
Wyrok w sprawie Ramana Pratasiewicza
W środę ogłoszone zostały wyroki w sprawie dotyczącej trzech redaktorów opozycyjnego kanału Nexta, działającego na komunikatorze Telegram – poinformowała Polska Agencja Prasowa. Jedynym z oskarżonych fizycznie obecnym na rozpoczętym 16 lutego procesie był Raman Pratasiewicz, którego skazano na karę ośmiu lat pozbawienia wolności – prokuratura wnioskowała w jego przypadku o 10 lat.
Zaocznie skazani zostali natomiast przebywający poza Białorusią Sciapan Puciła i Jan Rudzik, którym wymierzono zaocznie kary odpowiednio 20 i 19 lat więzienia. Cała trójka oskarżana była m.in. o wzniecanie nienawiści, organizację protestów, naruszanie porządku publicznego, znieważenie Alaksandra Łukaszenki czy utworzenie formacji ekstremistycznej. Puciła i Rudzik usłyszeli ponadto zarzuty m.in. zmowy w celu nielegalnego przejęcia władzy, finansowania działalności ekstremistycznej i dyskredytacji Białorusi.
Zatrzymanie Pratasiewicza
Do aresztowania opozycyjnego blogera doszło w głośnych okolicznościach przed niemal dwoma laty, 23 maja 2021 roku. Samolot linii Ryanair lecący z Aten do Wilna był zmuszony do awaryjnego lądowania na lotnisku w stolicy Białorusi po fałszywym alarmie o bombie na pokładzie. Wśród pasażerów znajdował się Pratasiewicz ze swoją ówczesną partnerką, Sofiją Sapiegą. Oboje zostali zatrzymani po lądowaniu.
Zobacz także
24 maja, dzień po zatrzymaniu Pratasiewicza, wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński w rozmowie z TVN 24 informował, że "Pratasewicz ma azyl polityczny w Polsce", a zatrzymanie opozycjonisty "to atak na co najmniej trzech członków Unii Europejskiej, a tak naprawdę na wszystkie państwa, których obywatele byli w tym samolocie". Okazało się jednak, że minister mijał się w tej kwestii z prawdą.
Co prawda od 2019 roku opozycjonista mieszkał przez pewien czas w Polsce, ale azylu – choć się o niego ubiegał – nie otrzymał. Wiceminister Jabłoński w rozmowie z Konkret 24 przyznał później, że Pratasewicz "nie dokończył procedury azylowej w Polsce". Nieco inną wersję całej procedury przedstawili jednak bliscy opozycyjnego blogera.
Portal Oko.press dotarł do współpracowniczki i byłej partnerki Pratasewicza, Katarzyny Jerozolimskiej, która jest także prowadzącą w niezależnej białoruskiej telewizji Malanka. Według niej Pratasiewicz ubiegał się w Polsce o azyl, jednak ostatecznie mu go odmówiono.
– Roma czekał, ale decyzji nie otrzymał (...). Kiedy zdecydowaliśmy o przeprowadzce do Wilna i wnioskowaniu o azyl w Litwie, udaliśmy się do Urzędu do Spraw Cudzoziemców, by odebrać paszport Romy. Przyszliśmy zapytać, czy możemy zrezygnować z azylu w Polsce, bo zbyt długo trwa proces decyzyjny. Inspektorka odpowiedziała nam wtedy, że decyzję już dawno podjęto, kilka miesięcy wcześniej, i że była to odmowa – relacjonowała Jerozolimska.