
Jacek Szawioła szerszą popularność zyskał jako jeden z uczestników popularnego programu telewizji TTV "Gogglebox. Przed telewizorem". Właśnie tam razem z Mariuszem Kozakiem stworzyli duet, który słynie z ciętego języka i uszczypliwych komentarzy. Jednak niewielu wie, że w przeszłości pracował jako fryzjer i to nie byle gdzie. Szawioła odpowiadał za fryzury prezydenta Andrzeja Dudy oraz jego małżonki Agaty Kornhauser-Dudy.
Andrzej Duda coraz bardziej łysieje. Fryzjer prezydenta RP zabrał głos
Jacek Szawioła należy do grona najlepszych w branży fryzjerskiej. Zanim rozpoczął swoją karierę telewizyjną pracował w salonie, prowadził szkolenia, a oprócz tego pracował w Kancelarii Prezydenta RP jako fryzjera Andrzeja Dudy. Panowie współpracę nawiązali jeszcze w trakcie wyborów prezydenckich. Wówczas ówczesny kandydat na stanowisko prezydenta był zachwycony umiejętnościami Szawioły.
Niestety wiele się zmieniło, kiedy fryzjer zauważył prawdziwe poglądy Dudy. Podziękował za dalszą współpracę, o czym opowiedział w najnowszym wywiadzie dla portalu plotek.pl. Nie szczędził w słowach oceniając aktualny stan włosów prezydenta. Zdradził jego sekret, ironizując, że może zacznie nosić perukę.
Jacek Szawioła
Jacek Szawioła zdecydował się również skomentować fryzurę Agaty Kornhasuer-Dudy. Przyznał wówczas, że pierwsza dama po raz ostatni była dobrze uczesana tuż przed zakończeniem ich współpracy. Warto przypomnieć, że Andrzej Duda w trakcie kampanii prezydenckiej kreował się na prezydenta przyjaznego wszystkim Polakom.
Były fryzjer prezydenta przyznał, że gdy prezydent mówi, iż nie ma nic przeciwko pracy osób nieheteronormatywnych w Pałacu, spoglądał w jego stronę. Wówczas uznawał to za miły gest z jego strony. Jednak nie musiał długo czekać, by przejrzeć na oczy i zauważyć prawdziwe poglądy głowy państwa. Podkreślił, że żadne pieniądze nie były w stanie już go tam zatrzymać.
Zobacz także
– Ja zrezygnowałem z pracy w Kancelarii bez żadnych wyrzutów, ja widziałem, że to idzie w złym kierunku. W momencie, kiedy zorientowałem się, że chyba wszyscy daliśmy się nabrać, to ja nie chciałem być tego częścią. Wtedy podziękowałem i powiedziałem do widzenia. Zaproponowano mi jakieś pieniądze na stałe, ja powiedziałem "nie". Nie mam poczucia obciachu, że z nim (przyp. red. – prezydentem) pracowałem, bo całe to zło wydarzyło się po moim odejściu – przyznał.
– Ja odszedłem w idealnym dla siebie momencie, kiedy wizerunkowo to było dobre. Ja teraz mogę sobie "podrzeć łacha", że pożegnałem się z państwem i z głowy – podsumował po chwili Jacek Szawioła.