Jak informowaliśmy w naTemat na początku marca, Antoni Królikowski "został przesłuchany i usłyszał zarzut kierowania samochodem osobowym pod wpływem substancji psychotropowej".
– Podejrzany nie przyznał się do zarzutów. Złożył wyjaśnienia – wspomniała wówczas rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Aleksandra Skrzyniarz. TVP podało, że za ten czyn kodeks karny przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat.
Postępowanie ws. Antka Królikowskiego wciąż trwa. Z najnowszych informacji "Faktu" wynika, że los aktora nie jest jeszcze przesądzony. Biegły toksykolog ma stwierdzić, jakie stężenie zakazanej substancji znajdowało się w organizmie aktora.
– Jeśli chodzi o sprawę Antoniego Królikowskiego, czekamy jeszcze na drugą ekspertyzę i zakończenie postępowania w tej sprawie. Będziemy mieć jasność za ok. dwa tygodnie – przekazała Skrzyniarz.
Przypomnijmy, że aktor po tym, jak postawiono mu zarzut, na swoim instagramowym profilu opublikował oficjalne oświadczenie. Stwierdził, że podejmuje rolę "rzecznika pacjentów medycznej marihuany, u których THC utrzymuje się w płynach ustrojowych nawet przez kilka dni od ostatniego zażycia i nie jest to związane z upośledzeniem zdolności prowadzenia pojazdów". "Został mi postawiony zarzut prowadzenia pod wpływem THC wyłącznie w oparciu o ujawnione stężenie THC we krwi. Stężenie wynika z zażycia marihuany medycznej, kupionej w aptece, w oparciu o zalecenie lekarza. Zażyłem leki około 15 godzin przed prowadzeniem pojazdu. Powszechną wiedzą jest, że efekt psychoaktywny po zażyciu marihuany, w tym zaburzenia zdolności prowadzenia pojazdów, trwają około 4 godzin od zażycia, w przypadku waporyzacji. Podobne w tym zakresie są zalecenia lekarza, który prowadzi moje leczenie marihuaną" – tłumaczy w oświadczeniu aktor.
Królikowski nawiązał również do tego, czy prokuratura wywiązała się ze swojego obowiązku i zrealizowała wniosek jego obrońcy o zabezpieczenie nagrań z kamer nasobnych funkcjonariuszy policji. Będą one według niego "kluczowym dowodem, w jakim rzeczywiście był stanie w chwili zatrzymania".
Na koniec podkreślił, że wielu pacjentów medycznej marihuany miało problemy w związku w "ignorancją i niewiedzą biegłych sądowych i psychiatrów orzekających w podobnych sprawach". "Będziemy publikować badania, z których wynika, że jest to rozumowanie błędne, krzywdzące i niszczące zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości" – podsumował. W kolejnych slajdach aktor opublikował zdjęcia wyjaśnień, które złożył na komisariacie. Jeden fragment szczególnie rzuca się w oczy. Królikowski wspomniał o matce swojego dziecka, Joannie Opoździe, która "miała wyrażać dezaprobatę" na leczenie "marihuaną, którą traktowała tak samo, jak twarde narkotyki czy alkohol".
"W trosce o ratowanie małżeństwa z matką mojego dziecka, podpisałem nawet oświadczenie, że za każdorazowe wykrycie THC w moim organizmie zapłacę 15 tys. zł, co też trzykrotnie uczyniłem. Dopiero po rozstaniu z moją ówczesną partnerką, w lutym 2022 roku wdrożyłem regularne i w pełni świadome leczenie marihuaną, co przełożyło się na zanik kolejnych codziennych dolegliwości układu nerwowego" – wyznał Antek Królikowski.