Gdańszczanin produkował i rozpowszechniał w internecie pedofilskie filmy. Wykorzystywał do tego swoją dwuletnią córkę. Prokuratura postawiła mu zarzuty, a oskarżony przyznał się do winy. Mimo to, pedofil nie trafił do aresztu.
Zamiast tego, prokuratura przyznała mężczyźnie dozór policyjny i zakaz kontaktu z córką – donosi dziennik.pl. Co więcej, pedofila wykryły nie polskie służby, a amerykańskie. To policjanci z USA zauważyli aktywność Gdańszczanina na zamkniętych forach internetowych. Mężczyzna w swojej ofercie miał filmy i zdjęcia z dwuletnią dziewczynką – swoją córką. Jak pisze "DGP", Amerykanie błyskawicznie dali znać naszym służbom, a te szybko znalazły pedofila.
Z nieoficjalnych informacji, podawanych przez gazetę, wynika, że w mieszkaniu mężczyzny znaleziono zarówno filmy i zdjęcia z treściami pedofilskimi. Gdańszczanin widywał się z córeczką tylko w weekendy, bo jest rozwiedziony. Przyznał się do zarzuconych mu
czynów: produkowania, przechowywania i rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem małoletnich. Najwyższa kara przewidywana za te przestępstwa w polskim prawie to 10 lat więzienia.
Prokurator Aleksandra Badtke uznała jednak, że nie istnieją przesłanki wskazujące na konieczność tymczasowego aresztowania mężczyzny. Według Badtke, w tej sprawie wystarczy dozór policyjny i zakaz kontaktu z córką. Poza tym, prokuratura nie chce oficjalnie ujawniać żadnych szczegółów dotyczących śledztwa.