Okazuje się, że dron zestrzelony w czwartek wieczorem nad Kijowem nie był rosyjski. Oświadczenie dementujące wcześniejsze doniesienia mediów wydały Siły Zbrojne Ukrainy. "Podczas zaplanowanego lotu operatorzy bezzałogowca Bayraktar TB2 stracili nad nim kontrolę" – przekazano.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"4 maja około godz. 20:00 (19:00 czasu polskiego – red.) w obwodzie kijowskim, podczas planowanego lotu, dron Bayraktar TB2 stracił sterowność" – przekazało Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy na Facebooku. Przyczyny awarii wciąż są ustalane.
Jak dodano, "niekontrolowany lot statku bezzałogowego w przestrzeni powietrznej stolicy mógł doprowadzić do niechcianych konsekwencji". "Dlatego podjęto decyzję o użyciu mobilnych grup ogniowych. Cel został zniszczony. Szkoda, ale taka jest technologia i takie przypadki się zdarzają. W wyniku działań bojowych i upadku odłamków drona nie ma ofiar ani poszkodowanych" – czytamy.
Serwis Ukraine Weapons Tracker również przeanalizowało nagrania z zestrzelenia drona. Jak wskazano, bezzałogowiec to jednostka ukraińska, na co wskazuje m.in. niezłożone podwozie podczas lotu, co jest charakterystyczne dla Byraktara. Spółka mediowa i informacyjna dodaje, że gdyby nad Kijowem pojawił się rosyjski Korsar, maszyna miałaby całkowicie schowane podwozie.
Mer Kijowa Witalij Kliczko tuż po zdarzeniu przekazał, że wybuchł pożar. "Wybuchy i pożar w Rejonie Sołomiańskim w stolicy. Prawdopodobnie efekt (upadku) szczątków drona. Wszystkie służby jadą na miejsce, ale nie ma informacji o poszkodowanych" – poinformował.
Rejon Sołomiański graniczy z Rejonem Peczerskim, nad którym spadł zestrzelony w czwartek dron. Mieszczą się tam siedziby instytucji rządowych, w tym najwyższych władz państwa. W pobliżu znajduje się także Plac Niepodległości, główne miejsce Euromajdanu.