Sytuacji, w których dzieci stają się ofiarami przemocy domowej jest coraz więcej. Brunon Hołyst, ekspert kryminologii, wskazuje, że ten problem będzie stale się nasilał. Według niego, rodzice "są coraz gorsi, coraz bardziej bezwzględni i okrutni wobec swoich dzieci".
Reklama.
Reklama.
W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej drastycznych informacji o tym, jak rodzice bądź opiekunowie stają się katami dla swoich podopiecznych
Ekspert kryminologii prof. Brunon Hołyst stwierdził, że ten problem będzie stale eskalował
Hołyst zaznaczył także, że obecnie mamy do czynienia z ogromną brutalizacją zachowań części rodziców
Przemoc w domu od zawsze budziła wiele kontrowersji, szczególnie wtedy, gdy ofiarami były dzieci. W ostatnim czasie informacji o skatowanych dzieciach jest aż nadto. Co więcej, zdarza się, że w przypadkach skrajnego okrucieństwa dzieci ponoszą śmierć w wyniku poniesionych obrażeń.
Na szczęście w wielu sytuacjach pomoc przychodzi na czas, a dziecko udaje się uratować. Chociaż stwierdzenie "na czas" nie brzmi w tym przypadku adekwatnie, bo takie zdarzenia nie powinny mieć miejsca. Dzieci zostają uratowane, rodzice zostają ukarani, ale blizny, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, zostają w małym człowieku już na zawsze.
Prof. Hołyst o rodzicach: "Są coraz gorsi, coraz bardziej bezwzględni i okrutni"
Ekspert kryminologii prof. Brunon Hołyst w rozmowie z "Faktem" zaznaczył, że takich przypadków przemocy jest coraz więcej, a problem będzie dalej eskalował. Przyznał też, że obecnie mamy do czynienia z ogromną brutalizacją zachowań części rodziców.
– Są coraz gorsi, coraz bardziej bezwzględni i okrutni wobec swoich dzieci. Nie można powiedzieć, że zachowują się jak zwierzęta, bo zachowują się gorzej. I takich przypadków jest coraz więcej – mówił prof. Hołyst. Zaznaczył przy tym, że jego zdaniem, ten problem będzie stale postępował.
– Według mnie jeszcze będzie eskalowało i postępowało. Cały świat staje się coraz gorszy i bardziej brutalny. Upatruję te zdarzenia w postępującym braku empatii, wrażliwości i dobroci – dodaje.
A spraw z krzywdzonymi dziećmi przez rodziców i najbliższych przybywa.
Na początku kwietnia pojawiła się informacja o skatowanym Kamilku, 8-latku z Częstochowy. Ustalono, że ojczym chłopca bił go, przypalał papierosami, polewał wrzątkiem i kładł na rozgrzanym piecu.
8-latekzostał przewieziony do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach 3 kwietnia. Od tamtej pory trwa walka o poprawę jego stanu, chłopiec ma rozległe oparzenia i połamane kończyny.
21 kwietnia rzecznik CZD w Katowicach przekazał, że chłopczyk jest nadal w ciężkim stanie i wciąż przebywa na oddziale intensywnej terapii. Zaznaczył przy tym, że dzięki temu, że jest w głębokiej śpiączce, nie czuje bólu, a jego obrażenia mają szanse szybciej się zagoić. Dodał też, że póki co nie ma mowy o wybudzaniu chłopca ze śpiączki, a taka sytuacja potrwa jeszcze "dłuższy czas".
Do wstrząsającej sytuacji w ostatnim czasie doszło również w Krakowie. Chłopiec w wieku przedszkolnym został brutalnie pobity przez konkubenta swojej matki. Sprawą zajęła się krakowska policja i Biuro Ochrony Praw Dziecka, które przekazało, jak wyglądało pobicie dziecka: "Mężczyzna miał uderzać dziecko pięścią, uderzał dzieckiem o kierownicę, kopał dziecko leżące na ziemi, podniósł je za włosy, włożył głowę dziecka między drzwi i przyciskał, uderzał w brzuch i po żebrach".
25-latek oraz jego partnerka, czyli 21-letnia matka chłopca zostali zatrzymani. Profil Biura Obrony Praw Dziecka komentuje na swoim Facebooku, że złamanie dziecku ręki było planem konkubenta matki na wyłudzenie odszkodowania.
"Dziecko trafiło do szpitala, gdzie rodzice mieli stwierdzić, że uległo wypadkowi w przedszkolu. Sprawdzenie zapisu kamer w placówce wykluczyło jednak, że doszło do takiej sytuacji" – informowali przedstawiciele Biura.