Artur Orzech jest doświadczonym dziennikarzem, który przez lata komentował Eurowizję. Teraz podzielił się swoimi refleksjami na temat zmian, wprowadzanych przez organizatorów tego wydarzenia. Co według niego jest skandaliczne? Były pracownik TVP wspomniał też o występie Blanki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O Arturze Orzechu można powiedzieć, że na Eurowizji zjadł już zęby. Przez blisko 30 lat był komentatorem tego wydarzenia na antenie TVP. Po tym, jak jego drogi z publicznym nadawcą się rozeszły, zaczął działać na własne konto.
Założył kanał na YouTube, gdzie publikuje swoje komentarze o eurowizyjnych występach i ich wykonawcach. Tegoroczna edycja słynnego konkursujuż za nami. W sobotę 13 maja fani z wypiekami na twarzy oglądali finałowy koncert.
Orzech o zmianach w organizacji Konkursu Piosenki Eurowizji
Organizatorzy Eurowizji, chcąc ulepszyć to widowisko, wprowadzają coraz to nowsze zmiany. Co sądzi o nich sam Artur Orzech?
Fakt, że "podczas występów na żywo reprezentanci mogą korzystać z nagranych wcześniej chórków" komentator określił "przesadą". – Według mnie dążenie do przerostu ukłonów w stronę widowiska telewizyjnego nad sztuką muzyczną jest niedopuszczalne – ocenił w rozmowie z Onetem.
Ekspert uważa, że "chórek może wpłynąć na to, jak ostatecznie odbierany jest utwór". – Jestem tym mocno zbulwersowany. Podczas tegorocznego finału zdarzało się, że na scenie stała trójka chórzystów, a słyszeliśmy osiem głosów. Moim zdaniem to skandal – mówił.
Wieloletni komentator eurowizyjny ocenił występ Blanki
Orzech, zwracając uwagę za zmiany, o które został wcześniej zapytany, stwierdził, że nie jest w stanie ocenić, czy Blanka rzeczywiście zrobiła postęp od czasu preselekcji.
– Być może jakiś (postęp - przy. red.) jest, ale właśnie przez te zmiany eurowizyjne, dzięki którym główny wokal może być chroniony przez nagrane na taśmę inne głosy, w tym głos głównej wokalistki czy wokalisty, trudno to stwierdzić. Kiedy głos przepuszcza się przez odpowiednie systemy wyrównujące dźwięk, niewątpliwie stanowi to wsparcie dla głównego wokalu – przyznał.
Dziennikarz na koniec powiedziała, że jego zdaniem "technologia na Eurowizję wkroczyła zbyt mocno".
Czy zdaniem Orzecha powinny się liczyć tylko głosy widzów?
W tym roku tylko głosy widzów zdecydowały, kto awansuje do finału Eurowizji. W sieci coraz więcej osób mówi o tym, że "w finale punkty od jury również nie powinny być brane pod uwagę".
Orzechowi ten pomysł nie do końca się podoba. – Jestem zdecydowanym przeciwnikiem osadzania kryterium Eurowizji wyłącznie w głosach telewidzów, bo są ich miliony, a nie wszyscy to profesjonaliści. Czasami ci, którzy idą pod prąd, mają więcej do powiedzenia od tych, którzy idą z prądem – mówił.
Przypomnijmy, że Blanka Stajkow z piosenką "Solo" podczas wielkiego finału 67. Konkursu Piosenki Eurowizji w Liverpoolu uplasowała się na 19. miejscu z liczbą 93 punktów (12 punktów łącznie od jurorów z 37 państw oraz 81 punktów z głosowania widzów).
Wielką chwałą może cieszyć się Loreen, która odniosła zasłużone zwycięstwo z liczbą 583 punktów. Na scenie w Liverpoolu brawurowo zaśpiewała utwór "Tattoo", co relacjonowaliśmy na żywo podczas sobotniego koncertu.
Na drugim miejscu uplasowała się Finlandia – Käärijä i piosenka "Cha Cha Cha". To właśnie on okazał się ulubieńcem widzów, otrzymując od nich aż 376 punktów.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.