Joanna Jabłczyńska o drożyźnie w mieście. "W Warszawie ceny zwalają z nóg"
Joanna Jabłczyńska o drożyźnie w mieście. "W Warszawie ceny zwalają z nóg" Fot. Instagram.com / @joannajablczynska

Joanna Jabłczyńska już jakiś czas temu zakupiła gospodarstwo rolne, gdzie odnalazła spokój i bezpieczeństwo. Aktorka znana z serialu "Na Wspólnej" pokochała życie z dala od zgiełku miasta. W najnowszej rozmowie przyznała, że zwraca uwagę na ceny. Stwierdziła, że jedzenie na wsi jest znacznie tańsze niż w stolicy.

REKLAMA
  • Joanna Jabłczyńska od lat wciela się w rolę Marty Konarskiej w serialu TVN "Na Wspólnej"
  • Nie jest to jedyny zawód gwiazdy, gdyż ma wykształcenie prawnicze i wciąż pracuje w zawodzie
  • Prywatnie od lat jest żoną kolegi z branży prawniczej. Nie jest jednak wylewania, jeśli chodzi o mówienie o swoim małżeństwie
  • W najnowszym wywiadzie opowiedziała o przeprowadzce na wieś. Zwróciła uwagę na kwestię inflacji
  • Joanna Jabłczyńska o drożyźnie w mieście. "W Warszawie ceny zwalają z nóg"

    Joanna Jabłczyńska od lat związana jest z serialem "Na Wspólnej". Ponadto od czasu do czasu realizuje się w dubbingu, podkładając głos pod różne produkcje animowane czy też gry. Jej główne źródło przychodu pochodzi jednak z innego zawodu. Jest radczynią prawną.

    Aktorka jest fanką natury. Ceni sobie spokój, dlatego parę lat temu postanowiła zainwestować w nieruchomość na wsi.

    "Większość pandemii tam spędziłam. Mam tam kurnik, już są posadzone pierwsze rośliny, za chwilę mój warzywniak zacznie wydawać plony. Jak tylko jest pogoda i obowiązki zawodowe mi pozwalają, to większość czasu spędzam tam" – mówiła niedawno w "Dzień dobry TVN".

    Wówczas z podekscytowaniem opowiadała także o remoncie stodoły, która znajduje się na terenie jej gospodarstwa. "Celem wyjaśnienia - stodoła jest moja prywatna. Nie planuję jej wynajmować, a jedynie gościć moich przyjaciół i rodzinę. Jest po prostu spełnieniem moich marzeń" – informowała w social mediach.

    Teraz udzieliła wywiadu Plejadzie, gdzie wyjaśniła, że pracuje w Warszawie, ale stara się spędzać każdą wolną chwilę u siebie na wsi. – Podjęłam odważną decyzję, że jeszcze bardziej inwestuję w ten dom, robię sobie świetną stodołę, która będzie domkiem letnim dla moich przyjaciół i licznej rodziny, która bardzo lubi do mnie przyjeżdżać. Tam jest super i na wyciszenie, i na spotkanie z rodziną i przyjaciółmi. Mam prawdziwy dom przez wielkie "D" – oznajmiła.

    Radczyni zaznaczyła, że utrzymanie dużego domu też generuje spore koszty. – Jak ktoś ma dom, to wie, że to jest jedna wielka skarbonka. W domu zawsze jest coś do zrobienia. Oczywiście, raz są te wydatki większe, raz mniejsze, ale w mieście często zrobi coś za nas spółdzielnia czy wspólnota, a w domu zawsze jest coś do naprawienia, więc pod tym względem wydatki są większe. Jeśli chodzi o całą resztę, no to jest znacznie taniej– wyjaśniła.

    Aktorka nie omieszkała wspomnieć o drożyźnie w mieście. – W supermarkecie w Warszawie ceny mnie zwalają z nóg, a jak pójdę na targ, to nie dość, że to jedzenie jest zupełnie inne, inaczej pachnie, inaczej smakuje, no to też jest dużo tańsze – powiedziała.

    Jabłczyńska przyznała, że od jakiegoś czasu nie kupuje nowych ubrań. Stawia na ekologię.

    Nie narzekam, jestem osobą, która potrafi się dostosować i odnajdzie się zarówno w luksusach, jak i w zupełnie spartańskim życiu. Niewiele mi do szczęścia potrzeba. Lubię mieć pieniądze jako poczucie bezpieczeństwa i lubię wydawać na drobne przyjemności, np. na podróże. Odkąd mieszkam na wsi, częściej się ubieram w ciucholandzie, nawet ze względu na ekologię. Ile tych ubrań produkujemy, kupujemy, a w ciucholandach często można znaleźć perełeczki, nawet z metką. To jest moja pasja, żeby tam coś wyszperać.

    Joanna Jabłczyńska

    Plejada

    Aktorka podkreśliła, że stara się nie narzekać, bo wie, że niektórzy ludzie ledwo wiążą koniec z końcem, ale i tak aktualna drożyzna i inflacja w Polsce, daje jej "po kieszeni" mocniej niż kiedykolwiek.

    – Bardziej wolę odłożyć na podróże czy zainwestować w dom, ale też przyznaję, że jest to frustrujące, kiedy przychodzi wypłata, wydawałoby się bardzo duża jak na moje potrzeby i kiedyś mogłam odłożyć z niej kupę kasy, a teraz ona się rozpływa i nie wiadomo na co, nawet jak człowiek stara się żyć w miarę skromnie – oznajmiła.

    – Najsmutniejsze jest to, kiedy żyje się na wsi, wokół ludzi, którzy są emerytami, rencistami, ich sytuacja jest bardzo ciężka. Głównie o nich myślę, ja nie narzekam. Każdy by wolał, żeby było taniej, ale mi jest naprawdę dobrze – podsumowała.