Piotr S., pseudonim "Staruch" jest najbardziej medialnym polskim kibicem. Choć tego rodzaju sławy niekoniecznie sobie nie życzył. Od ośmiu miesięcy siedzi w więzieniu. "Newsweek" dotarł do akt jego sprawy. Są "szyte grubymi nićmi", a sam skazany siedzi "bo tak się spodobało dwóm prokuratorom". Gdy sprawą zajmie się sąd, "rozniesie ją na strzępy".
Dziennikarze "Newsweeka" przyjrzeli się materiałowi dowodowemu Piotra S. Twierdzą, że jego sprawa "zakrawa na jeden z największych skandali w wymiarze sprawiedliwości". Ten 29-latek miał już kontakty z policją – wyrok w zawieszeniu za pobicie. W 2011 roku wyszedł z aresztu, pół roku później jednak znalazł się tam z powrotem ze znacznie poważniejszymi zarzutami – udział w gangu i handel narkotykami.
Świadkiem koronnym w jego sprawie jest Marek H. – "Hanior" z grupy Teddy Boys 95, zamieszanej w pomeczowe bójki i handel narkotykami. "Newsweek" donosi, że prowadzący śledztwo prokurator Dariusz Żądło dopuścił się zaniedbań. "Henior" zmieniał zeznania. Początkowo mówił, że "Staruch" nie był członkiem gangu, później przedstawiał go jako aktywnego członka. Mówi też, że miało między nimi dojść do transakcji – kilogram amfetaminy za 7 tysięcy złotych. Miejsce targu – stacja paliw BP.
"Newsweek"
o niedopatrzeniach śledztwa ws. "Starucha"
Hanior” opowiada: ze „Staruchem” spotkał się na stacji BP na warszawskim Wale Miedzeszyńskim. Omówili interes, „Staruch” zdecydował się na kilo amfetaminy za 7 tys zł. Uzgodnili, że za godzinę amfetaminę przywiezie na stację Rafał Sz., pseudonim Hrabia. Sam „Hanior” przekazywania amfetaminy nie widział, przekazał ją „Hrabiemu”, a ten dalej. Po dwóch dniach spotkał się ze „Staruchem”, który chciał wziąć kolejne pięć kilo. Do transakcji nie doszło, nie dogadali się co do ceny. CZYTAJ WIĘCEJ
"Newsweek" zwraca uwagę, że "Hanior" dysponuje bogatą listą nazwisk, miejsc, pseudonimów, którymi swobodnie operuje sprawiając wrażenie, że porusza wiele wątków na raz, lecz żadnego wyczerpująco. W końcu "Staruchowi" wycofano zarzut udziału w gangu. W więzieniu siedzi osiem miesięcy za domniemany handel narkotykami.
Dziennikarze zarzucają, że zeznania "Haniora" nie były odpowiednio weryfikowane i konfrontowane z innymi dowodami. Ponadto na stacji benzynowej, na której miało dojść do transakcji jest kilkanaście kamer, a w "zaułku, w którym miało dojść do transakcji – dwie". "Hanior zmienia ponadto zeznania w sprawie tego, kto poznał go ze "Staruchem". Kolejny wskazany w tej sprawie zaprzecza, że pomógł zawrzeć taką znajomość.
Nikt, żaden świadek, żaden dowód nie potwierdza słów „Haniora”. Kiedy w jakimś przebłysku prokurator pyta go, dlaczego opowiada różne wersje związków „Starucha” z Teddy Boys, ten odpowiada dość pokracznie: – Ponieważ w pewnym kontekście mogło tak być, bo ostatecznie nie wiem, czy do tej grupy należał. CZYTAJ WIĘCEJ
Cały tekst przeczytasz w najnowszym numerze "Newsweeka".