Mają już dość bezosobowych usług i masowych produktów. Zamiast stać i narzekać biorą sprawy w swoje ręce. Otwierają małe biznesy, wracają do rzemiosła i szukają wartości w podstawowych czynnościach. Uczą się szyć, zakładają warsztaty stolarskie i wracają do rodzinnych tradycji. Fach w rękach.
Szymon Wiatr i jego dziewczyna Gosia kilka miesięcy temu otworzyli Prasowalnię. Firma działa na terenie Warszawy i zajmuje się prasowaniem ubrań. Wystarczy zapakować rzeczy i zadzwonić. Firma je odbiera i w przeciągu 24h dostarcza świetnie uprasowane. Prosta rzecz a cieszy. – Na pomysł otwarcia biznesu wpadliśmy przez przypadek – mówi Szymon. – Gosia pracuje w korporacji i codziennie musi wyglądać nienagannie. Ponieważ żadne z nas nie lubi prasować pomyśleliśmy o firmie, która robiłaby to za nas. Prawda jest taka, że prasować trzeba umieć. W większości sieciowych pralni robi się to byle jak. Znalezienie fachowców, którzy znają się na materiałach i każdą rzecz potrafią uprasować zajęło nam sporo czasu. Wbrew pozorom prawdziwych rzemieślników jest coraz mniej – dodaje Szymon.
Do podobnych wniosków doszedł Maciej Mazerant, który wraz z żoną założył stronę „Ładnie naprawię”, na której mogą ogłaszać się fachowcy z całego kraju. „Ładnie naprawię” podobnie jak „Prasowalnia” powstały z potrzeby. Maćkowi zepsuło się jego ulubione żelazko, które było pierwszym sprzętem, który kupił wraz z żoną do ich wspólnego mieszkania. Mimo usilnych starań żaden serwis nie chciał podjąć się naprawy wiekowego AGD. Strona, którą założyli państwo Mazerantowie ma pomagać w takich patowych sytuacjach. Na "Ładnie naprawię" nie tylko znajdziemy najlepszego rzemieślnika, ale także możemy zgłosić swój zepsuty sprzęt i poczekać aż ktoś się zgłosi i podejmie naprawy.
W całym przedsięwzięciu liczy się nie tylko aspekt praktyczny, ale także społeczny. – Mam wrażenie, że świadomość Polaków wciąż jest niska – mówi Mazerant. – Większości osób wydaje się, że naprawa jest kaprysem, a przecież, reperując rzeczy, nie tylko ratujemy środowisko, ale także wspieramy małe warsztaty i zatrudnionych w nich rzemieślników. Odpowiedzialność społeczna jest szalenie ważna w dzisiejszych czasach. Oczywiście fajnie mieć coraz to ładniejsze, nowe rzeczy, sam uwielbiam gażdety, ale musi być jakaś granica, o której trzeba zacząć mówić głośno – dodaje Maciej.
Renesans rzemiosła
Granica dobrego smaku skłoniła Łukasza Zbieranowskiego do otwarcia marki Nieladaco, która zajmuje się produkowaniem zeszytów i notesów. Łukasz miał już dość masowo produkowanych na wschodzie, kiepskiej jakości notesów, dlatego postanowił otworzyć własny zakład. Jego ojciec był introligatorem, więc fach poniekąd miał we krwi. Skorzystał z maszyn i wiedzy, którą odziedziczył po tacie i stworzył kolekcję notesów, które do złudzenia przypominają te, które produkowano w latach 60. Prosty design, ładna okładka i wysokiej jakości papier. Zbieranowski postanowił zaryzykować i osiągnął sukces. Jego notesy można kupić chociażby w popularnym internetowym sklepie Pan tu nie stał.
Renesans rzemiosła przeżywa też moda. W Krakowie kilka miesięcy temu otworzyła się kawiarnia Slow Fashion Cafe w której można nauczyć się szyć. Jej właścicielkami są Katarzyna Stypulska i Monika Németh, projektantki mody. Dziewczyny, które modowy rynek znają od podszewki wiedzą, że znalezienie dobrej krawcowej graniczy z cudem. Zamiast więc bezsensownie szukać i przeżywać frustracje postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce i same zaczęły szyć. Swoją wiedzą postanowiły podzielić się z innymi. W ich kawiarni można stawiać pierwsze kroki z maszyną i oswajać się z tematem szycia.
Sklepów, które czerpią z prawdziwego rzemiosła jest coraz więcej. Klient ma dość już masowych produktów i poszukuje indywidualnego podejścia. Zarówno Szymon Wiatr z Prasowalni, jak i Łukasz Zbieranowski podkreślają, że spotkanie i możliwość rozmowy z klientem jest dla nich najprzyjemniejszym aspektem biznesu. – Kiedy przywożę ludziom uprasowane ubrania i widzę ich zadowolenie, to rozumiem, po co to robię – mówi Wiatr. – W codziennym życiu trudno o takie spotkania. Dla mnie rozmowa, wymiana komentarzy to niebywała wartość, dla której warto zaryzykować – dodaje Szymon. Biznesy, które porozkręcali młodzi to rodzinne, małe firmy, które nie przynoszą ogromnych zysków. Nie o pieniądze jednak tu chodzi, ale o poczucie spełnienia. Rzemiosło daje satysfakcję.