Książka "Sława zniesławia. Rozmowa rzeka" to zbiór wspomnień Ewy Krawczyk o jej mężu. Współautorem jest wieloletni menedżer i przyjaciel legendy estrady, czyli Andrzej Kosmala. Dwa lata po śmierci piosenkarza ujawniono kilka jego sekretów. Ponadto wdowa po artyście powiedziała, co znalazło się z nim w trumnie.
Reklama.
Reklama.
Odejście Krzysztofa Krawczyka wstrząsnęło miłośnikami jego twórczości oraz najbliższymi.
Ze stratą długo nie mogła uporać się żona artysty, Ewa czy jego wieloletni przyjaciel i menedżer
Wdowa z pomocą Andrzeja Kosmali zdecydowała się napisać książkę, w której ujawniła wiele nieznanych dotąd faktów na temat życia swojego ukochanego
Z pozycji można się dowiedzieć m.in. o tym, co wsadzono Krawczykowi do trumny
Z czym pochowano Krzysztofa Krawczyka? Te rzeczy wylądowały w trumnie
Na dwa tygodnie przed 2. rocznicą śmierci legendy estrady do sprzedaży trafiła książka autorstwa Ewy Krawczyk i Andrzeja Kosmali. "Każde zdanie w tej książce to jest akcja. Nie muszę mieć weny twórczej, ja po prostu siadam i piszę. W trakcie pisania przychodzą mi różne myśli i przelewam je na papier. Napiszę w niej całą prawdę" – zapewniła na łamach "Super Expressu" jakiś czas temu wdowa po artyście.
Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia 2021 roku w wieku 74 lat. Artystę opłakiwały rzesze fanów. Po odejściu piosenkarza na świtało dzienne zaczęło wychodzić dużo spraw, którymi nie chciał dzielić się z mediami. Spory szum zrobił się wokół jedynego syna gwiazdora. Krzysztofa Krawczyka Juniora.
Ponadto wyjawiła wielki sekret męża. Okazuje się, że gwiazdor zawsze pamiętał o makijażu. Dbał też o to, by zawsze mieść pofarbowane włosy, aby nie przebijała siwizna. "Na szczęście włosami zajęłam się ja - obcinałam, a potem farbowałam. Krzysiu szybko zaczął siwieć, ale nikt nie mógł tego wiedzieć. Ludzie muszą widzieć swojego artystę zawsze młodego i bez siwych włosów, tak mówił" – przytoczyła jego słowa.
Przypomnijmy, że Krawczyk został pochowany na cmentarzu w Grotnikach. To mała miejscowość pod Łodzią, w której spędził ostatnie lata swojego życia. Ze zbioru wspomnień można dowiedzieć się też o tym, co wylądowało w trumnie Krzysztofa Krawczyka.
Ewa Krawczyk wyznała, że w ostatnią podróż zabrał m.in. specjalną biżuterię. "Indianie kiedyś mu powiedzieli, że za dużo nosi złota. Bo miał Krzyś taki okres, że nosił na szyi łańcuszki, złote pierścienie, bransoletki. I zaczęło się szaleństwo srebra z turkusami. Bo Indianie wykonywali takie ozdoby. Dostał od nich cały komplet takiej biżuterii i długie lata w tym występował" – czytamy.
"Krzyś miał swoje zdanie i wiedziałam, że pewnych rzeczy nie przewalczę. Występował w tych indiańskich ozdobach. Wziął je ze sobą, żeby tam, gdzie teraz jest, też mógł się stroić" – podkreśliła.
Poza indiańską biżuterią ukochana żona włożyła mu do trumny parę innych przedmiotów. Jeden, aby o niej nigdy nie zapomniał, a drugi, żeby mógł śpiewać też "po drugiej stronie".
"Do kieszonki surduta włożyłam moje, a jego ulubione zdjęcia, żeby nie zapomniał o mnie. Miał też mikrofon, który uwielbiał i śpiewał w K&K Studio wszystkie ostatnie płyty" – podano w książce. Przyjaciel wokalisty, Robert Urbańczyk wrzucił od siebie perfumy, które szczególnie lubił Krawczyk.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.