8-letni Kamil z Częstochowy wciąż walczy o życie w szpitalu. "Uwaga! TVN" rozmawiała z przyrodnią siostrą chłopaka, Magdaleną Mazurek. Ta rzuciła nowe światło na sprawę. – Powiedziałam, że chłopcy są głodzeni, prawdopodobnie przypalani papierosami, bo mają ślady na ciele. Prosiłam, żeby zainterweniowali – powiedziała.
Reklama.
Reklama.
Magdalena Mazurek jest przyrodnią siostrą 8-letniego Kamila z Częstochowy, który był bity, przypalany papierosami i rzucany na rozgrzany piec przez ojczyma
Tuż po wybuchu doniesień kobieta przyznała, że młodszy brat pokazywał jej ślady przemocy. Teraz ujawniła, że wielokrotnie prosiła o interwencję
– Więc wzięłam słuchawkę i powiedziałam, że chłopcy są głodzeni (...) mają ślady na ciele. Prosiłam, żeby interweniowali – powiedziała w rozmowie z "Uwagą! TVN"
Nie tylko Kamil z Częstochowy był ofiarą przemocy. Także Magdalena Mazurek ma za sobą doświadczenie zaniedbań. Dziś 29-letnia kobieta spędziła najmłodsze lata w domu dziecka.
– Za moich czasów było tak, że jak miałam siniaki, czy uciekałam z domu, to od razu byłam zabierana. Skoro on też uciekał i był maltretowany, dlaczego go nie zabrali? Nie mówię tylko o braciach, ale o wszystkich dzieciach z tego domu – powiedziała w rozmowie z "Uwagą! TVN".
8-letni Kamil ma bowiem o rok młodszego brata Fabiana. Poza tym wiadomo, że Magdalena B. i Dawid B. wychowywali łącznie sześcioro dzieci. Czworo z poprzednich związków i dwoje, których biologicznym ojcem jest Dawid B.
29-letnia Magdalena Mazurek mogła poznać przyrodnie rodzeństwo dopiero dwa lata temu. – Ucieszyłam się, że mam rodzeństwo, że nie jestem sama. Przytuliłam ich od razu, poczułam więź – wspomniała.
– Chłopcy, jak słyszeli, że za chwilę wracają do mamy i do Dawida, zaczynali się trząść. Fabian zrobił nawet w spodnie ze strachu – ujawniła. Kobieta stwierdziła, że razem z biologicznym ojcem 8-letniego Kamila interweniowali u kuratora.
– Wiedziałam, że coś jest nie tak. Mówiłam tacie, żeby się zajął tą sprawą, zadzwonił do kuratora, powiedział, co się dzieje. Trudno mu było mówić, więc wzięłam słuchawkę i powiedziałam, że chłopcy są głodzeni, prawdopodobnie przypalani papierosami, bo mają ślady na ciele. Prosiłam, żeby zainterweniowali – powiedziała.
8-letni Kamil z Częstochowy nie doczekał się pomocy
Jak pisaliśmy w naTemat, tuż po ujawnieniu doniesień o Kamilu z Częstochowy Magdalena Mazurek udzieliła wywiadu dla "Faktu". – Kamilek pokazywał mi ślady na ręce i poparzenia po papierosach, pytałam go, kto to ci zrobił, on odpowiadał: Dawid. Sama mam jeden taki ślad z dzieciństwa, wiem, jak boli. Kamil mówił: Dawid zły, mama zła. Ślady były na ręce Kamila i na Fabiana nodze – powiedziała.
I dodała: – Po jednych odwiedzinach u taty, w czasie ferii zimowych, Kamil nie chciał wracać do domu. Rozmawiałam z tatą, prosiłam, żeby coś zrobił z tym, bo to jego synowie. Tata zabierał się za to, ale nikt mu nie pomógł. MOPS i kurator to zlekceważyli, wszyscy po kolei.
Jak pisaliśmy w naTemat, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej obejmował rodzinę wsparciem pracownika socjalnego. W czerwcu 2021 roku urzędnicy złożyli do sądu rodzinnego wniosek o zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej. Wymiar sprawiedliwości jednak nie przychylił się do wniosku.
"W opinii nie było informacji, które mogłyby wskazywać, iż dziecko może doświadczać przemocy" – przekazał MOPS w Częstochowie. Rodzina nie miała założonej na policji niebieskiej karty, nie było tam wcześniej interwencji.
Stan zdrowia 8-letniego Kamila z Częstochowy wciąż jest ciężki
Chłopiec przeszedł już trzy operacje i wciąż znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Obecnie największy niepokój specjalistów budzi choroba oparzeniowa. Chłopiec ma bowiem oparzone aż 25 proc. ciała.
"Dzięki wysiłkom lekarzy udało się usunąć tkanki martwicze oraz położyć przeszczepy skóry na rany oparzeniowe" – przekazano w specjalnym komunikacie.
Prokuratura oskarża nie tylko Magdalenę B. i Dawida B.
Sprawę skatowanego chłopca prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie. Dawid B. od razu został zatrzymany i usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa dziecka. Nieoficjalnie wiadomo, że trafił do aresztu tymczasowego w Strzelcach Opolskich.
Magdalenie B. zaś zarzucono narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Teraz także ujawniono, że zarzuty postawiono także 45-letniej Anecie J. To ciotka 8-letniego Kamila. Ta bowiem nie pomogła chłopcu, gdy jego życie i zdrowie było zagrożone.
Eksperci o sprawie 8-letniego Kamila z Częstochowy
W rozmowie z Mateuszem Przyborowskim dla naTemat głos zabrała psychoterapeutka Joanna Gorczowska. – Ten system jest na krawędzi i notorycznie zawodzi tych, którzy są najbardziej bezbronni, czyli dzieci. Aby uzyskać pełny obraz sytuacji tego dziecka, nikt nie powinien sugerować się tylko tym, co mówi matka, tylko dokładnie sprawdzić, co się dzieje w takiej rodzinie – powiedziała.
– Należy włączać głos dziecka, poprzez rozmowę z nim, jego obserwacje oraz zasięganie informacji na temat tej rodziny i dziecka z innych instytucji, takich jak szkoła, przychodnia, policja oraz służby społeczne – dodała.
Pracownik socjalny bytomskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie Andrzej Falkiewicz wskazuje zaś na porę prowadzenia kontroli przez urzędników.
– Życie rodzin wygląda zupełnie inaczej wieczorem. Wtedy na wierzch wyciągane są butelki i wszystko to, co chowa się podczas zapowiedzianych wizyt dziennych. To właśnie wtedy powinny być prowadzone kontrole pracowników socjalnych – powiedział.
– Rodziny obnażone są z płaszczyka, w który mogą odziać się na zapowiedzianą kontrolę. Zresztą mam przekonanie, że na zapowiedzianej kontroli nie ma szans wyjść żadna patologia – dodał.