Migrena nie jest niczyją fanaberią. Nie jest także zwyczajnym bólem głowy. Potrafi wywołać ją żółty ser, a jej objawy nie pozwalają wstać z łóżka nawet przez trzy dni. Czy choroba "hrabianek", na którą cierpi 6 do 8 proc. społeczeństwa jest możliwa do wyleczenia? – Nie możemy obiecać wyleczenia, ale możemy zdecydowanie usprawnić życie – zapewnia neurolog Piotr Czapiński.
Migreny u 27-letniej Marty zaczęły się kilka lat temu. Gdy dostaje ataku, a zdarza się to nawet cztery razy w tygodniu, jej życie zatrzymuje się i wszystko dookoła przestaje mieć znaczenie. Jeśli nie zdąży wziąć leku w odpowiednim momencie, musi położyć się do łóżka na parę godzin, a nawet dni. Wówczas może już tylko czekać. Pomimo ciemności w pokoju, która ma uchronić ją przed nadzwyczaj rażącymi przy migrenie promieniami słonecznymi, nie jest w stanie usnąć. Ciśnienie rozsadza jej głowę, sprawia, że nie jest w stanie normalnie widzieć, a jej szczęka sztywnieje.
To nie tylko ból głowy
Wbrew niektórym opiniom, migrena nie jest tylko specyficznym, bo niezwykle silnym bólem głowy. O ile jest to podstawowy objaw migreny, nigdy nie występuje samotnie. – Jest to ból napadowy, niezwykle silny i powoduje, że często nie można nawet wstać z łóżka – mówi neurolog Piotr Czapiński. Tak silny ból dotyczy ponad 50 procent przypadków i trwa od 4 do nawet 72 godzin. – Trzy dni migreny nie są rzadkością – twierdzi specjalista.
Aby jednak mówić o migrenie, oprócz bólu musi wystąpić co najmniej jeden objaw towarzyszący. Są to nudności lub wymioty (mogą występować razem, ale nie muszą), nadwrażliwość na światło i hałas.
Migrena to wymówka?
– Ludziom którzy nie mają migren wydaje się, że przesadzamy – skarży się Marta. Twierdzi, że innym ciężko jest sobie nawet wyobrazić, co czuje człowiek podczas migreny. Niektórzy, zwłaszcza mężczyźni traktują to jako wymówkę dobrą na każdą okazję i nie wierzą, jak ciężka do zniesienia jest ta przypadłość. – Osobą która
doskonale wie, co czuję, jest moja mama. Ona też miewa migreny. W 95 proc. przypadków mamy ją w tym samym czasie, bo reagujemy głównie na pogodę – mówi Marta.
– Mężczyźni nie rozumieją, bo epidemiologicznie są oszczędzeni przez migrenę – mówi neurolog Piotr Czapiński, z Centrum Leczenia Padaczki i Migreny w Krakowie. Stosunek liczby kobiet do mężczyzn, którzy zmagają się z tym problemem, jest jak trzy do jednego. – To choroba, która częściej dotyka kobiet. Mężczyźni też na nią cierpią, ale rzadko leczą się na migrenę, co wynika z ich ogólnej niechęci do wizyt lekarskich – wyjaśnia Piotr Czapiński.
Wilgotna ściereczka na głowie nie wystarczy
Choć mama Marty jest lekarzem, przez szereg lat nie potrafiła znaleźć odpowiedniego leku, który choć w niewielkim stopniu pomagałby w funkcjonowaniu podczas migreny. – Podczas napadu nie podziałają żadne środki przeciwbólowe. Nawet ketonal nie pomaga, najwyżej może pomóc zmrużyć oczy – wyjaśnia Marta.
O ile ciężko jest znaleźć lekarstwo na migrenę, to jest wiele czynników, które mogą powodować jej występowanie. Marta twierdzi, że migrenie mogą sprzyjać na przykład składniki diety. – Muszę uważać na ser żółty i orzechy. Występowaniu migreny sprzyja też u mnie deszczowa pogoda i stres związany głównie z pracą – wymienia Marta.
Marta nie wymieniła wszystkich czynników, których jest zdecydowanie więcej. U każdego chorego migrena przebiega jednak nieco inaczej. – Większość migren jest samoistna. Jednak "pomagają" im cykle miesięczne, pokarmy, napoje, czerwone wino, ser pleśniowy, kakao, bób, czekolada, cytrusy i wiele innych – wymienia Czapiński.
Na powstanie migreny może mieć wpływ nawet długa jazda samochodem, której towarzyszą spaliny. Zaskakujący może być także fakt, że migrenę wywołać może... wolny weekend. – Chodzi o zmianę trybu życia. Zasuwamy przez pięć dni, a później staramy się to odespać w sobotę. Migrena może zniszczyć niejeden weekend – mówi neurolog.
Jeśli lek nie działa, to co?
W internecie można znaleźć mnóstwo "złotych sposobów" na walkę z migreną. I choć wiele z nich podawane jest jako stuprocentowo skutecznie, nie ma naprawdę dobrego leku na migrenę. Marta stara się jak najszybciej wykryć pierwsze objawy migreny. Daje jej to szanse, na znaczne zmniejszenie uporczywości skutków. – Choruję od kilku lat na migreny, więc umiem już odróżnić zwykły ból głowy od początków migreny.
– Nie możemy obiecać wyleczenia migreny – mówi wprost neurolog z Centrum Leczenia Padaczki i Migreny. Jedyną w stu procentach skuteczną metodą może być w przyszłości terapia genetyczna. Lekarz przekonuje jednak, że już dziś możemy migreną sterować w sposób skuteczny, a obecnie istnieją dwie drogi do niwelowania skutków tej niszczącej codzienność przypadłości.
Pierwszym rozwiązaniem jest profilaktyczne leczenie zapobiegawcze. Polega na co najmniej sześciomiesięcznej terapii, podczas której pacjent przyjmuje leki. Mają one powstrzymać napady po ich odstawieniu. Po jej zakończeniu, migreny na ogół nie wracają już na tym poziomie, który obserwowano przed terapią. – Albo w ogóle ich nie ma, albo forma jest złagodzona – mówi neurolog. Ta forma leczenia wskazana jest przede wszystkim dla osób, które na 30 dni w miesiąc mają nawet 7 dni migrenowych.
Dla pacjentów, którzy mają rzadsze napady stosuje się leki, które mają przerwać atak migreny. Niektórzy stosują również dużą ilość leków przeciwbólowych, co w pewnych przypadkach bywa początkowo skuteczne. Stosuje się także grupę leków o nazwie "tryptany". – To leki, które zwężają naczynia oponowe. Istotą ataków migrenowych jest bowiem rozszerzenie naczyń oponowych. Tryptany nie są skuteczne dla około 20 proc. chorujących - dodaje neurolog.
Wśród "mądrości ludowych" odnaleźć możemy wiele mitów, które na przestrzeni wieków urosły wokół migreny. Jeszcze niedawno uważało się, że jest to choroba "wyższych sfer", a niekiedy (co absurdalne) było uznawane wręcz za oznakę snobizmu osób skarżących się na tę przypadłość. – To jest choroba wszystkich sfer – stwierdza jednoznacznie neurolog. – Ten mit został już dawno obalony. Zarówno w miejskiej jak i wiejskiej części społeczeństwa występuje on równie często – wyjaśnia Piotr Czapiński.
Skąd zatem wziął się mit cierpiącej na migrenę hrabianki? Zdaniem neurologa Piotra Czapińskiego, wpływ na pojawienie się mitów o "elitarności" migreny mogły mieść rodzinne korzenie. – Czynnik rodzinny jest faktem. Migrena jest często przekazywana z pokolenia na pokolenie, choć nie jest to obligatoryjne. Motyw "hrabiowski" mógł być kwestią dziedziczenia po przodkach, w zamkniętych genetycznie populacjach. Być może tam migrena faktycznie występowała częściej, niż w populacji ogólnej – zastanawia się neurolog. Dużą rolę w tej kwestii mogła odegrać też literatura.
Mity, które odstraszają pacjentów
Nie tylko elitarność migren stanowi mit. Neurolog Piotr Czapiński narzeka przede wszystkim na te przekłamania, które wpływają na zaniechanie leczenia przez pacjentów. – Najczęstszym mitem jest to, że nic nie da się zrobić. To najbardziej bolesne nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla cierpiących pacjentów. Mam wrażenie, że leczymy tylko wierzchołek góry lodowej. Pacjenci zgłaszają się dopiero, gdy ich normalne życie staje się już niemożliwe – wyznaje z przykrością neurolog.
Drugim mitem dotyczącym migreny, a rozpowszechnianym także przez lekarzy jest to, że trzeba po prostu nauczyć się żyć z migreną. – Pacjentom tłumaczy się, że lekarz jest bezradny, a pacjent jest zdany jedynie na środki przeciwbólowe. Tu nie pomaga także trzeci mit, który rozpowszechniany przez reklamodawców. Spoty są tak skonstruowane, że ludziom wydaje się, że dany lek musi być skuteczny. Jeśli nie jest, to znaczy, że choroba jest nieuleczalna – twierdzi neurolog.
Strzeż się oszustów
Po wpisaniu słowa "migrena" w wyszukiwarkę Google pojawia się blisko półtora miliona stron internetowych poświęconych tej tematyce. Tak duże zainteresowanie niszczącym życie problemem sprawia, że pojawiło się mnóstwo pseudo sposobów na jego skuteczne rozwiązanie. Potrzeba rodzi usługę i produkt, które bardzo często okazują się zwykłymi bublami.
W sieci ogłasza się szereg bioenergoterapeutów. – Emitują fale, ciepło, czy coś podobnego – wymienia neurolog. Jego zdaniem, pseudoeksperci wykorzystują ludzi dotknięci migreną, którzy z poczucia niemocy są skłonni eksperymentować. – Niektórzy lekarze stosują nawet akupunkturę, która oczywiście nie jest jakąś szarlatańską metodą. Na migrenę ma jednak bardzo ograniczony wpływ. Niezwykle rzadko się zdarza, aby komuś pomogła na migrenę – ostrzega neurolog.