Dagmara Adamiak, aktywistka ze Szczecina, postanowiła złożyć przeciwko prezesowi PiS prywatny akt oskarżenia. Powód: jego słowa o "dawaniu w szyję". – Jeśli faktycznie uważa, że można mówić tak poniżające rzeczy drugiemu człowiekowi, to niech mi to powie w twarz – uzasadnia kobieta. Wcześniej wraz z adwokatem złożyła do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale ten nie został nawet skierowany do komisji regulaminowej.
Reklama.
Reklama.
Dagmara Adamiak jest znaną szczecińską aktywistką, prawniczką i prezeską Fundacji RÓWNiE, która udziela bezpłatnych porad prawnych osobom narażonym na dyskryminację. W 2020 roku organizowała i prowadziła protesty Strajku Kobiet, otrzymała też nagrodę dla Osobowości Roku 2020 w Szczecinie.
W mediach społecznościowych rozlicza m.in. polityków PiS i Konfederacji z ich wypowiedzi, a ostatnio także zachęca do udziału w marszu, który odbędzie się 4 czerwca w Warszawie. Do udziału w nim wezwałDonald Tusk.
Dagmara Adamiak pozwie Jarosława Kaczyńskiego. Będzie też nowy wniosek ws. immunitetu
Przypomnijmy, 18 kwietnia Witek wydała jednak postanowienie o pozostawieniu wniosku bez biegu (nie został nawet skierowany do Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych). Powód? Jej zdaniem nie wskazano w nim prawidłowej podstawy prawnej.
Teraz aktywistka zapowiada, że złoży wniosek ponownie. Dodaje też, że jej zdaniem reakcja Witek z pewnością nie była przypadkowa. – Jakby się bali, że jeżeli stracą większość w Sejmie, to ten wniosek może być rozstrzygnięty na niekorzyść Jarosława Kaczyńskiego – podkreśliła w rozmowie z Onetem.
Kobieta poinformowała też, że to nie koniec – postanowiła złożyć przeciwko prezesowi PiS prywatny akt oskarżenia za te same słowa.
– Chciałabym, żeby Jarosław Kaczyński zmierzył się z młodą kobietą, która jest wykształcona i odważna. Jeśli faktycznie uważa, że można mówić tak poniżające rzeczy drugiemu człowiekowi, to niech mi to powie w twarz. Ja na pewno chciałabym mu powiedzieć, że to nie było w porządku. Nie można tak traktować ludzi – powiedziała.
Jarosław Kaczyński ukarany przez Komisję Etyki Poselskiej
W grudniu Jarosław Kaczyński został ukarany przez sejmową Komisję Etyki Poselskiej: najwyższą możliwą karą, czyli naganą. – Przynajmniej będzie w papierach miał napisane, że jego wypowiedzi są niegodne posła parlamentu – mówiła w rozmowie z naTemat.pl Joanna Scheuring-Wielgus, która wnioskowała o ukaranie prezesa PiS.
Słowa o "dawaniu w szyję" Kaczyński wypowiedział na początku listopada podczas wizyty w Ełku. Stwierdził, że "trzeba czasem powiedzieć też i trochę otwarcie pewnych rzeczy gorzkich", a następnie przeszedł do tłumaczenia przyczyn niskiej dzietności w Polsce.
Posługiwał się przy tym informacjami niepopartymi żadnymi danymi naukowymi i stwierdził: "Jeżeli się utrzyma taki stan, że do 25. roku życia dziewczęta, młode kobiety piją tyle samo, co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie".
Powielał też mity na temat alkoholizmu, mówiąc: "pamiętajcie, mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przez dwadzieścia lat, przeciętnie, jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa".
Słowa te wywołały oburzenie, a gdy prezes PiS kolejnego dnia próbował wyjaśnić, co miał na myśli, zapędził się jeszcze bardziej. – Wczoraj powiedziałem o tym, że młode kobiety ścigają się z mężczyznami, jeśli chodzi o spożywanie alkoholu. Co jest obiektywnie szkodliwe, uczciwy polityk, jeśli o tym wie, a ja to wiem z dobrego źródła, musi o tym mówić – mówił (nie zdradził jednak nigdy, jakie to źródło).