Dzieci dzieciom. „Mały Przegląd” to gazeta, której pomysłodawcą był Janusz Korczak. Jej założeniem było stworzenie przestrzeni, w której młodzi ludzie będą mogli opowiedzieć o swoich marzeniach, problemach i przemyśleniach. Swoim językiem i na własny sposób. Kilka dni temu ukazał się „Mały Przegląd 2.0”, który po prawie stu latach przerwy, reaktywuje idee pisma.
„Mały Przegląd” to była prawdziwa rewolucja. Pierwsze pismo w którym młodzi mogli pisać dla młodych. Cotygodniowy dodatek, który był dołączany do „Naszego Przeglądu”, największej polskojęzycznej gazety żydowskiej, opowiadał o problemach, bolączkach, ale także marzeniach i planach dzieci. Nie było w nim, tak jak w innych skierowanych do młodych pismach, bajek i opowiastek, tylko prawdziwe, poważne artykuły. Dużą część pisma zajmowały też listy, którą młodzież przez 13 lat istnienia tytułu, masowo wysyłała do redakcji. Założeniem tego przedsięwzięcia, którego pomysłodawcą był wybitny pedagog Janusz Korczak, było ośmielenie młodych ludzi do wyrażania swoich uczuć i nauka wyrażania się za pomocą słowa. Idea, która była absolutnie nowatorska, świetnie się sprawdziła i gdyby nie wybuch II Wojny Światowej pewnie jeszcze długo świeciła triumfy.
O "Małym Przeglądzie" Korczaka
Sukces „Małego Przeglądu” skłonił fundację Stocznia do wznowienia dawno zapomnianego pomysłu. Pretekstem okazał się rok Korczaka, który świętowaliśmy w 2012. Efekt pracy od kilku dni można zobaczyć na stronie Fundacji. Nowy „Mały Przegląd” nie odbiega od tego, czym była jego pierwotna wersja. W piśmie znajdziemy zarówno bardzo osobiste i trudne historie, jak i ciekawe opowiadania i wywiady. Całość ilustrowana jest rysunkami wykonanymi przez dzieci. Gazeta nie tylko na poziomie pomysłu nawiązuje do korczakowskiego „Przeglądu”, ale również bezpośrednio się do niej odwołuje. „Mały Przegląd 2.0” otwiera wstępniak, który prawie 100 lat temu do pierwszego numeru napisał Korczak. Na kolejnych stronach można też znaleźć listy czy fragmenty tekstów, które kiedyś ukazały się w gazecie. Dzieci wzięły je na warsztat i w swoich tekstach odwołują się do problemów, które kiedyś dotykały ich rówieśników.
„Mały Przegląd” był gazetą otwartą. Do redakcji wysyłały listy zarówno polskie, jak i żydowskie dzieci z całego kraju. Jego nowa wersja jest swego rodzaju eksperymentem, dlatego do jej tworzenia nie zostali zaproszeni wszyscy, ale animatorzy pracujący z dziećmi z różnych środowisk. – Zależało nam na tym, żeby dotrzeć do różnych grup społecznych – mówi Jan Wiśniewski, z fundacji „Stocznia”. – Nie chcieliśmy, żeby pismo było miejscem dla „wykluczonych”, dlatego tworzą je dzieci zarówno z prywatnych warszawskich szkół, jak i domów dziecka i ognisk wychowawczych. W ramach możliwości chcieliśmy zintegrować te z pozoru różne środowiska. W końcu niezależnie od tego skąd pochodzą nasi autorzy, wszyscy są dziećmi i zazwyczaj borykają się z podobnymi problemami – tłumaczy Wiśniewski.
Gazeta jest owocem warsztatów, które jesienią i zimą odbyły się w całej Polsce. Dzięki temu teksty, które można w niej przeczytać są bardzo zróżnicowane. W „Małym Przeglądzie 2.0” znajdziemy zarówno wywiad z babcią, która przeżyła wojnę, jak i wstrząsającą historię dziewczyny z poprawczaka, która opowiada o bolesnym szukaniu swojego miejsca w życiu. – Najtrudniejsze było skłonienie dzieci do pisania – mówi Wiśniewski. – Początkowo baliśmy się, że w dobie Facebooka i internetowych rozwiązań, trudno będzie je namówić do dzielenia się swoimi przeżyciami. Wbrew jednak naszym oczekiwaniom dzieci chętnie brały udział w całym przedsięwzięciu. Oczywiście teksty, które napisały noszą znamiona nowych mediów, często posługują się skrótem, czy opisują świat za pomocą przysłowiowych 120 znaków, ale przy tym są dojrzałe i przenikliwe – dodaje Wiśniewski.
„Mały Przegląd 2.0” to projekt pilotażowy. W zależności od możliwości finansowych Stocznia chciałaby go kontynuować. Póki co czytelnicy mogą odebrać gazetę za darmo w fundacji, albo ściągnąć ze strony. Projekt jest szeroko komentowany w mediach i wywołał duży entuzjazm wśród dzieci. W końcu w dzisiejszym świecie mało jest miejsc, w których młodzi mogą mówić do młodych, nie udając dorosłych.