Blogerka w dość nietypowy sposób postanowiła przyznać się do swojej depresji. Uwaga! Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.
Blogerka w dość nietypowy sposób postanowiła przyznać się do swojej depresji. Uwaga! Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu. Fot. Shutterstock
Reklama.
Maria Peszek przyznała się otwarcie, że zniknęła ze sceny, bo walczyła z depresją. Teraz wraca nie tylko na scenę, ale także czołówki gazet. To wyznanie dało także odwagę jednej z polskich blogerek: Aleksandrze Radomskiej. Kobieta przyznaje, że długo się wahała, ale w końcu postanowiła się przyznać.

Ta idiotka sporo rzeczy mi zabrała, o większości nigdy się nie dowiem, bo byłam tak zajęta jej osobą, że straciłam z pola widzenia pewnie niejeden uśmiech i sporo fajnych zdarzeń. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: mamwatpliwosc.blog.pl

Radomska ma jednak to szczęście, że – jak pisze – przez tę nietypową znajomość "nie zawaliła" niczego ważnego w życiu. Żyje z dnia na dzień: studiuje, śmieje się, nie zawodzi najbliższych, a mimo wszystko "nienawidzi jej jak nikogo na świecie".

Ta dzi*** nadal tu jest, choć zajmuje w moim życiu o wiele mniej miejsca, bo postawiłam jej twarde warunki. Nie ma prawa się panoszyć i mnie ograniczać. W sumie to dzięki niej dowiedziałam się, jaka jestem silna. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: mamwatpliwosc.blog.pl

Do tej pory Radomska utrzymuje konwencję "znajomości". Dopiero później wyjaśnia o co tak naprawdę chodzi. Blogerka przyznaje, że pomógł jej w tym także tekst naszej wicenaczelnej Hanny Rydlewskiej, która napisała:

Problemy psychiczne w naszym społeczeństwie są tabu. Nikt nie chce „przyznać się” do zaburzeń psychicznych, żeby nie zostać później obwołany „świrem”. Napiętnowany w pracy, wyszydzony publicznie, porzucony przez partnera lub znajomych CZYTAJ WIĘCEJ


fragment tekstu Hanny Rydlewskiej

I w taki oto sposób Aleksandra Radomska w swoim ostrym stylu informuje – nie chwali się, nie żali – że choruje na depresję, ale od kilku miesięcy leczy się i wygrywa. Wyznaje, że choroba odbierała jej radość życia i umiejętność doceniania dobrych rzeczy.

Dziś czuję się o niebo lepiej, uśmiecham tak szeroko, że niedługo będzie można zobaczyć, że nie mam lewej dolnej siódemki. jeszcze nie wygrałam, ba, wiem, że ta dziwka będzie chciała wrócić, jak angina, która wraca cyklicznie co jakiś czas. Będę już jednak wiedziała, co z nią zrobić – pogadać z nią o powodach przybycia, racjonalne spróbować rozwiązać, irracjonalne zakopać, razem z nią. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: mamwatpliwosc.blog.pl

Cały wpis przeczytasz tutaj. Każdy, kto ma ochotę go przeczytać powinien się śpieszyć, bo jak czytamy na blogu, autorka nie wyklucza usunięcia go ze strony, bo po prostu "nie pasuje do konwencji całości".