W środę opozycja wygrała głosowanie na Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych w sprawie powołania komisji do spraw badania wpływów rosyjskich.
Głosowało 40 z 41 posłów będących w tej komisji. Weto Senatu ws. "Lex Tusk" poparło 21 posłów (wszyscy przedstawiciele KO, Lewicy, PSL i Konfederacji), a przeciw było 19 (wszyscy z klubu PiS). Nikt nie wstrzymał się od głosu.
"Komisja Spraw Wewnętrznych Sejmu odrzuciła ustawę ds badania wpływów rosyjskich!!! I co PiS" – skomentował wynik głosowania Piotr Borys z KO.
"Bolszewicki projekt komisji ds. polowania na lidera opozycji upadł w komisji sejmowej" – dodał do tego senator Krzysztof Brejza.
Ta decyzja komisji nie jest jednak ostateczna. Nad pomysłem ustawy ws. komisji znów będzie głosować Sejm. Do odrzucenia sprzeciwu Senatu potrzeba większości bezwzględnej.
Przypomnijmy: 11 maja Senat opowiedział się za odrzuceniem ustawy, która miałaby powołać komisję, która zajęłaby się zbadaniem przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
Wtedy w głosowaniu wzięło udział 95 senatorów, wśród których 52 poparło odrzucenie projektu, 42 tego nie chciało, a jeden wstrzymał się od głosu.
"Projekt w opinii wszystkich konstytucjonalistów nie nadawał się do poprawki, łamiąc liczne zapisy w Konstytucji w tym ten, że wymiar sprawiedliwości w Polsce sprawują sądy… a nie politycy" – napisał wtedy o tej decyzji Senatu przewodniczący Komisji Ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski (Klub Senatorów Niezależnych).
Jak pisaliśmy w naTemat, o powołaniu tego typu komisji jeszcze w listopadzie ubiegłego roku zaczął mówić Jarosław Kaczyński. Wówczas mówiono o zbadaniu przede wszystkim polityki energetycznej rządu w latach 2007-2015.
W wyniku dyskusji jednak projekt przerodził się w komisję badającą rosyjskie wpływy nie tylko w kontekście energetyki. Okres badań obejmie także okres nie do 2015 a do 2022 roku.
Organ ma się składać z dziewięciu członków powołanych przez Sejm. Na jego czele stanie przewodniczący wybrany przez resztę nominowanych.
Z kolei sam lider PO Donald Tusk nie zostawia na nowym pomyśle PiS suchej nitki. W rozmowie z Radiem ZET szef PO przekonywał, że rządzący chcą zamknąć mu możliwość ubiegania się o wysokie urzędy państwowe, gdyby opozycja wygrała wybory.
– Mają zamiar przyznać sobie prawo do przegłosowania w komisji sejmowej pozbawienia mnie możliwości sprawowania urzędu. Bez względu na wyroki sądu, fakty. Wystarczy przegłosowanie większością PiS-owską – stwierdził wówczas Tusk.