Pięć osób zginęło w drodze z wesela. Nowe informacje ws. sprawcy wypadku we wsi Boksycka
redakcja naTemat
16 czerwca 2023, 11:44·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 czerwca 2023, 11:44
W wyniku zderzenia mercedesa z fiatem punto we wsi Boksycka w województwie świętokrzyskim zginęło pięć osób. Sprawca wypadku był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Teraz sąd zdecydował, że zostanie o tymczasowo aresztowany.
Tragiczny wypadek pod koniec maja. Pięć osób nie żyje
Jak się okazało, kierowca mercedesa był pod wpływem alkoholu i narkotyków. Usłyszał już zarzuty. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności. Teraz sąd zdecydował, że Piotr M. zostanie aresztowany na trzy miesiące.
–Podstawą zatrzymania była konieczność uzupełnienia podejrzanemu zarzutów o posiadanie narkotyków w postaci marihuany i kokainy oraz potrzeba zastosowania środka zapobiegawczego – przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Daniel Prokopowicz, cytowany przez Onet.
Prokurator mówił też, że w toku przesłuchania podejrzany "zaczął symulować objawy chorobowe uniemożliwiające realizację czynności procesowych z jego udziałem, a jeden z jego obrońców wezwał na miejsce karetkę pogotowia ratunkowego". Biegli jednak stwierdzili, że w "jego przypadku nie ma przeciwwskazań do pobytu w warunkach izolacji i leczenia w zakładzie karnym".
Kim były ofiary wypadku?
Wcześniej policja ustaliła, że kierowca mercedesa na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na przeciwny pas i tam uderzył czołowo w fiata punto.
Według ustaleń "Faktu" fiatem punto podróżowała 38-letnia Agnieszka R., jej 43-letni mąż Paweł oraz synowie – 15-letni Ernest i 19-letni Adrian. W samochodzie była również 18-letnia Katarzyna, koleżanka jednego z nastolatków.
Pojazd prowadził 72-letni Zenon R., który odbierał rodzinę z uroczystości weselnej. Kierowca i czworo pasażerów zginęło na miejscu. Przeżył tylko 15-latek, który w ciężkim stanie został przetransportowany do szpitala w Łodzi.
Jak relacjonował wcześniej także "Fakt", mieszkańcy miejscowości, z której pochodziły ofiary, nadal nie mogą uwierzyć, że doszło do takiej tragedii. Sąsiedzi tragicznie zmarłych wspominają członków rodziny jako osoby uprzejme i pracowite. "To byli porządni ludzie" – mówili w rozmowie z dziennikiem.