8-letni Kamilek nadal walczy o życie w szpitalu. Chłopiec jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty. Dziecko przyszło w marcu do szkoły ze złamaną ręką. Głos w tej sprawie zabrała dyrekcja.
Reklama.
Reklama.
8-letni Kamil z Częstochowy, który został brutalnie skatowany przez swojego ojczyma, przebywa obecnie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Stan chłopca jest bardzo ciężki. Tymczasem w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że Kamil już w marcu przyszedł do szkoły ze złamaną ręką i pękniętą wargą. Internauci zastanawiają się, czy zrobiono wszystko, aby zapobiec tej tragedii.
Zdjęcia przedstawiające chłopca z ręką w gipsie i uszkodzoną wargą pojawiły się na Facebooku. Opublikował je profil "Szczyty Alienacji Rodzicielskiej". Fotografie wykonano kolejno 8 i 20 marca, a więc w okresie, kiedy chłopiec był katowany przez swojego ojczyma. Obie fotografie wykonano w Zespole Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie, do których chodził Kamil.
"Oczywiście nikt nic nie widział. I teraz zestawcie sobie Państwo te zdjęcia z wczorajszą wypowiedzią rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Częstochowie, pana Bogacza, który przed kamerami stwierdził cyt.: nie było w tej rodzinie w ogóle mowy o problemie przemocy wobec dzieci" – czytamy na FB "Szczytów Alienacji Rodzicielskiej".
"Super Express" zapytał dyrekcję placówki o tę sytuację. Jak przekazała szkoła, "w dniu 08.03.2023 r. Kamil przyszedł do szkoły z rozciętą dolną wargą, śladami zasinień na rączkach i policzku oraz sygnalizował ból prawej ręki. Skontaktowano się z matką ucznia, która złożyła pisemne wyjaśnienie, że dziecko potknęło się o próg i przewróciło przed wyjściem do szkoły stąd te obrażenia".
Kamil następnego pojawił się w szkole, ale skarżył się na ból ręki. Z tego powodu wychowawczyni chłopca zadzwoniła do jego matki, zobowiązując ją do pilnej wizyty lekarskiej. Tego samego dnia chłopcu założono gips, a jego matka przekazała, że może chodzić do szkoły. Chłopiec nie mógł jedynie uczestniczyć w zajęciach wychowania fizycznego i wykonywać prac manualnych.
Placówka w oświadczeniu przesłanym redakcji "Super Expressu" podkreśliła, że była to jedyna niepokojąca sytuacja z udziałem Kamila, a zachowanie chłopca po 8 marca nie wzbudzało żadnych podejrzeń - katowany ośmiolatek chętnie uczestniczył w zajęciach, był uśmiechnięty i aktywny.
"Po zdarzeniu Kamil wziął udział w zajęciach z psychologiem. W dniu 17 marca wychowawca klasy wykonał telefoniczną rozmowę z pracownikiem socjalnym, informując, że uczeń ma rękę w gipsie i przekazał informacje o jego funkcjonowaniu po powrocie do szkoły" – dodała dyrekcja szkoły.
Przypomnijmy, że Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej obejmował rodzinę Kamila wsparciem. Co więcej, w czerwcu 2021 roku pracownicy socjalni złożyli wniosek do sądu rodzinnego o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej - niestety sąd go oddalił, ponieważ we wniosku nie było informacji o podejrzeniu przemocy.
Rodzina nie miała założonej niebieskiej karty, nie było tam żadnych interwencji. Z tego powodu Prokuratura Okręgowa w Częstochowie bada, "czy pracownicy MOPS w Częstochowie i Olkuszu właściwie wykonywali swoje obowiązki". Pod lupę będzie brany również wyrok sądu oraz opinie psychologów.
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.