Proces Gwyneth Paltrow dotyczący wypadku na nartach z 2016 roku dobiegł końca. Ława przysięgłych w Park City w stanie Utah uznała, że emerytowany optometrysta Terry Sanderson jest winny w sprawie kolizji i stwierdziła, że wyrządził on krzywdę laureatce Oscara. Ława przysięgłych uznała, że Paltrow nie ponosi winy i przyznała jej żądany 1 dolar odszkodowania.
Reklama.
Reklama.
Po niespełna trzech godzinach obrad ława przysięgłych w Utah opowiedziała się za Gwyneth Paltrow
Aktorce przyznano symboliczne odszkodowanie w wysokości 1 dolara, o które zabiegała w procesie
Chodziło o kolizję z 2016 roku, w której uczestniczyła podczas jazdy na nartach w kurorcie w Utah
Koniec procesu Gwyneth Paltrow. Sąd wydał wyrok ws. kolizji na nartach
W styczniu 2019 roku Terry Sanderson pozwał Gwyneth Paltrow o 3,1 mln dolarów odszkodowania. Mężczyzna twierdził, że gwiazda Hollywood zderzyła się z nim na stoku Deer Valley Resort w Park City, Utah trzy lata wcześniej, powodując u niego pourazowe uszkodzenie mózgu. Pozew został oddalony, ale Sanderson później złożył drugi pozew, domagając się odszkodowania w wysokości 300 tys. dolarów.
Paltrow odpowiedziała wówczas w następnym miesiącu kontrpozwem, w którym utrzymywała, że to faktycznie Sanderson zderzył się z nią i on na nią wpadł. Domagała się symbolicznego 1 dolara odszkodowania wraz z kosztami prawnymi.
Nadmieńmy, że emerytowany optometrysta w wyniku tego incydentu miał doznać wstrząsu mózgu i czterech złamań żebra.
Proces rozpoczął się na początku tego miesiąca w Utah, z dziesiątkami świadków wezwanych do złożenia zeznań. Parę dni temu pisaliśmy w naTemat o tym, że do sieci trafiły zadziwiające fragmenty zeznań aktorki, która wyglądała na ewidentnie zszokowaną i częściowo rozbawioną pytaniami, które dostawała od prawniczki, reprezentującej mężczyznę.
Internauci ocenili, że hitem był moment, kiedy kobieta postanowiła dopytać wprost Paltrow o jej wzrost. Aktorka oznajmiła, że mierzy około 177 cm, a wtedy kobieta odpowiedziała jej, że "strasznie jej zazdrości", bo sama "musi nosić dziesięciocentymetrowe obcasy, by mieć 165 cm".
Finalnie ława przysięgłych wydała werdykt w czwartek (30 marca) po niespełna trzech godzinach obrad, uznając Sandersona za winnego wypadku w 100 procentach. Przyznali Paltrow symboliczne 1 dolara rekompensaty, a koszty prawne zostaną pokryte w późniejszym terminie.
"Czułam, że przyzwolenie na fałszywe roszczenie naraziło na szwank moją uczciwość" – napisała Paltrow w oświadczeniu udostępnionym na InstaStory. "Jestem zadowolona z wyniku i doceniam ciężką pracę sędziego Holmberga i ławy przysięgłych, i dziękuję im za ich przemyślane postępowanie w tej sprawie".
Jak podaje Associated Press, adwokat Paltrow, Steve Owens, dodał w oświadczeniu, które odczytał poza sądem, że "Gwyneth ma historię opowiadania się za tym, w co wierzy - ta sytuacja nie była inna, a ona nadal będzie stawać w obronie tego, co jest słuszne."
Tuż po rozprawie Paltrow dotknęła ramienia Sandersona i rozmawiała z nim, gdy opuszczała salę sądową. Przekazała potem mediom poza sądem, że powiedziała mu "Życzę ci dobrze", a on odpowiedział "Dziękuję kochana".
The Guardian donosi, że Sanderson powiedział, że to było "wielkie rozczarowanie" jak został scharakteryzowany podczas procesu. "Nie chodziło tylko o fakty związane z wypadkiem, prawda?" – komentował. "To była narracja o życiu, które prowadziłem. Mówili rzeczy, które absolutnie nie były prawdą" – podkreślił.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.