Utarło się, że polskie komedie są... żenujące. Głupawe, krindżowe, tandetne i na pewno gra w nich Tomasz Karolak. Takich niestety mamy nad Wisłą sporo, ale są wyjątki, jak "Kryptonim Polska", obecny hit Netfliksa, który, mimo wad, ciężko zaliczyć do paździerzy. A jakie jeszcze tytuły są naprawdę zabawne? Oto 7 polskich komedii po roku 2000, które nie są głupie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Kryptonim Polska" Piotra Kumika, czyli komedia o miłości lewaczki... i narodowca, weszła do kin w ubiegłym roku, ale dziś można oglądać ją na Netfliksie (obecnie jest hitem platformy). Nie jest to film bez wad, ale jedno jest pewne: jest zabawnie, aktualnie i... uroczo. Nie jest to krindżowa "komedia z Karolakiem" w stylu fatalnych polskich produkcji, które mają śmieszyć, ale żenują, jak "Ciacho", "Kac Wawa", "Wyjazd integracyjny", "Kobiety bez wstydu" czy "Och, Karol 2".
Ta "wybuchowa historia miłosna, w której zakochani muszą stawić czoła dwóm wojującym ze sobą światom: narodowej organizacji i lewicowym aktywistom", pokazuje absurdy i podziały trapiące nasz kraj, a to jest elementem wielu polskich komedii. Bo co naprawdę składa się na dobrą komedię? Sprawny scenariusz, humor, który nie jest toporny, świetne aktorstwo, lekkość, ale i uniwersalność, która przykuwa nas do ekranu, bo zauważamy, że "skądś to przecież znamy".
Polskie komedie naprawdę nie muszą być głupie i nie wszystkie ogląda się ze zgrzytem zębów. Nie wierzysz? Udowodnimy!
7 dobrych polskich komedii, które nie są głupie
Oto polskie komedie, które można oglądać bez krindżu. Takie tytuły, jak "Miś", "Jak rozpętałem drugą wojnę światową", "Sami swoi", "Seksmisja" czy "Kiler" są już kultowe, dlatego postanowiliśmy wybrać bardziej współczesne produkcje: po roku 2000. Widziałeś je wszystkie?
1. Najmro. Kocha, kradnie, szanuje (2021)
Dawid Ogrodnik znowu w natarciu. "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" to komedia akcji, w której tej utytułowany polski aktor, gwiazdor "Johnny'ego", wcielił się w prawdziwą postać: Zdzisława Najmrodzkiego, pseudonim Najmro, zwanego "królem złodziei" i "mistrzem ucieczek". Ten jeden z najsłynniejszych przestępców w PRL uciekał aż... 29 razy: przed milicją, z konwojów albo zakładów penitencjarnych. W filmie Mateusza Rakowicza Najmro pozna kobietę, dla której chce zmienić swoje życie, ale czy mu się to uda? Jeśli lubisz niewymuszony humor i dużą dawkę akcji, "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" jest dla ciebie.
2. Wesele (2004)
"Wesele" (2004), którego nie należy mylić z drugim"Weselem" Wojtka Smarzowskiego z 2021 roku, nie jest typową komedią. To komediodramat, w którym śmiech staje nam w gardle, bo celnie punktuje wszystkie polskie przywary: pijaństwo, kołtuństwo, przaśność, ksenofobię, miłość do pieniądza. Ta historia o pewnym weselu, które córce urządza najbogatszy mieszkaniec wsi, śmieszy, ale i przeraża. Smarzowski wszystko celowo przejaskrawił, ale wcale się nie pomylił: oto Polska właśnie.
3. Dzień świra (2002)
Kultowa pozycja, z której najsłynniejsze cytaty znają nawet ci, którzy "Dnia świra" nigdy nie oglądali (– Może powtórzymy angielski? – Nie no, co ty tato. – No odmień być. – No daj spokój. – No odmień no. – Weź się tato. – Bo nie odmienisz! – Taa, nie odmienię). Film Marka Koterskiego opowiada o Adasiu Miauczyńskim (Marek Kondrat), rozwiedzionym poloniście przed pięćdziesiątką, dla którego praktycznie wszystko jest natręctwem (od sikania w pociągu do psów załatwiających się pod oknem). Do tego nie znosi kontaktów z ludźmi. Efekt to gorzka, ale przezabawna komedia, w której uciążliwości życia w Polsce zostały przedstawione z chirurgiczną precyzją.
4. Chłopaki nie płaczą (2000)
Polacy umieją kręcić komedie kryminalne, a "Chłopaki nie płaczą" są na to dowodem. Kultowy film w reżyserii Olafa Lubaszenko opowiada o dwóch przyjaciołach, Kubie (Maciej Stuhr) i Oskarze (Wojciech Klata), którzy po pewnej nocy spędzonej z kobietami z agencji towarzyskiej, wplątują się w gangsterską aferę. Film to znakomity pastisz kina o gangsterach, który pokazuje polskich kryminalistów w krzywym zwierciadle, a przy okazji wyśmiewa wizerunek polskiego macho.
5. Teściowie (2021)
"Teściowie" z gwiazdorską główną obsadą (Maja Ostaszewska, Marcin Dorociński, Izabela Kuna, Adam Woronowicz) to kolejny na liście świetnych polskich komedii po roku 2000 film... o weselu. Jednak tym razem to huczne przyjęcie po odwołanym ślubie, na którym goście szampańsko się bawią mimo braku młodej pary. Rodzice niedoszłych małżonków, których różni wszystko, nagle zaczną publicznie prać brudy i skakać sobie do gardeł, co zaowocowało naprawdę świetną komedią.
6. Zupa nic (2021)
"Zupa nic" Kingi Dębskiej to komedia obyczajowa o rodzinie, która stara się żyć normalnie w okresie PRL. Film z Kingą Preis, Adamem Woronowiczem i Ewą Wiśniewską, w którego centrum jest pomarańczowy maluch, to komedia charakterów, w której nie brakuje trafnych obserwacji o rodzinie i starym, minionym systemie. To pozycja dla tych, którzy wolą komedie cieplejsze i z sercem.
7. Pogoda na jutro (2003)
"Pogoda na jutro" to komediodramat w reżyserii Jerzego Stuhra o mężczyźnie w średnim wieku, który po 17 latach odosobnienia w klasztorze musi wyjść na zewnątrz i odnaleźć się w normalnym świecie. Obecny świat zaskakuje go jednak i przerasta (zwłaszcza że bohater nie wie nawet o... upadku komunizmu): nie brakuje w nim patologii i absurdów, a trudno dogadać się nawet z własną rodziną. Nie brakuje tutaj zabawnych starć z rzeczywistością, ale mimo śmiechu w Pogodzie na jutro" jest też gorzki ton. Czy nasz świat naprawdę tak wygląda?