Franciszek Przybyła, asystent byłego wiceministra sportu i obecnego posła, Łukasza Mejzy, nie pracuje już w banku PKO BP. Sam miał wyjść z inicjatywą rozwiązania umowy o pracę. Wcześniej informacja o jego zatrudnieniu wywołała burzę, bo to właśnie Przybyła miał w imieniu firmy Mejzy kontaktować się z chorymi i proponować im kosztowną, niesprawdzoną terapię.
Reklama.
Reklama.
Kariera Franciszka Przybyły w PKO BP nie trwała długo
Bank poinformował, że asystent Łukasza Mejzy nie jest już pracownikiem, a umowę rozwiązano z jego inicjatywy
Wcześniej Jacek Sasin radził prezesowi PKO BP "ponowne przeanalizowanie celowości jego zatrudnienia"
Franciszek Przybyła to asystent posła Łukasza Mejzy, który miał namawiać rodziców śmiertelnie chorych dzieci na kosztowną, niesprawdzoną terapię. Sprawa wyszła na jaw pod koniec 2021 roku. Sam Łukasz Mejza 23 grudnia 2021 podał się do dymisji (nadal jest posłem), a w sprawie jego spółki NeoClinic toczy się śledztwo w warszawskiej prokuraturze.
W czwartek dziennikarz Wirtualnej Polski Szymon Jadczak ujawnił, że Przybyła dostał posadę w państwowym banku PKO BP na stanowisku specjalisty w zespole organizacji w pionie zarządzania personelem. Pracę miał rozpocząć w ubiegłym tygodniu.
Franciszek Przybyła już nie pracuje w PKO BP. Wcześniej interweniował Sasin
"Naciągał z Mejzą rodziców chorych dzieci. Teraz dostał posadę w państwowym PKO BP. To jest kompletna pogarda dla tych biednych ludzi, których skrzywdziła ekipa Mejzy" - relacjonował Jadczak. Ujawnił też, że "w systemie jako jego miejsce pracy wpisano biurowiec przy ul. Chmielnej w Warszawie, ale w rzeczywistości Przybyła pracuje zdalnie z Zielonej Góry, czyli okręgu wyborczego Mejzy".
Wzburzenia w tej sprawie nie kryli m.in. publicyści i przedstawiciele opozycji. - Dla mnie ponurą puentą przygotowań do dzisiejszego spotkania, było to, kiedy - jadąc do Białegostoku – przeczytałem, że pan Franciszek P. – nie będę używał nazwiska, bo niebawem będzie się o nim pisało właśnie Franciszek P. – asystent pana Mejzy, dostał fuchę w państwowym banku – mówił Donald Tusk na spotkaniu z wyborcami.
– Ktoś daje wam nadzieję, okrada z pieniędzy, a później przeczytacie, że on dostaje od władzy PiS nagrodę w postaci fuchy w państwowym banku. Dają zarobić na państwowej posadce takim gościom – wskazywał.
PKO Bank Polski początkowo informował jedynie, że "nie komentuje spraw kadrowych". Jednak w piątek biuro prasowe banku wydało komunikat z informacją, że Przybyła nie jest już pracownikiem. "21 kwietnia umowa o pracę pana Franciszka Przybyły została rozwiązana z inicjatywy pracownika" – wskazano w komunikacie przekazanym redakcji TVN24 Biznes.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w sprawie jeszcze w czwartek miał interweniować nawet Jacek Sasin. "Poprosiłem prezesa PKO BP o ponowne przeanalizowanie celowości zatrudnienia w banku pana Franciszka Przybyły" – przekazał polityk na Twitterze.
"Obudziła się nadzieja". To Franciszek Przybyła kontaktował się z chorymi w imieniu firmy Mejzy
Z ustaleń mediów wynikało, że to właśnie Przybyła, jako przedstawiciel firmy Mejzy, kontaktował się z chorymi. Było tak między innymi z panią Katarzyną Sokół cierpiącą na adrenoleukodystrofię. – Pan Franciszek zapewniał o tym, że pomoże nam taką kwotę uzbierać, że współpracuje z różnymi fundacjami. Chcieliśmy wziąć nawet kredyt, chcieliśmy sami zbiórkę zorganizować – wspominała.
– Obudziła się we mnie nadzieja, że jednak może być lepiej, że choroba na jakiś czas się zatrzyma, ale kontakt nagle tak samo jak szybko się zaczął, tak szybko się urwał. Od zeszłego roku nie mam kontaktu z panem Franciszkiem i mimo że próbowałam niejednokrotnie (kontaktować się - red.), nie odezwał się – opisywała w listopadzie 2021 roku.