Choć zagraniczni goście odwiedzający Polskę szybko przekonują się, że na ulicach naszych miast nie uświadczysz mitycznych białych niedźwiedzi, bez trudu można wskazać kilka rzeczy, które mogą ich u nas mocno zdziwić. A jeśli się chwilę zastanowić, powinny zaskoczyć i nas samych. Różnice cywilizacyjne naprawdę istnieją, przekonamy się o tym, patrząc na nasz stosunek do homoseksualizmu, aborcji, na przepełnione więzienia, ubóstwo, a nawet na frekwencję wyborczą.
W środę, na obrzeżach dyskusji o związkach partnerskich, profesor Janusz Czapiński rozmawiał w radiu TOK FM z Janiną Paradowską. Przywołał na antenie badania, które wskazują, iż tylko 10% Polaków uważa, że osoby homoseksualne mają pełne prawo do swobodnego układania sobie swojego życia prywatnego. Dodał, że pod tym względem sytuacja gorsza jest tylko w Rosji. Czy rzeczywiście jeśli chodzi o akceptację dla homoseksualizmu jesteśmy na szarym końcu Europy?
To nie jest kraj dla homoseksualistów
Badania wskazują, że dla osób o odmiennej orientacji seksualnej jesteśmy jednym z mniej tolerancyjnych społeczeństw. Wystarczy rzucić okiem na ogólnodostępny sondaż Pew Research Center z 2007 roku. Jedno z zadanych w nim pytań brzmiało: “Czy homoseksualizm należy akceptować, czy odrzucić?” 41% ankietowanych Polaków wybrało drugą opcję. W Europie wskaźnik ten był wyższy tylko w Rosji i na Ukrainie.
– To prawda, Polacy są tradycjonalistami, dlatego tak niskie jest społeczne przyzwolenie na aborcję, czy uznanie dla praw gejów i lesbijek – mówi socjolog, prof Henryk Domański. Jego zdaniem wynika to w dużej mierze ze względów strukturalnych: – W polskiej strukturze zawodowej wciąż duży udział mają rolnicy, a także robotnicy. Są to zbiorowości, które zawsze wykazywały duży poziom przywiązania do tradycyjnych wartości – tłumaczy socjolog.
– Nie chodzi tylko o badania opinii publicznej. Wystarczy rzucić okiem na mapę ilustrującą, które państwa Europy zaakceptowały związki partnerskie – mówi jednak Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości. – Poza byłymi krajami ZSRR i jednym, czy dwoma państwami Europy Zachodniej, tylko my nie wprowadziliśmy do naszego systemu prawnego takiego rozwiązania – mówi Bączkowski. Jego zdaniem jest to wyraz szerszego problemu, jakim jest powszechność postaw homofobicznych.
– Taki jest w Polsce społeczny klimat. Umacniają go nie tylko “zwykli ludzie”, ale przede wszystkim politycy, którzy z trybuny sejmowej obrażają osoby o innej orientacji – mówi Bączkowski. Podkreśla jednocześnie, że takiej sytuacji nie interpretuje w kategoriach “zacofania”, tylko braku informacji. – Wciąż egzystują liczne stereotypy, brakuje edukacji – mówi Bączkowski.
Zaścianek?
Okazuje się jednak, że nie wszyscy wierzą w moc edukacji: “Jesteśmy coraz bardziej wykształceni, proeuropejscy, podróżujemy, a chwilami łapie nas za gardło taka zaściankowość, której Gabriela Zapolska nie przypisałaby nawet pani Dulskiej" – pisał niedawno o Polakach wiceprezes Tesco Piotr Korek.
Wydaje się jednak, że kwestia obyczajowego liberalizmu czy “zaściankowego” myślenia to tylko jedne z wielu zjawisk, które odróżniają Polskę od Zachodu, stawiając nas pod cywilizacyjnym względem chociażby bliżej państw ZSRR, niż Zachodniej Europy.
Więzienia
Media od lat alarmują, że polskie więzienia są przepełnione. Już w 2009 pisała o tym “Gazeta Wyborcza” w tekście “Mamy najwięcej więźniów w Europie”. I rzeczywiście, dane Eurostatu z roku 2008 potwierdzają, że w najbliższym otoczeniu zagranicznym więcej więźniów jest tylko w Turcji (chyba, żeby zsumować liczbę osadzonych w Anglii, Szkocji i Walii, co i tak jest wątpliwym pocieszeniem, biorąc pod uwagę, o ile więcej mieszkańców ma Wielka Brytania).
Problem ten komentował w naTemat kryminolog Paweł Moczydłowski:
Ubóstwo
“Co trzecie dziecko rodzi się w biedzie lub nędzy. To one i ich rodzice płacą najwyższą cenę za transformację” – w alarmistycznym tonie pisze “Rzeczpospolita”, której dziennikarze dotarli do najnowszych danych o polskim ubóstwie. Dane porównawcze opublikowane przez Eurostat pod koniec 2012 roku pokazują, że wbrew licznym obiegowym opiniom pomimo rosnącej zamożności Polaków, wcale nie “doganiamy Zachodu”. Wręcz przeciwnie.
Frekwencja wyborcza
O ile jeśli chodzi o poziom biedy, jesteśmy “w towarzystwie” kilku krajów z regionu, o tyle zupełnie bezkonkurencyjnie prowadzimy w niechlubnym rankingu krajów o najniższej w Europie frekwencji wyborczej. Jak wykazuje Mikołaj Cześnik w opracowaniu “Partycypacja wyborcza Polaków”, średnia frekwencja w wyborach parlamentarnych wynosi u nas tylko 47%. Prześcigają nas nie tylko Czesi czy Węgrzy, ale i nowe państwa członkowskie UE, jak Rumunia i Bułgaria. Dlaczego?
Dr Robert Sobiech z ISNS tłumaczy, że różnice między Polską a Zachodem trzeba tłumaczyć poziomem kapitału zaufania społecznego, który w krajach Europy Zachodniej budowany był przez setki lat. – W Polsce natomiast mamy kłopoty z własnym państwem, nie traktujemy go jako dobra wspólnego – mówi.
– Jeśli zaś chodzi o kraje naszego regionu, to mam wrażenie, że w tych państwach istnieje silniejsze poczucie związku z lokalnymi społecznościami. Udało się tam też zachować ciągłość między życiem indywidualnych obywateli a państwem. Dlatego nasi sąsiedzi chętniej wędrują do urn – ocenia Sobiech.
Niestety, cywilizacyjnych różnic między Polską a Zachodem jest znacznie więcej. Możnaby tu wspomnieć chociażby o rozmiarach szarej strefy, skali piractwa, czy poziomie czytelnictwa. Czy kiedyś uda się je przełamać?
Ponad 80 tysięcy osób już siedzi, ale drugie tyle czeka na odsiadkę. (...) W Polsce mamy najmniej korzystny wskaźnik liczby więźniów do liczby “klawiszy”, a w celach brakuje miejsca. Niestety także jeśli chodzi o minimalną przestrzeń, jaką gwarantujemy więźniowi w celi, jesteśmy na szarym końcu europejskiej listy. Lepiej jest w państwach bałtyckich, a nawet na Ukrainie. Nasze więziennictwo jest w olbrzymim kryzysie. CZYTAJ WIĘCEJ
wiadomosci24.pl
Najgorsza sytuacja była i jest pod tym względem w Bułgarii, gdzie w 2011 roku bieda i ubóstwo doskwierały prawie połowie (49 proc.) społeczeństwa. Kolejne miejsca zajmowały: Rumunia i Łotwa (po 40 proc.), Litwa (33 proc.) oraz Grecja i Węgry (po 31 proc.). Do tej niechlubnej czołówki najbiedniejszych narodów zalicza się również Polska. CZYTAJ WIĘCEJ
wiadomosci24.pl
Najgorsza sytuacja była i jest pod tym względem w Bułgarii, gdzie w 2011 roku bieda i ubóstwo doskwierały prawie połowie (49 proc.) społeczeństwa. Kolejne miejsca zajmowały: Rumunia i Łotwa (po 40 proc.), Litwa (33 proc.) oraz Grecja i Węgry (po 31 proc.). Do tej niechlubnej czołówki najbiedniejszych narodów zalicza się również Polska. CZYTAJ WIĘCEJ