Matka Tomasza Komendy miała poważne obawy co do otrzymania przez syna odszkodowania w wysokości prawie 13 mln zł. – Boję się, że to pójdzie w złą stronę – mówiła w wywiadzie z Onetem w 2021 roku. Teraz jej wizja wydaje się prorocza.
Reklama.
Reklama.
W lutym 2021 roku, gdy stało się jasne, że Komenda dostanie 12 mln złotych odszkodowania, jego matka Teresa Klemańskaprzyznała, że pieniądze "mogą i to bardzo" zmienić jej syna. Zaznaczyła wówczas, że nie jest on przygotowany na tak duże pieniądze.
– Boję się, że pójdzie to w złą stronę, że je szybko roztrwoni, że będzie miał złych doradców albo że odbije mu palma. Ludzie już teraz dzwonią i proponują mu jakieś spółki, inwestycje. Chcą go wykorzystać. On nie jest gotowy na duże pieniądze – powiedziała Onetowi.
Niedawno wyszło na jaw, że Komenda po uzyskaniu odszkodowania zerwał relacje z matką. Wiadomo, że rozstał się z narzeczoną Anną Walter, a także odizolował się od przyrodniego brata.
Co więcej, Anna Walter uważa, że mężczyzna "wydaje pieniądze na apartamenty, alkohol i narkotyki, podczas gdy jego syn mieszka w mieszkaniu obrośniętym grzybem". Komenda podobno nie odwiedził syna w szpitalu, gdy ten był chory.
Teresa Klemańska nigdy nie wątpiła w niewinność syna
Historia Tomasza Komendyto jedna z najgłośniejszych spraw kryminalnych ostatnich lat. 26-letni Wrocławianin został w 2003 roku niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgorzaty Kwiatkowskiej z Miłoszyc.
Do zbrodni miało dość 31 grudnia 1996 roku w Sylwestra, kiedy to dziewczynę znaleziono martwą przed lokalną dyskoteką Alcatraz. "Zgwałcenie, wyziębienie, obrażenia" - wpisano do aktu zgonu.
Komendę skazano w tej sprawie na karę 25 lat pozbawienia wolności, mimo że miał alibi, ponieważ tamtego Sylwestra spędził z rodziną. Z tego powodu bliscy Komendy nigdy nie wątpili w jego niewinność.
Kobietę wyzywano od "matki potwora", wieszano jej na klamce zgniłe mięso, odwrócili się od niej znajomi, dalsza rodzina i przyjaciele. Klemańska na własną rękę przez 18 lat walczyła o wolność syna.
– Jak Tomek siedział w więzieniu, to pluli nam pod nogi, wyzywali i robili na przekór. A jak wyszedł na wolność, to nagle pojawiło się od groma znajomych, dalsza rodzina. To tak strasznie boli – mówiła w wywiadzie z Onetem.
Wysiłki matki Komendy nie poszły na marne
W 2017 roku wznowiono śledztwo w sprawie zbrodni w Miłoszycach. Wszystko za sprawą młodego policjanta, który skontaktował się z Klemańską. Funkcjonariusz zauważył w śledztwie wiele nadużyć.
W maju 2018 roku Sąd Najwyższy uniewinnił Tomasza Komendę i rozpoczął postępowanie przeciwko prawdziwym zabójcom 15-letniej Małgosi. To wtedy przed sądem stanęli Ireneusz i Norbert M., których skazano na 25 i 15 lat pozbawienia wolności.
Po wyjściu z więzienia Komenda zamieszkał z mamą i próbował rozpocząć normalne życie. Pomóc mu w tym miało odszkodowanie i zadośćuczynienie od Skarbu Państwa. W 2021 roku Komenda otrzymał go 12 mln 841 zł.
Kobieta miała wtedy poważne wątpliwości, że syn będzie w stanie zarządzać takim majątkiem. Dbała o to, by miał wsparcie psychologa i chroniła go przed pazernymi "przyjaciółmi".
Rok wcześniej Komenda związał się z Anną Walter, która w 2020 roku urodziła syna Filipa. Para zamieszkała razem we Wrocławiu.
– Może tak być, że pieniądze zawrócą mi w głowie, nie wykluczam tego, ale mam osobę, która będzie mnie pilnować. Chciałbym wyjechać, kupić dom i żyć, bo wszystko, co chciałem mieć, to mam: rodzinę, syna, kobietę, wszystko jest OK – mówił Komenda.
Dwa lata później media obiegło zaskakujące oświadczenie Anny Walter. Kobieta opowiedziała w nim o przemocy domowej, której doznawała ze strony Komendy, a także odcięciu od bliskich i trwonieniu pieniędzy.
Komendą ma manipulować brat Gerard
Teresa Klemańska uważa, że przyczyną obecnych niepowodzeń Tomasza jest jego starszy brat Gerard Komenda. To on i jego rodzina jej zdaniem ma sterować Tomkiem i odcinać go od matki i reszty rodzeństwa.
– Dopóki mieszkał z nami, było wszystko okej. Teraz Tomek ma złych doradców. Jest pod wpływem Maćka [tak nazywany jest Gerard przyp.red.], który nim steruje. To, co się stało z Tomkiem, to jest jego zasługa. Zobaczymy, jak daleko dojdzie – mówiła w rozmowie z Onetem.
Podobnego zdania jest Krzysztof Klemański, przyrodni brat Komendy. Jego zdaniem starszemu bratu chodzi o pieniądze z odszkodowania, a gdy te się skończą, Komenda zostanie sam jak palec.
– Kwestią czasu jest, gdy i Tomka zostawią jak śmiecia. Potrafili z dnia na dzień sprzedać rodzinę, więc nie będą mieli żadnych oporów zostawić Tomka, jak tylko osiągną wszystkie swoje cele – uważa.
– Raz zniszczyli mu życie ludzie z wymiaru sprawiedliwości. Teraz robią to ludzie z najbliższego otoczenia. Serce nam pęka, ale nie możemy nic zrobić – kwituje gorzko Klemański.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.
– Boję się, że to pójdzie w złą stronę, że je szybko roztrwoni, że będzie miał złych doradców albo, że odbije mu palma. Ludzie już teraz dzwonią i proponują mu jakieś spółki, inwestycje. Chcą go wykorzystać. On nie jest gotowy na duże pieniądze.