Magdalena Stępień udostępniła post, który opatrzyła fotografią z wakacji. Odniosła się do hejtu, który przybrał na sile po tym, jak ujawniła, że ma nowego partnera i stara się odbudować swoje życie po śmierci synka. Celebrytka jest przerażona tym, w jaki sposób zwracają się do niej internauci w wiadomościach prywatnych. Zadają bardzo intymne pytania i non stop ją oceniają.
Chłopiec miał niespełna rok, a o jego życie długo walczyli rodzice. Modelka przeznaczyła wszystkie oszczędności na ratowanie dziecka
Prosiła o wsparcie finansowe na zrzutce. Do dzisiaj jest oskarżana o to, że pieniądze nie były przeznaczone na chłopca
W najnowszym poście pożaliła się na to, że wciąż doświadcza agresywnych, werbalnych ataków ze strony internautów
Niedawno zapowiedziała, że w związku z nienawistnymi komentarzami, kieruje sprawę na drogę sądową
Magdalena Stępień ma dość nękania w sieci. "Szczerze, jestem przerażona"
W 2022 roku Magdalena Stępień musiała zmierzyć się z najgorszą tragedią, jakiej może doświadczyć matka. Zmarł Oliwier, jej ukochany synek. Modelka wcześniej walczyła o zdrowie swojego dziecka. Zorganizowała zbiórkę pieniędzy na jego leczenie i pojechała z nim do Izraela.
Jednak najgorsze stało się w lipcu. Gdy chłopiec zmarł, jego matka przekazała zebrane pieniądze innym potrzebującym dzieciom. Było wiele osób, które ją szykanowały, bo uważały, że sama wydała pieniądze, mimo że wcześniej przedstawiała faktury i paragony na dowód tego.
Była partnerka Jakuba Rzeźniczaka ostatnio nie mogła już dłużej wytrzymać i zwróciła się o pomoc prawną. Przyznała, że to, co czyta na swój temat, jest przekroczeniem wszelkich granic.
Teraz pisze na Instagramie o skali nękania, którego doświadcza. "W ostatnim czasie coraz częściej dostaję wiadomości pt. Przytyłaś! Jesteś w ciąży? Skąd masz pieniądze na to i na tamto? Jak to możliwe, że na własne dziecko nie miałaś, a teraz masz na takie życie? Dlaczego założyłaś zbiórkę, a teraz żyjesz na poziomie? Inwigilacja naszego społeczeństwa w życie drugiego człowieka zaskakuje mnie… Szczerze jestem przerażona!" – podkreśliła na wstępie.
W dalszej części wpisu przeszła do zarzutów o trwonienie "zbiórkowych" pieniędzy na swoje potrzeby.
"Tak zgadza się, otworzyłam zbiórkę na swoje ciężko chore dziecko, bo chciałam je ratować, każdy ma do tego prawo, wtedy nie pracowałam, nie byłam w stanie odłożyć tak kolosalnej kwoty, zresztą powiedzcie mi ile osób byłoby w stanie odłożyć taką kwotę? Ile osób mogłoby być na coś takiego przygotowane w danym momencie? Myślę, że prawie nikt! Wszystko, co miałam zaoszczędzone wydałam na Oliwierka oraz na nasze życie, zanim zachorował. Każdy rodzic zrobiłby wszystko, sprzedał co może" – stwierdziła.
"Przykre jest to, że nadal jestem osądzana i oceniana, ale gdy patrzę na innych moich przyjaciół i znajomych z show-biznesu widzę, że nie tylko mnie spotyka kwestia oceniania i wydawania osadów na temat tego jak wygląda moje, ich życie" – zwróciła uwagę.
"Z perspektywy czasu zastanawiam się jak to jest, że po tak ciężkich przeżyciach moich czy innych osób, których życie doświadczyło, nie możemy już stanąć na nogi? Odbudować się? Iść dalej? Zarabiać? Podróżować? Realizować mniejsze bądź większe marzenia? Lub po prostu żyć? Według wielu osób odpowiedź brzmi: NIE!" – dodała.
Stępień oznajmiła, że ma dość tego, że ludzie mówią jej, jak powinna przeżywać żałobę po swoim dziecku. Według niektórych nie powinna chwalić się tym, że układa sobie życie na nowo.
"Tego chciałoby wiele osób, abym ja czy inny Kowalski który przeżył w swoim życiu piekło po prostu się poddał" – skwitowała gorzko celebrytka.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.