Andrzej Duda został zapytany przez dziennikarzy o losy swojego projektu ustawy dot. aborcji, który złożył w Sejmie jeszcze w 2020 roku. Prezydent odmówił jednak odpowiedzi na to pytanie – reagując w dość absurdalny sposób.
Reklama.
Reklama.
Co z projektem Dudy ws. aborcji? Odpowiedź prezydenta
W całym kraju odbyły się w tym tygodniu manifestacje pod hasłem "Ani jednej więcej" po śmierci 33-letniej DorotyLalik z Nowego Targu w piątym miesiącu ciąży. Ruchy feministyczne zarzucają lekarzom narażanie życia ciężarnych kobiet na niebezpieczeństwo.
Pośrednio nawiązał do tego tematu w piątek 16 czerwca jeden z dziennikarzy, przypominając, że prezydent Andrzej Duda pod koniec 2020 roku złożył w Sejmie własny projekt ustawy dot. aborcji. Miał on stanowić prezydencką propozycję nowego "kompromisu" aborcyjnego, który został zerwany głośną decyzją Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Projekt utknął jednak w sejmowej zamrażarce i do dzisiaj nie był procedowany.
– Jak pan odbiera to, że Sejm nie podjął pana inicjatywy ustawodawczej? – zapytał prezydenta w piątek dziennikarz.
– A co to ma wspólnego z pucharem Tymbarku? – zapytał Andrzej Duda. Cała wymiana zdań miała bowiem miejsce na Stadionie Narodowym, gdzie prezydent pojawił się jako patron finału 23. edycji piłkarskiego turnieju "Z podwórka na stadion o puchar Tymbarku".
Reporter stwierdził, że pyta głowę państwa o bieżące sprawy. – A ja jestem na pucharze Tymbarku i rozumiem, że państwo oczekujecie mojej rozmowy ze mną na temat pucharu Tymbarku – odparł Andrzej Duda.
Co w sprawie aborcji proponował Andrzej Duda?
Andrzej Duda zaproponował nowy "kompromis" aborcyjny po tym, jak TK uznał za nielegalną aborcję embriopatologiczną. Prezydencki projekt zakładał dopuszczenie aborcji w trzech przypadkach:
zagrożenia życia i zdrowia matki,
gwałtu lub kazirodztwa;
ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu, ale w sposób ograniczony.
Ostatnia możliwość miałaby ograniczać się tylko do sytuacji, gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne".
Według prezydenta miało to "oddawać istotę tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 roku i być zgodne z orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego".
– Rozumiem kobiety i ich obawy wynikające z tej sytuacji. W ostatnich dniach z wieloma z nich na ten temat rozmawiałem, a także z licznymi ekspertami, lekarzami i prawnikami. Po przeprowadzeniu tych konsultacji zdecydowałem się na złożenie do Sejmu RP projektu zmiany ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży – przekonywał w 2020 roku Andrzej Duda.
Protesty po śmierci 33-letniej Doroty
Jak pisaliśmy w naTemat, śmierć Doroty z Nowego Targu z powodu sepsy wstrząsnęła polską opinią publiczną. Kobieta, która była w powikłanej ciąży, przez trzy dni nie uzyskała w szpitalu ratującej życie aborcji.
– Na lekarzy nie działają błagania kobiet (o ratowanie zdrowia lub życia). Bardziej działa na nich nasza prawniczka albo informacja o kontakcie z Federą – mówiła w podcaście poliTYka Krystyna Kacpura, prezeska Fundacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Nie szczędziła ona ostrych słów lekarzom, którzy z założonymi rękami obserwują śmierć pacjentek w ciąży, choć mają obowiązek (również prawny), aby je ratować. – Będziemy mówić, że jesteście mordercami kobiet. Tak nie można. Gdy kobieta jest pod waszą opieką, musi się czuć bezpiecznie. Jeśli (nie ratuje jej pan, bo) nie chce pan pod szpitalem płodobusów, to jutro od samego rana będzie pan miał dziennikarzy i stacje telewizyjne – zapowiedziała prezeska Federy.