Nowe informacje o stanie 8-letniego Kamilka z Częstochowy. "Nie czuje bólu dzięki śpiączce"
redakcja naTemat
21 kwietnia 2023, 20:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 kwietnia 2023, 20:00
Na razie nie ma mowy, by 8-letni Kamil z Częstochowy został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Nowe informacje na temat jego stanu podał rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, w którym przebywa chłopiec. Obrażenia są bardzo poważne: 8-latek był polewany przez ojca wrzątkiem i umieszczany na rozgrzanym piecu.
Reklama.
Reklama.
8-letni Kamil został przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach 3 kwietnia. Od tamtej pory trwa walka o poprawę jego stanu, chłopiec ma rozległe oparzenia i połamane kończyny.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, do szpitala przewieziono go dopiero wtedy, gdy podczas odwiedzin jego biologiczny ojciec, Artur Topola (chłopiec mieszkał z matką i jej nowym partnerem) - zaalarmowany stanem chłopca – wezwał pogotowie. Opisywał: "Miał połamane nóżki, niosłem go na rękach do śmigłowca LPR".
8-letni Kamil z Częstochowy wciąż w ciężkim stanie. Są nowe informacje
W piątek rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, Wojciech Gumułka, przekazał w rozmowie z PAP nowe informacje na temat stanu zdrowia chłopca. Wciąż określany jest on jako ciężki.
– Stan Kamilka przez ostatnie dwa dni nie uległ pogorszeniu. Chłopczyk jest nadal w ciężkim stanie na oddziale intensywnej terapii. Jest w głębokiej śpiączce, dzięki czemu nie czuje bólu, a jego obrażenia mają szanse szybciej się zagoić – podkreślił, dodając, że póki co nie ma mowy o wybudzaniu chłopca ze śpiączki, a taka sytuacja potrwa jeszcze "dłuższy czas".
Gumułka zasygnalizował jednocześnie, że w poprzednich dniach bali się o życie chłopca, bo rozwinęła się u niego choroba oparzeniowa. Jej powodem są rozległe oparzenia i nieleczone przez wiele dni rany, które wywołały stan zapalny.
Wcześniej lekarze opiekujący się Kamilem wydali oświadczenie w poniedziałek wieczorem. "Niestety, stan zdrowia Kamilka przez weekend się nie poprawił. Wczoraj chłopczyk musiał przejść kolejny zabieg chirurgiczny" – przekazali.
8-latek polewany wrzątkiem, umieszczany na piecu
35-letnia matka chłopca Magdalena B. i jego 27-letni ojczym Dawid B. zostali doprowadzeni do prokuratury. Oboje usłyszeli zarzuty, w areszcie mają spędzić co najmniej trzy miesiące. Dawida B. oskarżono o próbę zabicia pasierba 29 marca, kiedy – jak ustalili śledczy – polewał chłopca wrzątkiem i umieszczał go na rozgrzanym piecu węglowym. Magdalenie B. śledczy zarzucają z kolei narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi częstochowska prokuratura.
W ostatnich dniach na jaw wyszło też, że świadkami maltretowania byli, oprócz matki chłopca, również jej siostra Aneta J. i mąż. Rodziny mieszkały w dwupokojowym mieszkaniu socjalnym wraz z dziećmi. Łącznie: siedemnaście osób pod jednym dachem. Pod pieczą małżeństwa B. było łącznie sześcioro dzieci. "Utrzymywali się z pomocy socjalnej, otrzymywali też pieniądze z rządowego programu 500 plus. Wszyscy gnieździli się w niewielkim mieszkaniu socjalnym na Stradomiu, peryferyjnej dzielnicy Częstochowy, z innymi krewnymi i ich dziećmi" – opisała gazeta. Rodzina była od marca 2021 objęta wsparciem socjalnym.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie postawiła zarzuty Anecie J.: zarzucono jej, że "nie pomogła chłopcu, gdy jego życie i zdrowie było zagrożone". Miała nie reagować, kiedy Dawid B. dotkliwie bił dziecko i je poparzył.
– Dla tych ludzi nie ma żadnego usprawiedliwienia, oni powinni siedzieć do końca życia w więzieniu. To potwory! – mówił ojciec chłopca w piątkowej rozmowie z "Faktem". – Kamilek leżał przez pięć dni ciężko poparzony, rany już gniły, gdy przyjechali lekarze – wskazywał.