logo
Tragedia w Chodzieży. Ujawniono szczegóły ws. pogrzebu zmarłej rodziny. Fot. Piotr Jedzura / East News
Reklama.
  • 24 kwietnia Polską wstrząsnęły informacje o tragedii w Chodzieży. Krzysztof A. miał zamordować swoją rodzinę, a następnie sam popełnić samobójstwo
  • Śledczy przeprowadzili sekcję zwłok, a obecnie czekają na wyniki badań toksykologicznych. Po zamknięciu sprawy ciała zmarłych trafią do ich bliskich
  • "Fakt" ujawnił, że dojdzie do trzech osobnych pogrzebów
  • Szczegóły pogrzebu ofiar tragedii w Chodzieży

    O tej zbrodni mówi cała Polska. Ponad tydzień temu 37-letnia Marta została znaleziona martwa na parterze domu przy ulicy Podgórnej w Chodzieży. Jej mąż Krzysztof A. miał skrępować jej ciało, a usta zakleić taśmą. Na piętrze w łóżeczku leżało martwe 4-miesięczne dziecko.

    Z informacji "Faktu" wynika, że Marta z synem zostaną pochowani w rodzinnym Sochaczewie. 73-letni Bogdan i 72-letnia Krystyna zaś leżeli martwi na piętrze budynku. Pogrzeb małżonków odbędzie się w rodzinnej Chodzieży.

    Krzysztof A. leżał martwy koło swojej żony. 41-latek zostanie pochowany sam. Organizacją ceremonii zajmie się brat jego ojca. Szczegóły dotyczące terminu pogrzebu nie są znane, bowiem ciała jeszcze nie zostały wydane rodzinie.

    – Nie mamy przesłanek, by uważać, że zamieszany jest w to ktoś z zewnątrz. Mamy do czynienia z poczwórnym zabójstwem i samobójstwem sprawcy – powiedział w rozmowie z "Faktem" prokurator Łukasz Wawrzyniak.

    Śledczy o tragedii w Chodzieży. Mówi o "brakującym elemencie układanki"

    Jak pisaliśmy w naTemat, wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że przyczyną zgonu wszystkich osób były rany cięte szyi. Te zostały zadane przy użyciu noża. Badania potwierdziły także, że Krzysztof A. popełnił samobójstwo.

    W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" sprawę skomentował były policjant i detektyw Maciej Szuba. Jak stwierdził, w przypadku zbrodni w Chodzieży mieliśmy do czynienia z "egzekucją".

    – Tylko jedna, dwie rany cięte, pociągnięcie nożem po gardle. To wygląda na egzekucję. To jest egzekucja. Każda ofiara zginęła w ten sposób. To pokazuje metodyczne działanie sprawcy, zimną krew – powiedział.

    Ekspert zwrócił jednak uwagę na zaskakujący fakt. Rodzina miała bronić się przed napastnikiem, choć w domu nie wykazano śladów walki. Także ciała nie zostały zmasakrowane.

    – Żonę, która była najmłodsza i najsilniejsza, skrępował. Rodzicom mógł podać środki usypiające lub wyciszające. To wyjaśniałoby, dlaczego na ciałach nie ma większych obrażeń – podkreślił Szuba.

    Były policjant powiedział o "brakującym elemencie układanki", którym są badania toksykologiczne. Prokuratura potwierdziła, że zleciła ich wykonanie, choć na wyniki musimy poczekać nawet do 4 tygodni.