"Ani jednej więcej" to hasło protestów, które w środę 14 czerwca przechodzą ulicami naprawdę całej Polski – bo ponad 70 miast i to także tych najmniejszych. W Nowym Targu przemawia pani Krystyna, czyli matka zmarłej Doroty, której odmówiono aborcji. – Moja córka zwijała się z bólu. Kiedy ją kierowali na oddział, powiedzieli jej: "Pani Dorotko, jest w pani jakaś bakteria, ale nie wiemy co to za bakteria" – mówi. W trakcie protestu szpital, w którym zmarła ciężarna wydał oświadczenie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W stolicy tłum ruszył spod pomnika Mikołaja Kopernika, gdzie obecny był nasz reporter Tomek Golonko, który podaje, że w proteście brało udział kilkanaście tysięcy osób. W Łodzi protestującym nie przeszkadza padający deszcz, kobiety nie boją się wychodzić na ulice w mniejszych miejscowościach jak Bochnia, we Wrocławiu wszyscy zbierają się na rynku, a w Gdańsku trwa manifestacja pod fontanną Neptuna.
I można by wymieniać długo, bo na liście na bieżąco aktualizowanej przez Strajk Kobietznalazło się ponad 70 miast. Wśród nich Nowy Targ, z którego pochodziła Dorota, której historia była kroplą, która przelała czarę społecznej goryczy. Na manifestacji w jej rodzinnym mieście przemawia jej mama pani Krystyna.
- Moja córka zwijała się z bólu. Kiedy ją kierowali na oddział, powiedzieli jej: "Pani Dorotko, jest w pani jakaś bakteria, ale nie wiemy co to za bakteria" – mówi, relacjonując, co działo się w szpitalu. W czasie, w którym trwał protest Podhalański Szpital Specjalistyczny w Nowym Targu, w którym zmarła 33-letnia Dorota wydał oświadczenie. Dokładnie o godzinie 18:00.
Przekonuje w nim, że pacjentka przez cały pobyt była otaczana opieką i troską ze strony pracowników. "Była również informowana o stanie zdrowia swoim i dziecka. Rozumiała sytuację, jako osoba zawodowo związana ze środowiskiem medycznym. Zadbaliśmy o to, by zarówno ona, jak i rodzina, otrzymała wsparcie ze strony psychologa" - czytamy. Władze i pracownicy szpitala złożyli też rodzinie zmarłej wyrazy współczucia.
– Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest to sytuacja. Zależy nam na tym, żeby sprawę wyjaśnić, o czym mówimy od samego początku. Prosimy też, by nie ferować wyroków przed ostatecznym zbadaniem i wyjaśnieniem przyczyny tej tragedii – podsumowano w dokumencie.
Marta Lempart: "ciężarne nie mogą ufać lekarzom"
Marta Lempart w rozmowie z naTemat podkreślała, że strajk 14 czerwca jest momentem przełomowym, bo śmierć Doroty pokazała, że narracja o bohaterstwie lekarzy przeprowadzających nielegalne aborcje była kłamstwem. Tymczasem medycy odmawiają legalnego zabiegu, który mógł ciężarnej uratować życie.
– Ta silna mobilizacja społeczna w kontekście protestów wynika z tego, że pękła bańka zakłamanego przekazu, zgodnie z którym lekarzy zmusza się do bohaterstwa przeprowadzania nielegalnych aborcji. Tu chodzi o aborcje legalne, które uratowałyby życie Agnieszki, Izy i teraz Doroty – mówiła Marta Lempart w rozmowie z naTemat.
Aktywistka dodała, że rozwiązaniem jest natychmiastowa dekryminalizacja aborcji, czyli przyjęcie ustawy ratunkowej złożonej przez posłanki Lewicy, która jest obecnie w Sejmie i całkowita legalizacja aborcji jako świadczenia medycznego, które należy się każdej osobie, która go potrzebuje.