"Nie zawahamy się podjąć odpowiednich środków". KE o "lex Tusk" równie stanowczo, co USA
redakcja naTemat
30 maja 2023, 10:07·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 maja 2023, 10:07
Komisja Europejska zajmie się podpisaną przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawą "lex Tusk". Głębokie zaniepokojenie dokumentem zgłosił komisarz ds. praworządności Didier Reynders. Jak wskazał, "KE nie zawaha się podjąć odpowiednich środków". Wcześniej suchej nitki na Dudzie i PiS nie zostawił rząd USA.
Reklama.
Reklama.
Ustawa zwana "lex Tusk" nie przeszła bez echa w Polsce, ale też poza jej granicami. "KE odnotowała, że prezydent RP podpisał ustawę o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich i będzie ją analizować" – przekazała cytowana przez RMF FM rzeczniczka KE Sonya Gospodinova.
– Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni polską ustawą o specjalnej komisji, która może pozbawić obywatela praw do kandydowania na publiczną funkcję. Ma to być możliwe bez żadnego orzeczenia sądowniczego – przekazał komisarz Didier Reynders, którego zacytowała reporterka RMF FM.
– Będziemy analizować ustawę, ale nie zawahamy się podjąć odpowiednik środków jeśli będzie trzeba – dodał.
Ustawa o powołaniu komisji badającej wpływy rosyjskie nie podoba się w UE
To już kolejna ostra reakcja, którą wywołała polska ustawa, którą zatwierdził zresztą już swoim podpisem Andrzej Duda. Wczoraj na decyzję polskich władz zareagowały Stany Zjednoczone.
Jak pisaliśmy w naTemat, ambasador Mark Brzezinski powiedział, że zarówno on, jak i rząd USA podziela obawy oraz zaniepokojenie związane z podpisaniem "lex Tusk". Jak wskazał, Stany Zjednoczone, w tym Joe Biden i cała jego administracja dokładnie wiedzą "co niepokoi wiele osób odnośnie tej ustawy, rozumieją to i podzielają".
– Rząd USA podziela obawy związane z ustawami, które mogą pozornie pozwalać na zmniejszanie zdolności głosujących do głosowania na tych, na których chcą głosować, poza jasno określonym procesem w niezawisłym sądzie – powiedział.
Dlaczego ustawa lex Tusk jest krytykowana?
Jak pisaliśmy w naTemat, ustawa z założenia ma na celu powołać komisję, która będzie badać wpływy rosyjskie. Narzędzia, które jednak opisano w dokumencie, przewyższają kompetencjami te, które posiadają najważniejsze jednostki w Polsce. Chodzi przede wszystkim o jednostki wymiaru sprawiedliwości, w tym sądy i prokuraturę.
Kwestia, którą zarzucają Polsce USA, dotyczy sankcji, które wydać może komisja. Mówiąc wprost, jeśli ta uzna, że postawiona przez nią osoba była pod wpływem rosyjskim, czym działała na niekorzyść Polski, może uniemożliwić jej sprawowanie stanowisk publicznych. Biorąc pod uwagę, że komisję powołuje Sejm, składać będzie się ona z wybranych przez niego polityków.
Zgodnie z zapisami ustawy od decyzji nie przysługuje ścieżka odwoławcza, choć jak zapowiedział prezydent Andrzej Duda, taka ścieżka będzie. Eksperci podkreślają jednak, że zważywszy na sytuację w polskim sądownictwie, nawet po podjęciu takich kroków nie można liczyć na obiektywność ze strony orzekających.
"Lex Tusk" do Trybunału Konstytucyjnego
Ustawa została już podpisana, ale Andrzej Duda skierował ją jeszcze do Trybunału Konstytucyjnego. Eksperci podkreślają, że to ruch marionetkowy, bo na jego czele zasiada prezes Julia Przyłębska, która została namaszczona przez PiS.
Andrzej Duda podkreślił jednak, że takie działanie będzie dostatecznym dowodem na to, że ustawa, wbrew komentarzom chociażby z USA i Brukseli, jest zgodna z prawem.
– Ponieważ są osoby, które podnoszą wątpliwości konstytucyjne, korzystam z możliwości, które stwarza prezydentowi polska konstytucja i oprócz podpisania ustawy, co oznacza wprowadzenie jej w życie, jednocześnie skieruję ją także w tzw. trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, żeby do tych kwestii, które budzą wątpliwości, odniósł się również Trybunał Konstytucyjny – oświadczył prezydent.
– Taka jest moja decyzja. Uważam, że decyzja ta w sposób najlepszy będzie realizowała niezwykle ważny dla mnie postulat transparentności życia publicznego. Ludzie mają prawo wiedzieć – dodał.