Tina Turner odeszła 24 maja. Artystka była schorowana. W przeszłości rozważała eutanazję. Teraz o tym, jak ogromną rolę w życiu piosenkarki odgrywała religia, opowiedziała w wywiadzie dla brytyjskiego tabloidu jedna z jej bliższych przyjaciółek, Dechen Shak-Dagsay. – Przygotowywała się do następnego życia – wyjawiła kobieta.
Reklama.
Reklama.
Co Tina Turner robiła przed śmiercią? Artystka wierzyła w reinkarnację
Dechen Shak-Dagsay, wykonawczyni tradycyjnych mantr buddyzmu tybetańskiego opowiedziała o swojej przyjaciółce na łamach "Daily Mail". Zbliżyły się do siebie, kiedy pracowały razem w studiu muzycznym w Zurychu. Nagrały wspólnie trzy płyty.
Warto zaznaczyć, że Tina Turner zmieniła wiarę na buddyzm po nieudanej próbie samobójczej w 1968 roku.
– Zaprzyjaźniłyśmy się, tworząc muzykę. Powiedziała mi, że nigdy nie byłaby w stanie przezwyciężyć całego tego bólu i ciosów, które znosiła podczas pierwszego małżeństwa, gdyby nie recytowanie buddyjskich mantr. Dało jej to siłę do dalszego działania. Tina powiedziała mi, że została wychowana jako chrześcijanka, ale uznała strukturę kościoła za zbyt opresyjną – powiedziała przyjaciółka zmarłej artystki.
Kobieta odniosła się do tego, dlaczego Turner podjęła decyzję o wycofaniu się z życia publicznego około 2,5 roku temu. Ostatni raz wystąpiła bowiem w listopadzie 2019 roku. Shak-Dagsay stwierdziła, że Tina chciała przygotować się na śmierć - w zgodzie ze swoją wiarą.
– Nie widziałem Tiny przez ostatnie kilka lat, gdy zaczęła borykać się z poważnymi problemami zdrowotnymi.Ale wiem, że nie bała się śmierci. W tradycji buddyjskiej w pewnym momencie swojego życia decydujesz się na odosobnienie. To bardzo ważny etap w twoim życiu, ponieważ przygotowanie do śmierci jest uważane za najważniejszą część ludzkiego życia – wyjaśniła.
– Wszyscy wiemy, że śmierć nadejdzie, ale większość z nas całkowicie ją lekceważy. Tina przygotowała się niesamowicie dobrze. (...) Praktykowała buddyzm i wiedziała, jak ważne jest, by nie rozpraszać uwagi w tak istotnym momencie – dodała.
Shak-Dagsay zapewniła, że jej przyjaciółka, jak wszyscy buddyści, wierzyła w reinkarnację i była "ciekawa" co dzieje się po śmierci.
– Tina jak najbardziej wierzyła w reinkarnację. To filar naszej religii. Bez reinkarnacji buddyzm nie ma sensu. Powiedziała sobie: "Muszę się wycofać na ten czas wewnętrznego przygotowania". Przygotowywała się do następnego życia – podsumowała.
Jak będzie wyglądać pogrzeb Tiny Turner? Zostanie pochowana podczas prywatnej ceremonii buddyjskiej. – Pomimo tego że ma rzesze fanów na świecie i jest czczona jako bohaterka w jej przybranym kraju, Szwajcarii, pożegnanie gwiazdy będzie małą uroczystością tylko dla najbliższych – zapowiedział rzecznik "królowej Rock’n’Rolla".
Tina Turner nie żyje. Przyczyny śmierci piosenkarki zostały ujawnione
W piątek (26 maja) przedstawiciel artystki, która ostatnie chwile spędziła w swoim domu w Küsnach w pobliżu Zurychu w Szwajcarii, przekazał brytyjskiemu tabloidowi "Daily Mail", że Turner zmarła z przyczyn naturalnych.
Przypomnijmy, że królowa rock'n'rolla w 2013 roku przeszła udar mózgu, zaledwie trzy tygodnie po ślubie z ukochanym, wieloletnim partnerem Erwinem Bachem. To on cztery lata później oddał jej nerkę. "Jego oferta oddania mi nerki była darem miłości, a on pozostał niewzruszony i spokojny" – mówiła Turner o mężu w jednym z wywiadów.
Piosenkarka zmagała się także z rakiem jelita grubego. W rekonwalescencji nie pomagały rodzinne tragedie, które spotkały Turner. Jej starszy syn Craig popełnił samobójstwo. W 2022 roku na raka jelita grubego zmarł jej drugi syn, Ronnie.
W marcu tego roku, czyli dwa miesiące przed śmiercią Tina Turner przyznała, że od lat zmaga się z chorobą nerek. Schorzenie było pokłosiem odmawiania przyjmowania przepisanych medykamentów.
W Światowy Dzień Nerek na jej instagramowym profilu pojawił się szczery wpis. "Moje nerki padły ofiarami tego, że nie zdawałam sobie sprawy, iż moje nadciśnienie powinno być leczone konwencjonalną medycyną. Naraziłam się na wielkie niebezpieczeństwo, odmawiając zmierzenia się z rzeczywistością, w której potrzebuję codziennej, trwającej całe życie terapii lekami. Zbyt długo wierzyłam, że moje ciało jest nietykalnym i niezniszczalnym bastionem" – oznajmiła 83-letnia gwiazda.
"Po tym, jak w 2009 roku przeszłam udar, zaczęłam powoli wracać do zdrowia. I wtedy dowiedziałam się, że moje nerki nie pracują prawidłowo. Straciły 35 proc. swojej wydolności" – tłumaczyła.
"Aby przeżyć, musiałam zacząć dializy. To była jedyna opcja. Ale to było przygnębiające - być godzinami podłączoną do maszyny. Przez następne 9 miesięcy moje życie sprowadzało się wyłącznie do dializ" – oznajmiła.
Miesiąc później, w kwietniu w ostatniej publicznej wypowiedzi - dla brytyjskiego "The Guardian" - wokalistka znana z takich przebojów jak "(Simply) The Best", "I Don't Wanna Lose You" czy "We Don't Need Another Hero" zapewniła, że nie boi się śmierci.
Spytano ją o to, jak chciałaby zostać zapamiętana. Odparła: "Jako królowa rock’n’rolla. Jako kobieta, która pokazała innym kobietom, że to w porządku, by dążyć do sukcesu na własnych warunkach".
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.