Kobiety z Wrocławia ostrzegają się wzajemnie w sieci przed młodym mężczyzną, który niespodziewanie je atakuje. Zdarzenia mają miejsce na ulicy i polegają na tym, że kobiety są bite w twarz. Po napaści mężczyzna ucieka. Sprawą zajmuje się policja, która ustaliła już jego tożsamość.
Reklama.
Reklama.
Policja oficjalnie potwierdziła dwa przypadki napaści, do których doszło we Wrocławiu. Atakującym miał być młody mężczyzna. – Tożsamość sprawcy została ustalona, ale jeszcze nie udało się go zatrzymać. To jednak jest kwestią czasu – powiedział w naTemat.pl rzecznik wrocławskiej policji Wojciech Jabłoński.
Kobiety ostrzegają się przed sprawcą w internecie. Taki wpis pojawił się na jednej z grup:
"Poczułam, że ktoś złapał mnie za ramię, odwróciłam się i w tym samym momencie zostałam uderzona w twarz. Bardzo mocno. To był młody mężczyzna, bardzo szczupły o jasnej karnacji. Wysokie czoło, głęboko osadzone oczy, kościste policzki, irokez. W trakcie uderzenia powiedział coś do mnie, prawdopodobnie w obcym języku - nie zrozumiałam. Uderzył i uciekł. Nie chciał nic zabrać, ukraść; chciał uderzyć".
Czekają na śledztwo prokuratury
Zajścia miały mieć miejsce w maju i czerwcu na terenie Starego Miasta. Na razie czyn zakwalifikowano jako wykroczenie. Policji zgłoszono dwa przypadki, choć nieoficjalnie wiadomo, że do funkcjonariuszy dotarły informacje także o innych.
– Policjanci kryminalni poszukują mężczyzny. Te dwa zdarzenia będą połączone w jedno, żeby zachować efektywność postępowania. W jednym przypadku doszło do naruszenia nietykalności i zniszczenia mienia, ale jeśli okaże się, że można będzie zakwalifikować czyn jako chuligański, wtedy zajmie się sprawą prokuratura, która obejmuje to ściganiem z urzędu – powiedział naTemat rzecznik.
Jak dodał, że zabezpieczony jest także monitoring, a czyny nie miały podtekstu seksualnego.