Do tragicznego zdarzenia doszło na kąpielisku na zalewie Zakrzówek w Krakowie. Mężczyzna skoczył do wody z klifu i nie wypłynął na powierzchnię. Z wody wyciągnęli go płetwonurkowie ze straży pożarnej, niestety mężczyzna zmarł w szpitalu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Dostaliśmy informację o mężczyźnie, który na Zakrzówku wskoczył do wody i już nie wypłynął. Mężczyzna z wyglądu miał 30-40 lat. Został wyciągnięty z wody, był reanimowany i trafił do szpitala. Jednak nie przeżył – powiedział portalowi krakow.naszemiasto.pl Piotr Szpiech, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
Kraków. Nie żyje mężczyzna, który z klifu skoczył do wody na Zakrzówku
Według wstępnych ustaleń policjantów świadkowie widzieli, jak mężczyzna skoczył do wody z wysokiego, kilkunastometrowego klifu. Po kolejnym skoku, po którym mężczyzna nie wypłynął na powierzchnię, wypoczywający zaalarmowali służby ratunkowe.
Płetwonurkowie ze straży pożarnej wyciągnęli mężczyznę na brzeg po około 30 minutach. Niestety, po przewiezieniu do szpitala zmarł. Policja wciąż ustala jego tożsamość, ponieważ nie miał przy sobie dokumentów. Rzecznik krakowskiej KMP przekazał, że będzie prowadzone śledztwo wyjaśniające wszystkie okoliczności.
Do tragicznego zdarzenia doszło w poniedziałkowe przedpołudnie. Portal krakow.naszemiasto.pl podaje, że na Zakrzówkumożna się kąpać od 1 czerwca. Niedawno powstało tam także nowe kąpielisko.
Jak czytamy, w ostatnich dniach Zarząd Zieleni Miejskiej przekazał, że "można pływać na terenie całego zbiornika na własną odpowiedzialność". Dopiero od 22 czerwca na basenach pojawią się ratownicy.
Najpłytsza niecka na Zakrzówku ma 40 cm, najgłębsza 3,5 metra – zauważa z kolei Radio Kraków. Kąpielisko Zakrzówek w Krakowie nazywane jest "małą Chorwacją". To duża, pełna zieleni atrakcja dla mieszkańców Krakowa, niespełna 3 km od centrum miasta.
Tragedia podczas spływu kajakowego Nidą
Niestety nieszczęściem zakończyła się także sobotnia wyprawa na spływ kajakowy Nidą. Grupa płynąca rzeką w pewnym momencie zauważyła, że jeden z kajaków jest pusty.
Zawrócili po kolegów, ruszyli na pomoc, wyciągnęli z rzeki obydwu mężczyzn i usiłowali ich reanimować. Zawiadomili też służby ratunkowe. Niestety okazało się, że pomoc przyszła za późno. Życia 39-latka i 46-latka nie dało się już uratować.
Do tragedii doszło niedaleko Sobowic w województwie świętokrzyskim. W miejscu, gdzie znajduje się betonowy próg spiętrzający na rzece. Kajakami płynęło w sumie dziewięć osób ze Śląska.