Sąd Okręgowy w Nowym Sączu orzekł, że egzaminator z Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego przyczynił się do śmierci 18-latki, która pod jego okiem zdawała egzamin na prawo jazdy. Do wypadku w Szaflarach na Podhalu doszło w sierpniu 2018 roku. Samochód, który prowadziła Angelika P, wjechał na tory wprost pod nadjeżdżający pociąg.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Śmierć młodej kursantki w Szaflarach. Jest prawomocny wyrok ws. egzaminatora
Półtora roku bezwzględnego więzienia, w sumie 150 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny 18-latki, pięcioletni zakaz pracy jako egzaminator i instruktor oraz dwuletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Tak orzekł w środę Sąd Okręgowy w Nowym Sączu, który tym samym podtrzymał wyrok I instancji dla Edwarda R., egzaminatora z Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
Od wyroku w Sądzie Rejonowym, który zapadł we wrześniu ubiegłego roku, odwołała się prokuratura i obrana mężczyzny. Prokuratur żądał trzech lat więzienia, obrońcy domagali się jego uniewinnienia. Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok I instancji w całości.
Środowy wyrok jest także prawomocny, jednak Edwardowi R. przysługuje jeszcze kasacja do Sądu Najwyższego. – Moi prawnicy przeanalizują sprawę – powiedział dziennikarzom w sądzie egzaminator.
Tragiczny wypadek na przejeździe kolejowym w Szaflarach na Podhalu
Chwilę później w auto uderzył rozpędzony pociąg. Po długiej walce o jej życie młoda kobieta zmarła w szpitalu. Śledczy z Nowego Targu, którzy zajmowali się sprawą, uznali, że wyłączną winę za wypadek ponosi egzaminator. Stwierdzili, że Edward R. powinien był zahamować przed wjazdem na przejazd.
Prokuratura oskarżyła ponadto mężczyznę o nieudzielenie pomocy kursantce. Egzaminator miał uciec z samochodu pierwszy i nie udzielić pomocy 18-latce. Jak pisaliśmy w naTemat, lokalny portal Podhale24.pl opublikował nagranie z momentem zdarzenia. Egzaminator machał do maszynisty, aby zatrzymał skład. To jednak się nie udało, a nastolatka była wleczona po torach jeszcze przez kilkadziesiąt metrów.
Straż musiała rozcinać auto, aby wydobyć dziewczynę ze środka. Po kilku godzinach w szpitalu dziewczyna zmarła. Później egzaminator zeznał, że silnik w samochodzie zgasł i kilkukrotnie próbował wraz z kursantką uruchomić auto, ale bezskutecznie. Miał także kazać 18-latce, aby także uciekała. Młoda kobieta jednak pozostała w samochodzie.
Jak powiedział świadek wypadku, kursantce zabrakło zaledwie pół metra. – Próbowała odjechać, zabrakło jej pół metra, żeby przeżyła, bo już zaczynała ruszać – powiedział w rozmowie z reporterem TVN24.