Witold Jurasz z Onetu twierdzi, że symetryzm nie istnieje, że pojęcie to zostało wymyślone przez dziennikarzy chcących zamknąć usta wszystkim, którzy nie są bezkrytycznymi piewcami opozycji. W swoim – szeroko dziś dyskutowanym tekście – w którym stwierdził, że to liberalne elity wręczą PiS zwycięstwo wyborcze, zawarł sporo nieprawdziwych tez i półprawd.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Największy niesmak po lekturze Jurasza pozostawia u mnie fakt traktowania PiS jak normalną partię polityczną, biorącą udział w normalnej wyborczej grze, przed zbliżającymi się normalnymi wyborami parlamentarnymi.
W opinii Jurasza w Polsce toczą się zwykłe polityczne spory - ot, PiS rządzi niemal osiem lat, a za chwilę, jeśli ponownie wygra, będzie rządził 12. A skoro mimo tylu "afer" obozu władzy opozycja nie potrafi wygrać, a wcześniej znacząco prowadzić w sondażach, widocznie "poda PiS zwycięstwo na tacy" i sama jest sobie winna. I on, Jurasz, jest odważny, że to mówi, bo przecież nikt inny się tego powiedzieć nie ośmieli, bo po stronie demokratycznej jest "miło" i "nudno".
W jakiej Polsce żyjemy?
Autor Onetu żyje najwyraźniej w innej Polsce niż ja i wielu Polaków.
Ja żyję w Polsce łamania od niemal dekady praw obywatelskich i praw człowieka, pozbawiania kobiet swobód obywatelskich, prewencyjnego legitymowania, pałowania i przetrzymywania w aresztach legalnych demonstrantów, w kraju, w którym przez lata PiS fundował nam co miesiąc psychodeliczne, skrajnie nienormalne propagandowe widowiska na miarę putinowskiej Rosji, nazywane "miesięcznicami", w kraju, w którym Piotrowicz i Pawłowicz są sędziami TK, zarządzanego przez bezprawnie wybraną panią co właściwie ów TK czyni nielegalnym, w kraju, w którym codziennością są represje polityczne.
Może pan Jurasz ma ciągle pracę, ale nie mają jej dziennikarze zwolnieni z mediów za krytykę PiS, w tym z przejętych przez państwowy koncern mediów lokalnych. Nie mają jej także prześladowani od lat przez władzę sędziowie i prokuratorzy.
Może to już trwa za długo? Może autor po prostu zapomniał, jak funkcjonował Sejm bez ogrodzenia, jak wyglądała Wiejska bez policji, a Żoliborz bez policyjnych suk pilnujących willi prezesa, Kaczyński bez kilkunastu ochroniarzy, państwo, w którym Macierewicz nie korzystałby wciąż bezprawnie z limuzyn MON?
Może Jurasz także, jak wielu wyborców PiS ma pamięć złotej rybki i nie myśli już o nocnych obradach Sejmu i reasumpcjach głosowania? Może Krzysztof Brejza i inni politycy, których inwigilowano za pomocą Pegasusa, to wszystko sobie wymyślili?
Może i spotkania premiera i głównych polityków PiS z europejskimi zwolennikami Putina, gdy już wiedzieli, że lada dzień Rosja zaatakuje Ukrainę, to też wymysł "opozycji, która wręczy PiS kolejne zwycięstwo"?
Może wchodząca za moment w życie ustawa o ochronie chrześcijan, która zakaże krytyki kościoła katolickiego i "szydzenia" z jego dogmatów zdaniem Jurasza nie jest skrajnym pogwałceniem prawa do wolności słowa i wprowadzeniem cenzury?
Niepisowskie media nie siedzą cicho
Jurasz mija się z prawdą, pisząc, że dziennikarze zaangażowani po stronie demokratycznej nie krytykują opozycji, nie widzą jej błędów i nie piszą o nich - ja sama napisałam na ten temat dziesiątki, jeśli nie setki tekstów i nagrałam wiele felietonów, zrobiłam wiele programów. I takich dziennikarzy i dziennikarek jak ja jest wielu i wiele.
To nieprawda, że niepisowskie media siedzą cicho, nie krytykując głupoty niektórych posłów i posłanek obozu antypis. Wystarczy posłużyć się wyszukiwarką, żeby zobaczyć, że Jurasz, delikatnie mówiąc, mija się z prawdą.
Symetryści istnieją i po tym tekście mam wrażenie, że należy do nich Jurasz. Symetryści to ludzie, którzy dobrze wiedzą, że PiS wprowadził w Polsce dyktaturę, która właśnie się domyka, ale udają, że tak nie jest, są jak małpy udające, że widzą i nie słyszą zła. Robią to ze strachu, że wylecą na zawsze poza nawias zawodu, tak jak wcześniej za to wyleciało już wielu.
Chcą żyć, pracować i ustawić się życiowo nawet, jeśli Polską wciąż będzie rządził Kaczyński. I ok, rozumiem, tyle że nie mają prawa oszukiwać czytelników, ubierając swoje tchórzostwo w szatki słabiutkich pseudo-moralistów.
Czy naprawdę może istnieć w Polsce dziennikarz, który nie widzi, że PiS nie jest normalną partią polityczną? Że nie należy go legitymizować, pisząc o nim w ten sposób? Że zbrodnią jest robienie takich prezentów Kaczyńskiemu? Zresztą, to zbędne, bo PiS i Kaczyński mają już TVP. Zasięgi Onetu mogą spokojnie zostać wykorzystane w lepszej sprawie.