the grand tour polska świebodzin muzeum figur żagań amazon prime video
Ekipa "The Grand Tour" w najnowszym odcinku odwiedziła m.in. Polskę. Gdzie byli? Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

Ekipa "The Grand Tour" przejechała przez Polskę. Odwiedzili m.in. Tor Poznań, Jezusa ze Świebodzina i niesławne muzeum figur woskowych w Krakowie. Nigdy nie oglądałem tego programu, ale po obejrzeniu odcinka z polskim akcentem zrozumiałem dlaczego jest tak popularny.

REKLAMA
  • Polskę w "The Grand Tour" możemy zobaczyć w 2. odcinku 5. sezonu zatytułowanym "Eurowypad(ek)". Jest dostępny online na Amazon Prime Video.
  • Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May wybrali się w nietypową podróż przez Europę - odwiedzili 4 kraje: zaczęli od Polski, by potem przejechać przez Słowację, Węgry i Słowenię.
  • Część atrakcji wyśmiali, ale i tak zrobili naszemu krajowi niezłą reklamę.
  • Nie jestem fanem motoryzacji, wiec cały szał na "The Grand Tour" mnie ominął. Kiedy jednak dowiedziałem się, że słynni (i kontrowersyjni) brytyjscy dziennikarze postanowili wybrać się do Polski – nie mogłem tego nie obejrzeć. Chyba każdy jest ciekaw, jak nasz kraj oceniają ludzie z zagranicy, a tutaj poświęcono temu aż pół odcinka (czyli najwięcej).

    Plan był prosty: ekipa miała wyruszyć w trasę, której nikt nie przejechał. Jest to trudne w XXI wieku, a też do wielu krajów mają – jak twierdzą – zakaz wstępu. Wybrali się więc w drogę przez dawną "Żelazną kurtynę" (potraktowaną bardzo umownie). Zdjęcia powstały w zeszłym roku – jeszcze zanim Amazon pożegnał się z Jeremym Clarksonem. Zaczęli od Polski, do której przypłynęli promem, a na wycieczkę zabrali osobliwe pojazdy.

    "The Grand Tour" w Polsce. W których miastach byli ulubieńcy widzów?

    Jeremy Clarkson postawił na Mitsuokę Le-Seyde (wygląda trochę jak auto, którym można by wozić pary na ślub), Richard Hammond na Chevroleta SSR (bo zawsze marzył o połączeniu pick-upa i kabrioleta), a James May na leciwego i malutkiego Crosleya (75-letni artefakt), którego kupił na internetowej aukcji.

    Ten ostatni samochód był niekończącym się powodem do żartów ze strony kolegów (jednej nocy skrzyknęli się z przypadkowymi ludźmi i wstawili go własnoręcznie do... restauracji w hotelu), ale też sprawił, że Maya ominęło kilka atrakcji. Po prostu nie dotrzymywał tempa, bo osiągał zawrotną prędkość 70km/h, a na autostradzie ciągle nim zarzucało od wyprzedzających go tirów.

    Już na samym początku zaliczyli "wpadkę". "Pokonaliśmy dopiero 5 metrów" – śmiał się Hammond. May miał malutkie auto, ale i tak zahaczył o bramkę w porcie i ułamał kawałek szlabanu (przy okazji zbił szybę w swoim pojeździe). Do Brytyjczyków podszedł ochroniarz i zaczął ostrzegać trochę po polsku, a trochę po niemiecku, że "będzie polizei". Ekipa wzięła nogi za pas. Ta stłuczka to oczywiście ustawka, których w programie było pełno, ale i tak wyszło zabawniej niż pranki ze trzy razy młodszych youtuberów.

    logo
    Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

    W Gdańsku nie byli długo, ale i tak byli oczarowani miastem, które znali z telewizyjnych programów o upadku komuny i zakończyło zimnej wojnie – pojawiła się nawet wzmianka o Solidarności i Lechu Wałęsie. Spodziewali się, że centrum będzie czarno-białe, ale "wyszło słońce i okazało się, że jest zupełnie inne". "To naprawdę ładne miasto" – przyznał May, a widzowie mogli podziwiać widoczki z zabytkowymi kamienicami.

    Następnym punktem był Tor Poznań, gdzie ekipa miała wziąć udział w wyścigach, który w epoce słusznej minionej miał być konkurencją dla Formuły 1. Ponoć kaski zawodnikom kupował sam Jan Paweł II, co było wspomniane przy okazji archiwalnego materiału. Wystartował tylko Hammond, bo May nie zdążył dojechać, a brzuch Clarksona okazał się za duży - obsługa toru musiała aż rozebrać wyścigówkę, bo się zaklinował (albo tylko udawał), a jego nadwaga stała się obiektem okrutnych żartów ze strony chudszego kumpla.

    logo
    Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

    Tym razem to Hammond zaliczył "wpadkę" - w trakcie wyścigu jego auto miało awarię i jakiś wyciek, zamieniając tor w "lodowisko". Zawody przerwano, a na pomoc wyruszył mu May, który w tym czasie dojechał do Poznania i przerobił swojego Crosleya na tymczasowy safety car. Wszystko to było rzecz jasna wyreżyserowane na zasadzie: "starsi panowie chcieli poczuć się młodziej i znów nabroili", ale pasowało do konwencji tego programu.

    Brytyjczycy byli u stóp Jezusa ze Świebodzina, a także zwędzili figurę z "memicznego" muzeum w Krakowie

    Po wyścigach pojechali do figury Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata w Świebodzinie. Hammond był ciekawy, czy "zrobi coś, jeśli się wrzuci 50 pensów?", a Clarkson sprzedał mu anegdotę o tym, że kiedyś na w koronie była antena.

    logo
    Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

    Zdemontowano jednak nadajnik, bo były skargi – ludzie w internecie oglądają pornografię, więc przechodziło to przez głowę Jezusa (nie wiem, czy taki był prawdziwy powód, ale antenę faktycznie zlikwidowano). "Właśnie takie rzeczy zwiedza się na takich wycieczkach" – stwierdzili.

    Dalej na trasie był Stalag Luft 3 – dawny niemiecki obóz jeniecki w Żaganiu. Jest znany z "Wielkiej ucieczki" więźniów, o której powstał potem kultowy film wojenny o tym samym tytule z m.in. Richardem Attenborough, Stevem McQueenem i Chalresem Bronsonem w rolach głównych.

    logo
    Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

    Clarkson i Hammond, jako wielcy fani filmu, byli zachwyceni tym miejscem, ale też nie mogli się powstrzymać od żartów - np. w obozie był basen, więc dziwili się w rozmowie z przewodnikiem, że ktoś chciał stamtąd uciekać. Hammond jednak na koniec przyznał, że to "jedno z dziesięciu najciekawszych miejsc, jakie kiedykolwiek widział".

    May również i tę atrakcję ominął, ale kiedy jego "zabawka" odmówiła współpracy, w końcu przesiadł się do zastępczego auta – hot roda z napisem... "Cycki i browar" (to miała być taka kara). I tak wjechał do "klejnotu Europy", jak nazwano w programie Kraków. Nie zwiedzali jednak klasycznych miejsc turystycznych, ale niesławne muzeum figur woskowych, o którym było głośno na całym świecie m.in. dzięki podobiznom księcia Williama i Kate Middleton.

    logo
    Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

    Dziennikarze będąc w środku nie mogli się powstrzymać od śmiechu. Hammond przekonywał, by zachować powagę, bo "ludzie, którzy to prowadzą, będą urażeni". Żadnemu z nich to się jednak nie udało (i w sumie im się nie dziwię), kiedy zobaczyli figury pary książęcej i innych gwiazd.

    Na koniec "ukradli" podobiznę mistrza formuły 1 - Nigela Mansella (trudno uwierzyć, że to nie było ustawione) i posadzili w aucie z Clarksonem. Po pewnym czasie zaczęła się rozpuszczać – w końcu była z wosku.

    logo
    Kadr z programu "The Grand Tour" / Amazon Prime Video

    Ekipa "The Grand Tour" pokazała Polskę z przymrużeniem oka, ale i dała pomysł na nietypową wycieczkę

    Po Krakowie opuścili nasz kraj i wybrali się w dalszą część trasy przez Słowację, Węgry i Słowenię. Co ciekawe – na wszystkie te kraje poświęcili niecałą połowę odcinka. Jak wypadła Polska? Cóż, wszędzie są pewne dziwactwa, a program ma komediową formułę, więc mimo lekkiej szydery było słychać i widać, że im się tu podobało.

    Odcinek też mi się podobał – może dlatego, że miałem dobry humor, powoli przepoczwarzam się w boomera i zadziałał efekt "świeżości". Rozumiem jednak już, skąd taka popularność "The Grand Tour" - panowie są z jednej strony dowcipni (serio nieraz parskałem przez ich złośliwe docinki i wygłupy), a z drugiej strony znają się na autach jak mało kto (i potrafią prowadzić nawet najbardziej szalone cuda techniki).

    Przy okazji zrobili naprawdę fajną i nietypową reklamę Polsce (podejrzewam, że wielu rodaków też nie słyszało o wszystkich atrakcjach z tego odcinka) - lepszą niż niektóre spoty rządowych instytucji. Pokazali wyjątkowe miejscówki, drogi wyglądały na mniej dziurawe, a Polacy byli bardziej uśmiechnięci niż w rzeczywistości.