Aleksander Kwaśniewski udzielił wywiadu rzeki Aleksandrowi Kaczorowskiemu. W książce "Prezydent" pojawiły się przede wszystkim wątki związane z polityką i prezydenturą. Teraz na łamach magazynu "Viva!" ukazała się rozmowa, którą przeprowadziła z nim jego córka. Padły bardziej intymne pytania m.in. związane z rodzicami i wpojonymi zasadami.
Reklama.
Reklama.
Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie z córką. Mówi o rodzicach, wartościach i lękach
Kwaśniewscy są uznawani za jedno z bardziej udanych małżeństw w świecie polityki. Doczekali się jednej córki, Aleksandry, która od lat (ale z przerwami) spełnia się w mediach. Jej ostatnia przygoda z telewizją była związana ze współprowadzeniem programu "Miasto kobiet" na TVN Style.
W najnowszym wydaniu magazynu "Viva!", które będzie w sprzedaży od 15 czerwca, ukaże się wywiad, który przeprowadziła z tatą.
Polacy uwielbiają, kiedy Kwaśniewska organizuje na Instagramie live'y z byłym prezydentem. Mogą wtedy zadawać mu różne pytania. Ola je zbiera i selekcjonuje, a potem zadaje ojcu. Tym razem sama zdecydowała o tym, o co chce go dopytać.
"Często wspominasz, że osobą, która miała na Ciebie duży wpływ, była Twoja babcia. Natomiast zastanawiam się, które z rodziców rezonuje w Tobie bardziej?" – zapytała Aleksandra.
Były prezydent wyznał, że nie da się jednoznacznie wskazać tego, do kogo jest bardziej podobny. Córka zasugerowała stwierdzenie, że zebrał "najlepsze cechy z obojga".
"Brzmi to mocno nieskromnie, ale coś w tym jest. Tata miał ogromne pokłady nieufności, więc miał kłopot ze zbliżaniem się do ludzi. A mama była człowiekiem bardzo otwartym. Ojciec bardzo się wszystkim przejmował, a mama przyjmowała życie dużo bardziej takim, jakie ono jest. Więc taki bardziej otwarty, ufny stosunek do życia mam po mamie, a po tacie to przekonanie, że wszystko musi mieć jednak solidne fundamenty. Że profesjonalizm jest ważny. Że jest też rodzaj odpowiedzialności, którą trzeba przyjąć i umieć ponieść" – zaznaczył.
Kwaśniewski przyznał, że to, iż jego rodzice byli z pokolenia wojennego, przełożyło się na jego wychowanie. Szczególnie ojciec stawiał na pierwszym miejscu edukację, w tym naukę języków po to, aby w razie konieczności, móc poradzić sobie w innym kraju.
"W nim (red. ojcu) był brak wiary w to, że te ziemie zostaną na wieki wieków i że będziemy cieszyć się pokojem. Zawsze było przekonanie, że człowiek jest bardziej nomadem" – wyjaśnił, dodając, że było to coś w rodzaju "przeznaczenia tułaczego".
Mąż Jolanty Kwaśniewskiejwspomniał, że jego mama była przesiedlona w ostatnich miesiącach wojny przez NKWD z Wilna. "Cała pięcioosobowa rodzina. Z jedną walizką" – powiedział, dodając, że tata stracił całą rodzinę w bombardowanej Warszawie.
Były prezydent wyjawił, że jego tata nie mógł wyjść z domu bez grosza przy duszy. "To był wręcz rodzaj obsesji. Do tego stopnia, że jak żegnałem tatę na dobre, to też uznałem, że nie mogę go wypuścić na tamten świat bez grosza przy duszy, więc włożyłem mu pieniądze do kieszeni. U mamy ten syndrom wojenny nie był tak silny, bo była młodsza" – zdradził.
Polityk wyjawił, że jego wujek intensywnie namawiał go, aby został architektem. "Był absolutny imperatyw, żeby nauczyć się czegoś, co może być pomocne w warunkach krańcowych" – wytłumaczył Kwaśniewski w wywiadzie z córką.
Aleksandra odparła na to: "Z tym porządnym zawodem trochę dziadka rozczarowałeś". "No bardzo! Ale pogodził się z tym. Wpływanie na wybory dzieci jest zazwyczaj nieskuteczne. A jak chce się z tego powodu gniewać, to się niszczy więzi rodzinne" – odpowiedział tata dziennikarki.
"Idąc przez życie, zastanawiałeś się czasem, co by rodzice powiedzieli na to czy tamto?" – zapytała ojca. "Myślę, że zdecydowanie im by się ta droga podobała, bo to jest jednak droga sukcesu. Bardzo by im się podobała sympatia ludzi wobec mnie" – stwierdził.
"My całą rodziną mamy taki syndrom, że z trudem przyjmujemy komplementy czy dobre opinie o nas, a z drugiej strony bardzo ich potrzebujemy" – dodał Kwaśniewski.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Ja myślę, że sprawiedliwie po połowie. Oni się doskonale uzupełniali. Tata był świetnie wykształconym człowiekiem, jeszcze po przedwojennej maturze, a to znaczyło wiele. Niektórzy do dzisiaj uważają, że przedwojenna matura była jak dzisiejsze studia. Miał więc porządne wykształcenie humanistyczne, a później oczywiście medycyna. Mówił biegle po niemiecku i rosyjsku, bo tam przeżył wojnę. Znał łacinę i uczył mnie i moją siostrę przysłów łacińskich. Myśmy od niego otrzymywali dobrze zakorzenioną wiedzę i przekonanie, że to jest ważne. Natomiast mama była osobą dużo bardziej spontaniczną. Czyli można powiedzieć, że o ile tata dyscyplinował nas do kształcenia się, to mama nas uczyła tych cech socjalnych – kontaktu z ludźmi, dialogu, organizowania się w grupie.
Aleksander Kwaśniewski
"Viva!"
Było więc to przekonanie o kruchości dóbr materialnych i bardzo silny prymat edukacji jako najpewniejszej inwestycji. Cały czas mówił też, że musimy bardzo dobrze znać dwa języki: niemiecki i rosyjski. Bo to są wielcy i agresywni sąsiedzi, więc jakby co, to nam pomoże przeżyć. Oczywiście uważał, że trzeba mieć porządny zawód i w jego rozumieniu był to albo lekarz, albo inżynier.