Cały medialny świat tygodniami głowił się, czy prezydent Turcji wygra te wybory, czy nie. Mnóstwo ludzi kibicowało przywódcy opozycji i pierwszy raz dawano mu ogromne szanse, choć bardziej licząc na cud. Zresztą, pierwszy raz w historii Turcji potrzebna była druga tura. Jednak patrząc na lawinowe gratulacje, jakie płyną do Ankary, nikt już chyba nie pamięta, by ktokolwiek mógł brać pod uwagę inny scenariusz. Dlaczego jednak Recep Tayyip Erdoğan wygrał te wybory?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Recep Tayyip Erdoğan wygrał wybory prezydenckie w Turcji.
Prezydent Turcji otrzymał 52,14 proc. głosów, a jego kontrkandydat Kemal Kılıçdaroğlu 47,82 proc.
– Jest politykiem doświadczonym, skutecznym i za to jest ceniony. Powszechnie znane są jego poglądy. Wiadomo, czego można się spodziewać – komentuje w rozmowie z naTemat prof. Danuta Chmielowska, turkolog i politolog z UW.
Patrząc na to, co się zadziało po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich w Turcji, można pokusić się na wrażenie, że w tym momencie Recep Tayyip Erdoğan w jakimś sensie zjednoczył wokół siebie kawał świata. Nawet tak wrogiego sobie, jak Ukraina i Rosja, bo gratulacje dla niego popłynęły i od prezydenta Zełenskiego, i od Władimira Putina. W dodatku obaj wyrazili nadzieję na wzmocnienie współpracy z Turcją. Podobnie zresztą było z Izraelem i Autonomią Palestyńską.
Dało się też zauważyć, że gratulacje do Ankary zaczęły płynąć bardzo szybko, niektórzy podobno nawet nie czekali na oficjalne ogłoszenie wyników. Jednym z pierwszych był m.in. premier Węgier Viktor Orban.
Gratulacje popłynęły ze świata muzułmańskiego, z UE, USA, ONZ, NATO, zewsząd. Wylewne, zapewniające o współpracy, przyjaźni, partnerstwie. Jakby wszelkie antydemokratyczne zarzuty pod adresem prezydenta Turcji zniknęły. Poszły w niepamięć albo nie miały znaczenia. I wszyscy czekali na zwycięstwo Erdoğana.
"Pozdrowienia dla prezydenta Erdogana z okazji ponownego wyboru. Razem możemy teraz pracować z nową energią na rzecz realizacji naszego wspólnego programu" – gratulował kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Przewodniczący Radu Europejskiej Charles Mitchell zapewniał, że czeka na pogłębianie współpracy, szefowa KE Ursula von der Leyen, że nie może się doczekać budowania stosunków między UE a Turcją.
I tak można bez końca.
– Teksty gratulacji to nie tylko tzw. tradycja dyplomatyczna, ale przede wszystkim świadczą one o pozycji tego kraju na arenie międzynarodowej. Poza tym, jeżeli naród turecki wybrał ponownie obecnego prezydenta, to żadna siła nie ma prawa negować jego woli. Według niektórych politologów tureckich to wielkie rozczarowanie dla tych, którzy liczyli, że Turcja wróci na ścieżkę demokratyzacji, ale też świetny wynik opozycji, co w perspektywie daje nadzieję na zmiany – komentuje w rozmowie z nami prof. Danuta Chmielowska, turkolog i politolog z UW.
Erdoğan jako bardziej przewidywalny polityk
W tym sensie, jak mówi, Erdoğan jest dla Turków po prostu przewidywalny, prawdopodobnie bardziej niż jego opozycyjny rywal Kemal Kılıçdaroğlu z Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), która już kilkukrotnie była u sterów rządów: – Wprawdzie ten kandydat dla wielu był nadzieją na oczekiwane od lat zmiany społeczno-polityczne w kraju, ale uzyskał 47,82 proc. głosów.
Przypomnijmy, Erdoğan wygrał w niedzielę drugą turę wyborów prezydenckich wynikiem 52,14 proc. głosów. Choć przed wyborami pisano o niezadowoleniu społecznym, jakiego nigdy wcześniej Erdoğan nie doświadczył. O spadku poparcia dla niego. A także o tym, że dwoił się troił walcząc o głosy. Mówiono też, że ogromna część elektoratu Erdoğana to muzułmańskie, konserwatywne kobiety. I nawet wśród nich prezydent zaczął ostatnio tracić. A jednak ostatecznie zmiana się nie dokonała.
Dlaczego?
Turkolog wskazuje na problemy, z jakimi boryka się społeczeństwo – na inflację, konflikty na Bliskim Wschodzie, na granicę południowo-wschodnią Turcji, także sprawy uchodźców z Syrii, a teraz z Ukrainy. Również na trzęsienie ziemi i pomoc poszkodowanym obywatelom. – Te sprawy poruszał m.in. prezydent Erdoğan podczas kampanii wyborczej i przedstawiał projekty naprawcze, skuteczne dla poprawy kondycji gospodarki tureckiej. Przekonywał do ponownego okazania mu zaufania i wiary w szybkie działania – mówi.
Prof. Chmielowska: – Wszystko po trochu miało wpływ na jego wygraną. Również niepokoje, jak Syria, Ukraina i wiara, że to właśnie ten polityk znajdzie skuteczny środek na pomyślne zakończenie. Teraz liczy się, że Erdoğan może chcieć doprowadzić do mediacji między Ukrainą a Rosją i jest duże prawdopodobieństwo, że mu się uda. Jak wiadomo, bardzo dobrze jest postrzegany przez obie strony. W tej roli widzi go również społeczność międzynarodowa.
Właśnie tę przewidywalność Erdoğana ocenili sami Turcy. "Większość wyborców uznała, że jego rywal nie poradzi sobie z problemami kraju" – ocenił w komentarzu Erkan Arikan, reporter "Deutsche Welle".
W ten sposób, bez względu na to, jak my, z europejskiej, demokratycznej perspektywy na to patrzymy, Erdoğan wygrał w Turcji już 11. wybory.
– My, Europejczycy, widzimy w Turcji nieścisłości związane z demokracją, ale elektorat prezydenta Erdoğana nie. Zresztą sam Erdoğan często podkreśla w swych wystąpieniach, że jego kraj nie ma problemu z demokracją – zauważa turkolog.
Ale czym tak naprawdę Erdoğan przekonał do siebie Turków?
"Jesteśmy konserwatystami i nacjonalistami. Kochamy Erdoğana" – tak pewnie można usłyszeć od niejednego jego zwolennika. W prowincji Bayburt, gdzie Erdoğan uzyskał niemal 80 proc. poparcia, usłyszał je autor reportażu w AFP. Dowiedział się też, że Erdoğan rozmawia z każdym, nie tylko z elitami. Że odpierał ataki obcych mocarstw. Że ludzie chcą silnego przywódcy. Że rolnicy dostali dotacje. I w ogóle istnieje cały system wsparcia, którego ludzie nie chcą stracić.
"To było do przewidzenia, że Erdogan wygra"
Przypomnijmy, pierwsza, nierozstrzygnięta tura wyborów prezydenckich, odbyła się 14 maja i już to było niezwykłe, gdyż partia AKP zawsze wygrywała w pierwszej turze. Mnóstwo ludzi liczyło na to, że to już koniec jego epoki.
A jednak nic takiego się nie stało. – Będę tu aż do grobu – mówił zwracając się do swoich zwolenników w Stambule.
– Trzeba przyznać, że w kampanii wyborczej prezydent Erdoğan wyczerpująco przedstawiał swój program. Przejrzyście i przekonująco. Mówił o sukcesach i trudnościach, jakie w ostatnich latach napotkała Republika Turcji, tłumacząc, że spowodowała je sytuacja międzynarodowa. Jeździł po całej Turcji i razem z przedstawicielami Partii Sprawiedliwości i Rozwoju wyjaśniali ludziom przyczyny niepowodzenia gospodarczego i społecznego Turcji. Wydaje się, że to było najtrafniejsze posunięcie ze strony partii rządzącej – mówi turkolog.
Kolejna rzecz – media.
– Partia rządząca ma je w swoich rękach, bardzo dużo czasu antenowego i miejsca w mediach poświęcone było dla partii rządzącej. Nikt nie ukrywa, że partia rządząca miała wsparcie mediów. Ale trzeba przyznać, że inne partie również miały swój czas na antenie – przyznaje turkolog.
Erkan Arikan tak podsumował to w "Deutsche Welle": "Erdoğan, jako prezydent republiki, miał do dyspozycji wszystkie środki, aby przeprowadzić kampanię wyborczą w połączeniu z dużą kampanią medialną. Spoty wyborcze w państwowej telewizji, występy na dużą skalę w całym kraju, a to wszystko opłacane z państwowej kasy. Można sobie wyobrazić następujący obrazek: Na torze Formuły 1 Erdoğan ściga się mając cały profesjonalny zespół F1, podczas gdy Kilicdaroglu jedynie wykonany z dykty samochód zabawkę" – pisze.
Analogie każdy sam może sobie wyszukać. Choć trzeba przyznać, nigdy w Polsce nie było tak, żeby polityk rozdawał ludziom pieniądze na ulicy.
A cały świat zobaczył, jak w dniu wyborów otwarcie robił to Erdoğan.
Dla społeczności międzynarodowej najważniejszy jest fakt, że został wybrany większością głosów obywateli tureckich. Obecny prezydent R.T. Erdoğan jest politykiem doświadczonym, skutecznym i za to jest ceniony. Powszechnie znane są jego poglądy. Wiadomo, czego można się spodziewać i będzie prawdopodobnie kontynuować politykę balansowania z pewnymi modyfikacjami.
prof. Danuta Chmielowska
turkolog, UW
Zamierza także uregulować stosunki Turcji z Grecją. Widać też, że unormowanie sytuacji na granicy południowo-wschodniej Turcji także leży mu na sercu i jest szansa, że mu się uda. Poza tym Erdoğan zapowiada duże zmiany społeczne. Nie wiadomo, na ile zostaną wprowadzone, ale jak mówią tureccy politolodzy, najprawdopodobniej jest to jego ostatnia kadencja i chciałby zapisać się w pamięci swego narodu jako polityk dbający o dobro państwa, który przez lata prowadził wraz z AKP Turcję.
prof. Danuta Chmielowska
turkolog, UW
Odnosił się do działań opozycji, a walka była ostra. Przedstawiano realia, z jakimi, jak wyżej wspomniano, spotyka się społeczeństwo. Mówiono o wojnie w Syrii, w Ukrainie, o problemach z Kurdami, z Grecją. I przedstawiano wyjścia z trudnej i skomplikowanej sytuacji. Erdoğan to polityk o wielkiej charyzmie. To był wielki plus dla niego i AKP.