
Liczba ludzi takich, jak Łukasz rośnie lawinowo. Na całym świecie chińskiego jako drugiego języka uczy się 50 mln osób. W Polsce jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne szkoły językowe. Zachęcać może to, że w chiński nie potrzeba inwestycji większej niż w normalne kursy językowe. Za lekcje dwa razy w tygodniu zapłacimy już od 1200 złotych za semestr. Lektorzy oceniają, że żeby swobodnie podróżować po Chinach, trzeba się uczyć tylko przez rok, ale za to intensywnie – cztery albo pięć lekcji w tygodniu.
Starszym Polakom trudniej będzie też opanować skomplikowany system znaków. Aby swobodnie przeczytać popularną gazetę trzeba ich opanować około 3,5 tys. A i tak będzie to niewielki ułamek tekstów. Wszystkich znaków jest około 20 tysięcy.
Chińskiego zacząłem się uczyć, żeby było było mi łatwiej. Podczas pierwszego pobytu w Chinach miałem ogromne problemy z porozumieniem się po angielsku. Już wtedy będąc w Szanghaju postanowiłem wziąć kilka lekcji tego języka. I okazało się, że idzie mi to lepiej niż myślałem. Dzięki studiom muzycznym bardzo łatwo przychodzi mi chińska wymowa oparta na czterech tonach. Ja zawsze powtarzam, że po chińsku śpiewam, a nie mówię. Po przyjeździe do Polski odezwałem się do mojego znajomego lektora języka chińskiego. Wiedząc, że do Chin powrócę, chciałem jak najszybciej zacząć mówić pełnymi zdaniami, pytając Chińczyków o coś więcej niż drogę do świątyni czy o cukier w supermarkecie (z cukrem mam sporo problemów, jego wymowę ciągle mylę ze słowem "zupa").
I to był strzał w dziesiątkę. Kiedy kolejny raz wybrałem się do Chin, tym razem była to dwumiesięczna wyprawa, znajomość chińskiego otworzyła mi wiele drzwi. Nie spodziewałem się tak wielkiej pomocy od miejscowych. Dzięki kontaktom z nimi dotarłem tam, gdzie nie wszyscy podróżujący na własną rękę docierają. Bo barierą jest język. Ja już ją przekroczyłem i szykuję się do czwartej wyprawy do Państwa Środka
Inwazja smoka
Podobnego zdania jest Tatiana Pacewicz. Założycielka przedszkola jest przekonana, że chiński to po prostu język przyszłości. – To gospodarcza potęga, szybko się rozwija. Poza tym po chińsku mówi już 1,3 miliarda ludzi – mówi i dodaje, że Chińczycy bardzo doceniają, kiedy ktoś choćby próbuje powiedzieć coś w ich języku. – To może naprawdę ułatwić interesy, pomaga zdobyć ich przychylność. Zresztą o chińskim powinien myśleć każdy kto planuje nawiązać współpracę z firmami z mniejszych rejonów Chin. W większych miastach mówi się po angielsku, ale w rozwijających się miasteczkach to już rzadkość – przekonuje.
Gdybym dzisiaj miał budować polską strategię, to powiedziałbym: numer jeden, to Europa. Numer dwa, to nowe centra polityczne i gospodarcze, czyli Chiny, Indie, Brazylia, Afryka. Na trzecim miejscu nasi najbliżsi sąsiedzi, nasz region i dopiero na miejscu czwartym Stany Zjednoczone.
CZYTAJ WIĘCEJ