- Ćpun stał się w Polsce mitycznym wrogiem, dilerem spod szkoły lub bejem na klatce. Nikt nie chce wyciągnąć do nich ręki. Formę politycznej dyskusji o narkomanii oceniłbym jako publicystyczno-kretyńską – mówi w rozmowie z naTemat Piotrek, który przez wiele lat zażywał narkotyki, a teraz należy do Anonimowych Narkomanów (NA, Narcotics Anonymous).
W ogóle nie należy walczyć. Właśnie na tym polega problem, że wszyscy chcą walczyć z narkotykami. Narkomanów najchętniej by powsadzano do więzień, aby społeczeństwo nie musiało na nich patrzeć. O uzależnionych trzeba zadbać, umożliwić im leczenie i szansę powrotu do normalnego życia.
Czyli co powinniśmy zrobić? Ostatnie miesiące to czas dyskusji o narkotykach, depenalizacji posiadania marihuany, czasem o zaostrzeniu kar.
Na razie cała polityka idzie w tym kierunku, aby zabierać ludziom narkotyki, ograniczać dostęp do ćpania. Ale nawet jak zabierzemy ludziom narkotyki, to oni dalej zostają ze swoim uzależnieniem. Nikt później nie dba o to, co się dzieje z tymi ludźmi. Te osoby potrzebują terapii. Trzeba zadbać o uzależnionych, a nie z nimi walczyć.
No dobrze, ale coś chyba w Polsce się robi dla uzależnionych?
Tak, są kretyńskie kampanie jak słynna "Zażywasz przegrywasz", przy których paliło się dżointy i rechotało z tego hasła. To było totalnie odrealnione. Brakuje kampanii skierowanych do rodziców, aby przynajmniej próbowali gadać z dzieciakami, by próbowali je zrozumieć. Z narkotykami się nie wygra mówiąc że są złe i aby dzieci ich nie brały. Jeśli dzieciak ćpa, to sam rodzic powinien iść do psychologa i zadbać o siebie. Dla niego też jest to bardzo trudna sytuacja. Syn nie zaczął ćpać bo hip-hop mu kazał, tylko zrobił to przez problemy, które wyniósł z domu. A co powinno się zrobić dla uzależnionych? Potrzebne są konkretne pieniądze na ośrodki dla uzależnionych.
Politycy chętnie zabierają głos w sprawie narkotyków. Czy z perspektywy byłego konsumenta, myślisz że mają pojęcie o czym mówią?
Politycy nigdy nie mieli o tym pojęcia. Kiedyś Kaczyński się zdziwił, że marihuana jest z konopi... Często Janusz Palikot zabiera głos, bo akurat w tym sezonie jest za marihuaną, choć przyznał że nigdy jej nie palił... Problem jest wykorzystywany politycznie przez wszystkie partie, a mało kto realnie myśli o pomocy uzależnionym. Jeśli narkoman chce ćpać narkotyki, to zawsze je znajdzie. Albo je ukradnie, albo ukradnie coś innego i to sprzeda. Problem z narkotykami mają Ci, którzy chcą przestać ćpać, a nikt im nie chce pomóc. Ćpun stał się w Polsce mitycznym wrogiem, dilerem spod szkoły lub bejem na klatce. Nikt nie chce wyciągnąć do nich ręki. Formę politycznej dyskusji o narkomanii oceniłbym jako publicystyczno-kretyńską.
A o czym według ciebie rządzący powinni dyskutować w kwestii narkotyków?
O tym, ile pieniędzy przeznaczyć na terapię dla narkomanów, jakie powinny być programy terapeutyczne, resocjalizacyjne. Politycy mówią zaś o zaostrzaniu lub łagodzeniu kar za posiadanie narkotyków. Można wprowadzić dożywocie dla ćpunów, ale i oni dalej będą uzależnieni. Z tej dyskusji kompletnie nic nie wynika.
Czyli według ciebie ograniczenie dostępu do narkotyków nie ma sensu?
To nie jest tak, że spalimy całą marihuanę, jaka jest na świecie i problem zniknie. Gdybyśmy zlikwidowali narkotyki, to ludzie i tak zostaną ze swoimi problemami, które zaciągnęły ich w stronę uzależnienia. Obecna dyskusja jest sztuczna, bo jest dla wielu osób fascynująca. Niestety ważne jest to, co jest pod spodem. To gwałcone dziewczyny, bite dzieci alkoholików, ofiary przemocy domowej, dzieci z rozbitych rodzin. To masa realnych problemów, które wynikają z tego że opieka społeczna nie ma pieniędzy, że kurator nie dopilnował rodziny o którą miał dbać. Można tych ludzi ukarać, aresztować lub powiesić, a problemy społeczne i tak pozostaną. Jak ktoś jest wpieprzony w narkotyki, to warto dać mu szansę, aby się z tego wydostał.
Na czym polega problem polityków, dlaczego nie słuchają takich osób, jak ty, które na własnej skórze przeżyli uzależnienie?
Politycy są kompletnie odrealnieni. Dramatem jest to, że oni mają rozwiązywać problemy uzależnionych. Na ten temat powinni wypowiadać się eksperci. U nas pisze się ustawy na kolanie. Tak było z tą dotycząca dopalaczy. To był gorący temat, sklepy pozamykano, ale dopalacze nadal funkcjonują. Trochę ograniczono dostęp, ale ci którzy się po drodze uzależnili, dalej mają przerąbane. Ekipa rządząca zmniejszyła społeczną dostrzegalność narkomanii. Oczywiście zamknięcie sklepów było dobre, ale politycy nie poszli dalej. Nie zagospodarowali ludzi, którzy się uzależnili. Takie załatwienie sprawy przypomina mi ćpanie. Jest problem, szybko się ustawę pier.... i problem z głowy.
Media opisywały wczoraj historię chłopaka, który popełnił samobójstwo. Jego matka twierdziła, że winne śmierci syna są narkotyki. Czy według ciebie można twierdzić, że przyczyną śmierci była marihuana?
Myślę, że narkotyki pojawiły się przy okazji. Widocznie chłopak miał problemy psychologiczne. Jak pojawiają się narkotyki, to wszystko zaczyna się na nie zwalać. Musiał mieć problem, a narkotyki prowadzą do destabilizacji człowieka. To, że dał sobie trochę haju, na pewno mu nie pomogło. Marihuana jest jak ustawy, z jednej strony ma pomóc, a koniec końców jest jeszcze gorzej.
Jakie stany w tobie wywoływała marihuana? Wpędzała cię w depresję?
Paliłem marihuanę parę ładnych lat, więc jedynie na początku dawała mi euforię. Z czasem przestała dawać cokolwiek i wywoływała apatię i zniechęcenie. Pojawiło się poczuje beznadziejności. Najgorsze było to, że apatia po dłuższym czasie zniechęcała mnie do rozwiązywania jakichkolwiek problemów, a te się nawarstwiały. Tkwiłem w tym zawieszeniu i nawet nie wierzyłem, że coś mogę zmienić. Po jakimś czasie marihuanę zamieniłem na heroinę.
Poruszyłeś sprawę, która często jest dyskutowana. Chodzi mi o twierdzenie, że narkotyki miękkie prowadzą do twardych. Znam mnóstwo ludzi, którzy się z tym nie zgadzają.
Ja zawsze kłóciłem się z tymi, którzy mówili że miękkie narkotyki prowadzą do twardych. Podawali przykład, że palenie marihuany zaczyna się od papierosów, a ja nigdy nie paliłem tytoniu. Od razu zacząłem palić marihuanę. Koniec końców, tą drogą dojechałem do heroiny. Po drodze było oczywiście LSD, grzyby, kokaina i ostatecznie hera. Jak wpadłem w spiralę uzależniania, to starałem się po prostu być nawalonym. Byłem nastawiony na to, aby się czymkolwiek naje... . Po pewnym czasie przestałem być koneserem. Tylko na początku bierze się to, co się lubi. Później chodzi już tylko o to, aby się nawalić.
Kolejnym mitem jest to, że marihuana nie uzależnia.
Uzależnia się człowiek, a nie marihuana. To straszne uproszczenie. Oczywiście że nie uzależnia fizycznie jak heroina. Ręce nie latają. Ale człowiek uzależnia się psychicznie. Można odtruć heroinistę, jego organizm będzie czysty, a on dalej biegnie, aby się naćpać. Człowiek uzależnia się od różnych substancji, aby uciec od problemów. Pytanie tylko, co kto wybierze. W Polsce większość dzieciaków sięga po alkohol. Ja chodziłem do liceum w Stanach Zjednoczonych, a diler nie sprawdzał dowodu osobistego, więc paliłem marihuanę. Mechanizm jest jednak ten sam. Człowiek sięga po to wszystko, aby się odrealnić, aby uciec, a to uzależnia. Marihuany nie przedawkujesz, ale przyzwyczajenie do niej jest destrukcyjne. Jak weźmiesz narkotyk, czujesz się dobrze. Ale jak jara się cały czas, to mechanizm przestaje działać. Trzeba wtedy tylko zmienić zabawki, np. na dopalacze, amfetaminę czy cokolwiek innego.
Czy w twoim środowisku były osoby, które odebrały sobie życie z powodu uzależnienia?
Znałem osoby, które podejmowały próby samobójstwa. Niektórzy skutecznie. Najbardziej wstrząsnęła mną śmierć mojego dziewiętnastoletniego przyjaciela. Zanim to zrobił, często rozmawialiśmy o leczeniu. Mówił mi wtedy, że nie pójdzie do Monaru, bo nie chce kopać rowów. Nasłuchał się historii o Monarze, a nie wiedział że są inne terapie. Ja też wtedy nie wiedziałem.
Nie było nikogo, kto mógłby mu pomóc? Rodzina, znajomi?
On starał się z tego wyjść, nawet się odtruł. Przestał grzać heroinę. Gdy rozmawiałem z nim przez telefon na kilka dni przed śmiercią to skamlał, że nie wytrzyma, że tak go ciśnie i czuje że znowu zaćpa. Później pojechałem do dilera i dowiedziałem się, że spotkali się rano. Wieczorem mój przyjaciel już nie żył. Zaćpał i popełnił samobójstwo, bo nie umiał z tego wyjść.
Wtedy przestałeś brać?
Śmierć przyjaciela bardzo mną wstrząsnęła. Wiedziałem, że narkotyki zabijają, ale tym razem trzepnęło kogoś, kto był bardzo blisko mnie. To był mój rówieśnik, kolega ze szkolnej ławki. Wtedy zacząłem walczyć o siebie i trafiłem na półtoraroczną terapię i zacząłem przygodę z trzeźwością. Przez parę lat starałem się nie pamiętać o tamtej historii, bałem się przeszłości. Moi kolejni przyjaciele umierali. To przypominało mi, jak bardzo narkotyki są niebezpieczne.
Dziś mam 32 lata, jestem trzeźwy i szczęśliwy. Znalazłem przepis na fajną trzeźwość. Gram koncerty, podrywam dziewczyny i generalnie jakoś fajnie i konstruktywnie sobie żyję.
Problem narkomanii się w naszym kraju nasila?
Zdecydowanie się nasila. Należę do Anonimowych Narkomanów (NA, Narcotics Anonymous). Kilka lat temu chodziłem po szkołach i chciałem rozwieszać plakaty ostrzegające przed narkotykami. Wtedy często słyszałem, że "u nas w szkole nie ma narkotyków". Teraz w żadnej szkole nawet nie próbują ściemniać. Nawet w liceum katolickim ucieszyli się z mojej obecności i pozwolili mi zawiesić plakat anonimowych narkomanów. Narkotyki są dostępne, to się raczej nie zmieni.
Śmierć przyjaciela bardzo mną wstrząsnęła. Wiedziałem, że narkotyki zabijają, ale tym razem trzepnęło kogoś, kto był bardzo blisko mnie. To był mój rówieśnik, kolega ze szkolnej ławki.
Piotrek
Były heroinista
Jak wpadłem w spiralę uzależniania, to starałem się po prostu być nawalonym. Byłem nastawiony na to aby się czymkolwiek naje... . Po pewnym czasie przestałem być koneserem. Tylko na początku bierze się to, co się lubi. Później chodzi już tylko o to aby się nawalić.