W sprawie ataku na znanego menadżera w centrum Warszawy zatrzymano dwóch mężczyzn. Jeden z nich podejrzany jest o podjęcie się wykonania zlecenia zabójstwa. Miał w tym celu przyjechać aż z Wielkiej Brytanii. Śledczy zebrali też dowody na zleceniodawcę napadu.
Reklama.
Reklama.
9 maja przy ulicy Nowowiejskiej w Warszawie, w pobliżu placu Politechniki, doszło do ataku nożownika. Mężczyzna za pomocą ostrego narzędzia zadał cios w plecy 61-latkowi i uciekł. Rozpoczęła się policyjna obława za sprawcą.
Ranny trafił do szpitala w ciężkim stanie. Policjanci od początku mieli świadomość, że nie był to przypadkowy atak. Jak się okazało, ofiara już przed miesiącem informowała służby, że otrzymuje groźby karalne i obawia się o własne życie.
11 maja funkcjonariuszom udało się zatrzymać podejrzewanego o napad. Dzień później, 12 maja, odbyło się posiedzenie procesowe, jednak śledczy nie zdradzają szczegółów dochodzenia. Nie wiadomo też, w jaki sposób wpadli na trop potencjalnego nożownika.
Nożownik działał na zlecenie? Miał przyjechać z Wielkiej Brytanii
Według informacji zdobytych przez dziennikarza śledczego TVN24 sprawca ataku przyjechał w tym celu z Wielkiej Brytanii. 12 maja miał trafić do aresztu. Prokuratura Okręgowa w Warszawie podejrzewa go o "podjęcie się wykonania zlecenia zabójstwa".
Do aresztu trafił również powiązany ze sprawą mężczyzna, który miał brać udział w skontaktowaniu się z mężczyzną, działającym na zlecenie. Powierzający zadanie napadu najprawdopodobniej pozostaje na wolności, jednak śledczy zgromadzili już materiał dowodowy przeciwko niemu.
Nad sprawą pracowali również specjaliści z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości, a także funkcjonariusze z Podkarpacia. Za motyw ataku brane są prawdopodobne kwestie rodzinne i finansowe.