– Głosujesz na Konfederację, nie idę z tobą do łóżka. Dziewczyny, mówcie to chłopakom! – powiedział Robert Biedroń i chociaż te słowa wywołały kontrowersję, to polityk nie był z tym stwierdzeniem odkrywczy. Gdy jeszcze parę lat temu mówiłam wprost, że nigdy nie związałabym się z facetem, dla którego ta partia jest jakimkolwiek autorytetem, słyszałam, że "związek to nie polityka". Jasne, do momentu aż wasz facet herbu "Korwin-nie-to-miał-na-myśli" zawiedzie was w najbardziej podstawowych kwestiach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Głosujesz na Konfederację, nie idę z tobą do łóżka" – to ubranie w kolokwialne słowa poważnej zasady: "nie spotykam się z mężczyznami nierespektującymi moich praw"
Poglądy polityczne partnera nie są dla mnie kolejnym poziomem w piramidzie związkowych potrzeb – są kluczowe, bo dotyczą kwestii fundamentalnych rzutujących na całą naszą relację
Panowie, skończcie tłumaczyć, że "Korwin nie to miał na myśli", a gospodarcze kwestie są ważniejsze niż odbieranie kobietom fundamentalnych praw – może dla Was
I wtedy wraca Konfederacja – cała na biało
Do niedawna, jeśli tematy rozmowy już schodziły na Konfederację, to oscylowały raczej wokół memów z Korwinem, wtrącanego w przegrane dyskusję sloganu "nie ma dowodów na to, czy Hitler wiedział o holokauście" i nieśmiertelnego "tylko Korwin nie wyrasta z korwinizmu".
Śmiechom z tej partii w mainstreamie przez ostatnie lata nie było końca, a karuzela zatrzymała nam się w połowie marca, gdy Konfederacja przekroczyła w sondażach próg 10 proc. poparcia.
Niebagatelny wpływ na ten sukces miał fakt, że postacie takie jak Janusz Korwin-Mikke i Grzegorz Braun zostały zamknięte głęboko w szafie, a do ludzi (i to do ludzi w internecie!) wypuszczono człowieka, który nawet jeśli poglądy ma kompletnie zbieżne z wyżej wymienionymi panami, to prezentuje się o niebo lepiej.
Sławomir Mentzen został gwiazdą TikToka, Konfederacja wróciła do gry, a polityczny sport w jej wykonaniu jest zdecydowanie sportem męskim, bo to jedyna partia w Polsce, która do takiego stopnia przyciąga polskich mężczyzn i chłopców – sondaż Ipsos wykazał, że 37 proc. mężczyzn między 18 a 39 rokiem życia zagłosowałoby dziś na Konfederację.
Z niepokojem myślę o sondażu oko.press z roku 2020, w którym, gdy "zaledwie" 25 proc. młodych mężczyzn deklarowało wybór partii Korwina, pisało się już o "lewicowej sile progresywnych kobiet i mężczyznach, którzy reprezentują sobą zaplecze dla prawicowego radykalizmu". Jeśli tam byliśmy 3 lata temu, to gdzie jesteśmy dzisiaj?
"Głosujesz na Konfederację, nie idę z Tobą do łóżka"
"Głosujesz na Konfederację, nie idę z Tobą do łóżka. Dziewczyny, mówcie to chłopakom!" - zaapelował Robert Biedroń. Pewien wyborca Konfederacji napisał natomiast na Wykopie w odpowiedzi: "Biedroń jest za seksualnym i uczuciowym wykluczeniem ponad 1/3 młodych mężczyzn. Populacja inceli wzrośnie".
Panowie chyba naprawdę mocno musieli wsłuchać się w przekaz Korwina, zgodnie z którym kobiety są mniej inteligentne od mężczyzn (tak wiem on-nie-to-miał-na-myśli) jeśli zakładają, że jedno zdanie wypowiedziane przez lewicowego polityka nagle skłoni kobiety do odrzucenia całej masy kandydatów – którymi normalnie byłyby przecież "oczarowane".
No bo co jest nie tak z wyborcami Konfederacji? Zapytać może chyba tylko młody wyborca Konfederacji.
Może to, że hołdują partii, która postuluje całkowity zakaz aborcji, a jej tiktokowa gwiazda Sławomir Mentzen sugerował nawet, że kobieta, która zdecyduje się na aborcję, powinna podlegać karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat?
"Uwielbiam" to jak marginalizowany bywa ten temat przez prawicowych mężczyzn. Ileż to razy słyszałam od znajomych korwinistów, że "takie są skutki niezabezpieczania się" czy "seksu bez zobowiązań".
Tak, jakby nie istniała przemoc seksualna, ciąża wynikająca z zagrożenia życia (przypomnijmy tragiczną śmierć Izabeli z Pszczyny, której odmówiono nawet tej legalnej formy aborcji) czy najzwyczajniej w świecie zawodna antykoncepcja.
Wyobrażacie sobie więzienia, do których sprawca gwałtu nie trafia wcale dzięki wyrokowi w zawieszeniu lub trafia na rok, a jednocześnie kobieta, która dopuściłaby się aborcji, miałaby spędzić w tym samym areszcie 10 lat swojego życia. Jeśli to nie jest scenariusz na polską wersję "Opowieści podręcznej" to co nim jest?
Nie zapomnę sytuacji, gdy znajomy korwinista chwalił się przede mną, że spotyka się z dziewczyną o lewicowych poglądach, a ich odmienność polityczna zupełnie im nie przeszkadza. Zapytałam, co by było, gdyby jego dziewczyna zaszła z nim w niechcianą ciążę. Uznał, że ona zapewne chciałaby aborcji, ale on by się na to nie zgodził.
Zatkało mnie. Czyli ona zamawiałaby tabletki poronne, a on dzwoniłby na policję? Zapytałam, jak mogą w ogóle uprawiać ze sobą seks, wiedząc, że nie zgadzają się ze sobą w tak fundamentalnej kwestii, jak nie tyle wychowanie, a fakt życia ich przyszłego dziecka.
Randkowanie z chłopakami z "Konfy"
Randkowanie z chłopakami z Konfederacji to temat rzeka na kobiecych forach. Zawsze znajdzie się jakaś dziewczyna, która sama siebie próbuje przekonać, że jej chłopak o takich poglądach nie jest taki zły.
Zdarza mu się tylko czasem powiedzieć...
że kobiety są ŚREDNIO (proszę się nie obrażać drogie panie, nie macie dystansu do siebie!) mniej inteligentne od mężczyzn
że aborcja nie jest wyborem kobiety, a zdanie "moje ciało mój wybór jest egoistyczne" (nie to, żeby mężczyzna mówiący, co kobieta miała robić ze swoim życiem wykazywałby się jakimkolwiek egoizmem)
że kobieta potrzebuje opieki, bo sama nie jest w pełni niezależna
że nie ma nic do gejów, ale lepiej niech zostaną w domu (twój przyjaciel gej nie lubi tego)
że obowiązki domowe leżą po stronie kobiet – przecież mężczyźni zajmują się pracą...
Jakich facetów chcą kobiety?
Przede wszystkim wspierających je, rozumiejących ich problemy i solidaryzujących się z nimi. O czym mam rozmawiać z mężczyzną, który w czasie, gdy trwają czarne protesty, powie mi, że nie pójdzie tam ze mną, bo "nie musimy się we wszystkim zgadzać", który, gdy dostanę niższą wypłatę niż mój kolega z pracy, powie mi, że "to żadna dyskryminacja, ale kobiety są naturalnie mniej inteligentne".
Albo, gdy przyjdzie do zamieszkania razem, będzie dzielił obowiązki na damskie i męskie, zamiast po prostu wziąć się do pracy, by obydwojgu nam żyło się komfortowo. Mamy rozmawiać o pogodzie czy nowym serialu Netfliksa?
A co do stwierdzenia, że człowiek nie składa się z poglądów politycznych...
Nie powiecie, że człowieka nie oceniamy po tym, jaki stosunek ma do innych ludzi, na ile jest otwarty i tolerancyjny. Jaką ma piramidę wartości – stosunek do dzieci, obraz rodziny, związku. Nie wyobrażam sobie związać się z kimś, z kim nie mam podobnego poglądu na te kwestie, a tym bardziej z kimś, kto podważa moje kompetencje i prawa jako człowieka.
Mężczyzna uciśniony i uciemiężony
Poza tym pojawia się pytanie, jacy są naprawdę mężczyźni głosujący na Konfederację? Badań na ten temat nie robiłam, ale po komentarzach, które słyszę na żywo i znajduję w internecie, widzę, że to osoba przede wszystkim przekonana o własnym uciemiężeniu.
Na Wykopie czytam natomiast...
Wnioski? Ciekawe sformułował je Jakub Dymek z Onetu, pisząc, że mężczyzn w dzisiejszej Polsce nie dotyka żaden ogólny problem, który nie dotykałby kobiet – "nie mamy do czynienia z upadkiem przemysłu jak w USA albo bezrobociem i zubożeniem całego pokolenia jak w pokryzysowej Grecji czy Hiszpanii. [...] Przeciwnie, bezrobocie jest rekordowo niskie, nigdzie też nie widać znaków tego, że inflacja czy covid jakoś szczególnie mocniej dotknęły w Polsce mężczyzn niż kobiety."
Kryzys męskości odbywa się na fundamencie społecznym. A nie pomagają internetowi coachowie z manosfery, którzy przekonują, że dzisiejszy mężczyzna ma do udźwignięcia głaz cięższy niż kiedykolwiek – uciskany przez poprawność polityczną, agresywne feministki, roszczeniowe społeczności LGBT, Żydów (to już pomysł Konfederacji) i uchodźców.
A faktem jest, że awans społeczny, wybranie dobrej ścieżki zawodowej, zdobycie mieszkania czy utrzymanie domu jest skrajnie trudne w czasach szalejącej inflacji i niepewności o każdy dzień. Jest jednak tak samo trudne dla obydwu płci. A jeśli jedna z nich narzuca na siebie większą presję – to szuka jej ujścia we "wrogach i kłodach rzucanych jej specjalnie pod nogi".
Wnioski? Młodzi mężczyźni będą lgnąć do partii, która w jasny sposób daje konkretne wyjaśnienie ich niepowodzeń. Ale nie wszystkie kobiety będą lgnąć do takich mężczyzn. Wam nie narzucam – ale ja nie zamierzam.
Młode kobiety i młodzi mężczyźni są z dwóch różnych planet, dzisiaj odległych od siebie bardziej niż kiedykolwiek. Zamiast Wenus i Marsa mamy jednak środowiska lewicowe i skrajnie konserwatywne, jak Konfederacja. Jak tu randkować?
Agnieszka Miastowska
Problemy młodych mężczyzn są po prostu bagatelizowane przez partie systemowe. Lewica traktuje ich jak kozłów ofiarnych i worki do bicia, wmawiając młodym kobietom, że archetypiczny 20-letni Kacper, który nie zaczął nawet studiów, ciemięży je patriarchatem albo chce im kontrolować macicę.
Także.tego.pl
internetowa wypowiedź autora
Prawda jest taka że środowiska lewicowe są najbardziej wrogie wobec białych heteroseksualnych mężczyzn. Biały Mężczyzna dla nich w najlepszym przypadku wołem roboczym którego trzeba wykorzystać by zapi#!$%@?ł na czarnych, kobiety, transów kogokolwiek kto nie jest białym heteroseksualnym mężczyzną. Też to środowiska lewicowe ubzdurały sobie że współcześni biali powinni pokutować za grzechy, jakich dokonano stulecia temu.