Skatowany Kamilek z Częstochowy jest nadal w szpitalu w śpiączce. Sytuacja rodzinna chłopca jest niezwykle trudna. Nie wiadomo, kto mógłby się nim zaopiekować po wyjściu ze szpitala. Jego ojciec zaczął walkę o przywrócenie praw rodzicielskich, a matka wkrótce je straci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowe informacje sytuacji rodzinnej 8-latka podaje dziennik "Fakt". Gazeta pisze, że jego biologiczny ojciec od sześciu lat pozbawiony jest praw rodzicielskich, a matka Magdalena B. formalnie sprawuje opiekę nad dzieckiem z aresztu.
Trudna sytuacja rodzinna Kamilka z Częstochowy
Wkrótce to zapewne się zmieni, gdyż Sąd Rodzinny w Częstochowie wszczął już postępowanie w sprawie pozbawienia kobiety praw rodzicielskich wobec Kamilka i reszty jej dzieci.
Obecnie biologiczny ojciec chłopca Artur Topól nie może już odwiedzać syna w szpitalu, gdyż nie ma praw rodzicielskich. Stracił je podczas rozwodu z Magdaleną B.
– Wyrok zapadł zaocznie, pod moją nieobecność. Nie wiedziałem o tym, nie mogłem się odwołać, bo było po czasie – mówił gazecie. Co istotne, rodzice mieli przez sąd ograniczone prawa rodzicielskie w 2015 roku, gdyż dzieci były zaniedbane. Po rozwodzie przywrócono je jedynie matce.
Teraz mężczyzna złożył do sądu wniosek o ich przywrócenie. Pomaga mu Piotr Kucharczyk, który na profilu społecznościowym założył grupę wspierającą skatowanego chłopca.
Artur Topól chce odzyskać prawa rodzicielskie
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy chłopczyk wybudzony zostanie ze śpiączki i po traumatycznych przeżyciach ujrzy wokół siebie aparaturę, lekarzy, obcych ludzi w maskach i nie będzie przy nim bliskiej mu osoby – powiedział gazecie pan Piotr. Przekazał również, że ojciec Kamilka będzie miał wkrótce fachową pomoc prawną w tej sprawie. Ojciec chłopca nie ma stałej pracy, a jego matka pobierała świadczenia z funduszu alimentacyjnego.
Jak obecnie czuje się Kamilek? Dziecko wciąż przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Chłopiec trafił tam 3 kwietnia po tym, jak skatował go ojczym. Ma rozległe poparzenia i złamane ręce oraz nogi.
"Ostatnie dni były dla chłopca stabilne. Jeśli ta sytuacja się utrzyma i choroba oparzeniowa nie będzie u Kamilka postępować, to pod koniec tygodnia rozważane będzie stopniowe wybudzanie małego pacjenta ze śpiączki farmakologicznej" – przekazali w poniedziałek lekarze Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, którzy w mediach społecznościowych na bieżąco informują o stanie zdrowia chłopca.
Kamilek jest już po kilku operacjach
Chłopiec przeszedł kilka operacji. 25 proc. jego ciała jest poparzone – cała twarz, tułów, ręce i nogi. Ma także ślady po przypalaniu papierosami, krwiak na głowie i nieleczone złamania nogi oraz obu rąk.
Pod koniec marca 8-letni Kamil został skatowany przez ojczyma, 27-letniego Dawida B. Co jeszcze bardziej wstrząsające, wszystko działo się za przyzwoleniem matki, która później wmawiała biologicznemu ojcu dziecka, że Kamil poparzył się herbatą.
Z ustaleń śledczych wynika, że Dawid B. miał rzucić Kamilem na rozgrzany piec węglowy, oblewać go wrzątkiem, bić, kopać i przypalać papierosami. Zarówno on, jak i matka dziecka, 35-letnia Magdalena B. decyzją sądu trafili do aresztu na trzy miesiące. Oboje przyznali się do winy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.