Ciotka 8-letniego katowanego Kamila z zarzutami. Powód jest bardzo konkretny
redakcja naTemat
17 kwietnia 2023, 13:54·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 kwietnia 2023, 13:54
45-latka nie pomogła chłopcu, choć wiedziała, że jego życie jest zagrożone - tego dotyczy zarzut prokuratury wobec ciotki katowanego ośmiolatka z Częstochowy. Aneta J. jest kolejną osobą, która prokuratura obwinia w sprawie usiłowania zabójstwa przez ojczyma Kamila. Dziecko nadal przebywa w szpitalu, a jego stan się nie poprawia.
Reklama.
Reklama.
Sprawa Kamila z Częstochowy prowadzona jest pod kątem usiłowania zabójstwa przez ojczyma
Ciotka, która obok matki i ojczyma jest kolejną osobą, która usłyszała zarzuty nie przyznała się do winy
Kobieta jest pod dozorem policji, ale pozostaje na wolności
Radio RMF FM podaje, że Aneta J. jest siostrą matki katowanego chłopca. Kobieta mieszkała w tym samym domu i zeznała, że wiedziała, że chłopiec jest poparzony. Nie była w stanie jednak wyjaśnić, dlaczego mając taką wiedzę, nie powiadomiła lekarza. Nie przyznała się także do zarzutu, że nie pomogła dziecku w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia. Jak podaje rozgłośnia, kobieta miała nie reagować na dotkliwe bicie dziecka oraz jego poparzenie.
Zwolniono ją po postawieniu zarzutów, ale znajduje się pod dozorem policji. Śledztwo w sprawie na razie się nie skończyło, a prokuratura sprawdza, czy Kamil był jedynym dzieckiem w rodzinie, wobec którego stosowano przemoc. Ośmiolatek nadal przebywa w szpitalu, a jego stan się nie poprawia.
Kamil przeszedł kolejny zabieg
Kamil przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka, które poinformowało dziś przed południem, że stan zdrowia dziecka niestety się nie poprawił.
"Wczoraj chłopczyk musiał przejść kolejny zabieg chirurgiczny. Kamilek przez dłuższy czas
pozostanie jeszcze w śpiączce farmakologicznej pod opieką personelu Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii" – napisano w komunikacie.
Co zrobić, by sprawa Kamila z Częstochowy nie powtarzała się w innych rodzinach?
Do sprawy katowanego ośmiolatka z Częstochowyodniósł się w naTemat pracownik socjalny Andrzej Falkiewicz z bytomskiego MOPR. To jedna z nielicznych placówek w Polsce, która prowadzi wieczorne kontrole w rodzinach.
– To wizyty, które prowadzone są bez zapowiedzi. Do takiej kontroli nie można się przygotować – ugotować czy posprzątać. Wieczorami zresztą też częściej niż rano pity jest alkohol. To w końcu wieczorem i w nocy dochodzi do najbardziej poważnych interwencji. Rodziny obnażone są z płaszczyka, w który mogą odziać się na zapowiedzianą kontrolę. Zresztą mam przekonanie, że na zapowiedzianej kontroli nie ma szans wyjść żadna patologia – wyjaśnia pracownik socjalny.
Jak tłumaczy Andrzej Falkiewicz, wieczorami pracownicy socjalni mogą też zobaczyć dzieci. – Takiej możliwości często nie mamy za dnia, bo te są w szkołach czy przedszkolach. Nie chcę tutaj nikogo bronić, bo nie znam konkretnej sytuacji katowanego Kamila, ale biorąc pod uwagę funkcjonujący system, pracownik, który przychodzi do rodziny w standardowych godzinach pracy ośrodka, może nie widzieć dziecka, nawet prowadząc kilka kontroli z rzędu, jak miało to miejsce w przypadku katowanego Kamila z Częstochowy – powiedział.