Są nowe informacje w sprawie ośmioletniego Kamila z Częstochowy, który przebywa w szpitalu po tym, jak został skatowany przez ojczyma. Z najnowszego komunikatu placówki dowiadujemy się, że jeśli stan chłopca nie pogorszy się, lekarze rozważą jego stopniowe wybudzanie ze śpiączki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ośmioletni Kamil z Częstochowy wciąż przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Chłopiec trafił tam 3 kwietnia po tym, jak skatował go ojczym. Ma rozległe poparzenia i złamane ręce oraz nogi.
Lekarze wybudzą ze śpiączki 8-letniego Kamila z Częstochowy?
Teraz lekarze poinformowali, że prawdopodobnie podejmą próbę stopniowego wybudzania dziecka ze śpiączki farmakologicznej.
"Ostatnie dni były dla chłopca stabilne. Jeśli ta sytuacja się utrzyma i choroba oparzeniowa nie będzie u Kamilka postępować, to pod koniec tygodnia rozważane będzie stopniowe wybudzanie małego pacjenta ze śpiączki farmakologicznej" – przekazali lekarze Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, którzy w mediach społecznościowych na bieżąco informują o stanie zdrowia Kamila.
Chłopiec przeszedł kilka operacji. 25 proc. jego ciała jest poparzone – cała twarz, tułów, ręce i nogi. Ma także ślady po przypalaniu papierosami, krwiak na głowie i nieleczone złamania nogi oraz obu rąk.
Kamila skatował ojczym, matka nie reagowała
Przypomnijmy: pod koniec marca 8-letni Kamil został skatowany przez ojczyma, 27-letniego Dawida B. Co jeszcze bardziej wstrząsające, wszystko działo się za przyzwoleniem matki, która później wmawiała biologicznemu ojcu dziecka, że Kamil poparzył się herbatą.
Z ustaleń śledczych wynika, że Dawid B. miał rzucić Kamilem na rozgrzany piec węglowy, oblewać go wrzątkiem, bić, kopać i przypalać papierosami. Zarówno on, jak i matka dziecka, 35-letnia Magdalena B. decyzją sądu trafili do aresztu na trzy miesiące. Oboje przyznali się do winy.
W mediach społecznościowych opublikowano zdjęcia Kamila, wykonane w szkole, do której uczęszcza. Fotografie pochodzą z 8 i 20 marca. Na jednej chłopiec ma rozciętą wargę, na drugiej złamaną rękę. Zdjęcia udostępnił facebookowy profil "Szczyty Alienacji Rodzicielskiej".
Dyrekcja szkoły w Częstochowie, do której chodzi ośmioletni Kamil, twierdzi, że zachowanie chłopca "nie wzbudziło żadnych podejrzeń".
Joanna Gorczowska, psychoterapeutka, ekspertka w zakresie budowania systemów ochrony dzieci przed przemocą i zaniedbaniem, a także biegła sądowa dla rodzinnych sądów brytyjskich, mówiła w rozmowie z naTemat, że "system wsparcia rodziny w Polsce nie tylko jest totalnie niespójny, ale też nie jest skoncentrowany na potrzebach dziecka".
– Jest hybrydą interwencji oraz wsparcia. Ustawy oraz regulacje zawarte w nim nie są oparte na żadnej rzetelnej analizie systemowej, mają się nijak do najnowszych badań z zakresu rozwoju dziecka, teorii przywiązania, wpływu przemocy na jego rozwój oraz ryzyka rozwoju zaburzeń psychicznych jako konsekwencji przemocy oraz zaniedbania – stwierdziła.
I dodała: – Ten system jest na krawędzi i notorycznie zawodzi tych, którzy są najbardziej bezbronni, czyli dzieci.