Cukierkowy zwiastun "Barbie" właśnie wylądował, a szał na musical jeszcze nabrał na sile. Wszyscy zachwycają się Margot Robbie, która jest gwiazdą i producentką tytułu, jednak za jego sterem stoi Greta Gerwig. Kim jest twórczyni jednego z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Barbie" to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku z gwiazdorską obsadą. Wystąpią w nim m.in.: Margot Robbie, Ryan Gosling, Emma Mackey, Will Ferrell, Simu Liu, America Ferrera oraz Michael Cera.
Reżyserką filmu jest Greta Gerwig, której dwa poprzednie filmy, "Lady Bird" i "Małe kobietki", były nominowane do Oscara w wielu kategoriach. Ten drugi zdobył statuetkę za Najlepsze kostiumy.
Gerwig zaczynała jako aktorka i tak też zaczęła się jej kariera, która nabrała rozpędu za sprawą jej współpracy z Noah Baumbachem (przy filmie "Frances Ha"), który zostawił dla niej swoją żonę.
Skąd się wzięła Greta Gerwig?
Greta Gerwig wcale nie chciała być reżyserką ani scenarzystką filmów – w młodości nie oglądała nawet zbyt wielu filmów i seriali. W ramach hobby interesowała się tańcem i szermierką, a później marzyła o pisaniu, ale nie filmowych scenariuszy, a spektakli teatralnych – wszystko za sprawą rodziców, którzy często zabierali ją na przedstawienia.
Marzenie te porzuciła jednak po tym, gdy nie dostała się na wydział dramatopisarski. Ostatecznie Greta studiowała na prywatnej żeńskiej uczelni Barnard (wcześniej uczyła się w katolickim liceum, które również było jednopłciowe), gdzie uzyskała dyplom z filozofii oraz literatury angielskiej.
Po rezygnacji z pisania sztuk teatralnych Gerwig zainteresowała się aktorstwem. Zadebiutowała w dwóch niezależnych komediodramatach Joe Swanberga: "LOL" oraz "Hannah wchodzi po schodach". Ich współpraca doprowadziła do tego, że wspólnymi siłami napisali oraz wyreżyserowali dramat "Noce i weekendy", w którym oboje zresztą zagrali.
Współpraca z Noah Baumbachem
Jej kariera ruszyła jednak do przodu po poznaniuNoah Baumbacha. Greta zagrała wówczas w jego dramacie "Greenberg" u boku Bena Stillera, Rhysa Ifansa, Dave'a Franco, Marka Duplassa, Merritt Wever oraz Jennifer Jason Leigh (ówczesnej żony reżysera).
Krytycy docenili rolę Gerwig w dramacie. Krytyk "The New York Timesa" A. O. Scott nazwał ją "ambasadorką stylu grania, który często wydaje się sprzeczny z samą ideą stylu" oraz stwierdził, że widać, że jest "zaangażowana w projekt".
Po tym występie Greta zagrała w dwóch niezależnych komediodramatach ("Talerz i łyżka", "Pannice w opałach"), filmie z komikiem Russellem Brandem "Arthur" oraz komedii romantycznej "Sex Story".
Kolejny przełom nastąpił jednak, gdy razem ze wspomnianym wcześniej Baumbachem napisała wspólnie scenariusz do "Frances Ha", w którym zagrała także tytułową rolę. Historia 27-letniej tancerki, która wygląda jak "zaginiona perełka francuskiej nowej fali", zyskała uznanie krytyków (na portalu Rotten Tomatoes ma 93 proc. pozytywnych recenzji oraz certyfikat świeżości).
Greta była jednak sfrustrowana faktem, że w wielu artykułach nazywano ją "muzą" partnera, a zapominano o tym, że przecież razem z nim napisała scenariusz (nie ostatni raz zresztą). Sam Baumbach mówił w wywiadach, że poznanie Gerwig miało ogromny wpływ na niego jako artystę i pisarza.
Ponadto, kiedy film ten ujrzał światło dzienne, Gerwig i Baumbach przedstawiali się już jako para, przez co rozgorzały plotki, że romans zaczął się już na planie "Greenberga", a nowo wschodząca gwiazda kina niezależnego rozbiła małżeństwo reżysera ze wspomnianą wcześniej Jennifer Jason Leigh.
Oboje zaprzeczyli jednak tym pogłoskom, twierdząc, że zaczęli się spotykać dopiero po zakończeniu małżeństwa Baumbacha, a gdy zaczynali pracę nad "Frances Ha", jeszcze nawet nie byli razem. Leigh nigdy nie skomentowała, jak było naprawdę, ale chyba nie musiało być tak źle, skoro "Historia małżeńska" (film jej byłego męża inspirowany procesem rozpadu ich związku) jej się podobał.
"Lady Bird" i "Małe kobietki", czyli Gerwig jako pełnoprawna reżyserka
W 2017 roku Gerwig zadebiutowała jako pełnoprawna reżyserka i scenarzystka. "Lady Bird" z Saoirse Ronan w tytułowej roli opowiada historię zbuntowanej nastolatki, która uczęszcza do prywatnej katolickiej szkoły.
Brzmi znajomo? Nie jest to przypadek, gdyż scenariusz debiutu Grety jest częściowo inspirowany jej własną młodością. Jak jednak podkreślała w wywiadach, żadne z wydarzeń przedstawionych w komediodramacie nie wydarzyło się naprawdę w jej życiu.
"Lady Bird" zachwyciło krytyków i widzów na całym świecie. Film doczekał się nawet pięciu nominacji do Oscara, jednak nie otrzymał statuetki. Został za to nagrodzony dwoma Złotymi Globami: dla Najlepszej komedii lub musicalu oraz Najlepszej aktorki w komedii lub musicalu (statuetka powędrowała oczywiście do Ronan).
Kolejny swój film Gerwig zaprezentowała już dwa lata później, a było to nie byle co, bo adaptacja klasycznej powieści "Małe kobietki" Louisy May Alcott. Reżyserka ponownie obsadziła w głównej roli Ronan, która wcieliła się w Jo March. Cała obsada filmu robi jednak wrażenie, gdyż są wśród niej takie gwiazdy, jak Emma Watson, Timothée Chalamet, Florence Pugh, Laura Dern, Bob Odenkirk czy Meryl Streep.
Film ponownie zyskał uznanie krytyków, choć niektórzy zarzucali mu, że w zbyt konserwatywny sposób podchodzi do materiału źródłowego, a Greta nie porywa się na szczególne uwspółcześnienie XIX-wiecznej powieści.
"Na 'Małych kobietkach' czułam się jak wielki chłop, stary i zgorzkniały. Naprawdę przy tym 'Ania z Zielonego Wzgórza' jest bardziej emancypacyjna, dzika, wyuzdana" – skomentowała na Filmwebie polska krytyczka Adriana Prodeus.
Oddanie na ekranie ducha literackiego pierwowzoru nie dziwi jednak, gdyż Gerwig przyznawała w wywiadach, że książka Alcott jest dla niej niezwykle ważna i czytała ją wielokrotnie.
"Nie pamiętam, kiedy pierwszy raz się z nią [powieścią Alcott - przyp. red.] zetknęłam. Nie pamiętam czasów, kiedy nie wiedziałem, kim jest Jo March. Zawsze była ze mną. Więc w pewnym sensie trudno jest stwierdzić, czy byłam jak Jo March i dlatego ją kochałam, czy też Jo March ukształtowała mnie, bo próbowałam upodobnić się do niej" – opowiadała.
"Małe kobietki" były nominowane do Oscara w sześciu kategoriach. Tym razem filmowi Grety udało się zdobyć statuetkę w kategorii Najlepsze kostiumy.
Co wiemy o "Barbie"?
4 kwietnia pokazano pierwszy pełen zwiastun "Barbie" oraz towarzyszące produkcji plakaty, na których można zobaczyć odtwórców głównych ról oraz bohaterów pobocznych. Gwiazdami filmu są oczywiście wcielająca się w tytułową lalkę Margot Robbie ("Babilon") oraz grający Kena Ryan Gosling("The Gray Man").
Reszta obsady też robi jednak wrażenie, gdyż są wśród nich takie aktorki i aktorzy jak Emma Mackey ("Sex Education"), Will Ferrell ("Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga"), Simu Liu ("Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni"), America Ferrera ("Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów") oraz Michael Cera ("Juno").
Z nieoficjalnych informacji wynika, że fabuła filmu rozgrywa się w tzw. Barbielandzie. Ken, którego opisano jako "kompletnego głupka", ma obsesję na punkcie Barbie, która nienawidzi swojego świata i sprzeciwia się m.in. panującemu w nim seksizmowi.
Kenowi udaje się namówić swoją sympatię do opuszczenia ich ojczystej, kolorowej i cudacznej krainy i udać się do naszej rzeczywistości. Tylko czy tam będzie lepiej?
Gerwig ponownie połączyła siły z Baumbachem, który jest współautorem scenariusza. Co ciekawe, Greta zaproponowała swojego partnera jako współscenarzystę... bez wcześniejszej konsultacji z nim. "Kochanie, już jestem w domu i... Napiszemy razem scenariusz 'Barbie'" – tymi słowami Gerwig miała przywitać Noaha po spotkaniu z producentami filmu.
"Przyszła [Margot Robbie, producentka "Barbie" i odtwórczyni głównej roli - przyp. red.] do mnie i zapytała: Jesteś zainteresowana napisaniem scenariusza? Odpowiedziałam: Tak! I dodałam: Noah też chciałby to napisać. A tak naprawdę wcześniej z nim o tym nie rozmawiałam" – opowiadała Greta w podcaście Dua Lipy "At Your Service".
I tak właśnie zaczęła się historia jednego z najbardziej oczekiwanych filmów 2023 roku. "Barbie" zadebiutuje na dużych ekranach 21 lipca.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.