Sprawa zaczęła się od publikacji młodej Irlandki po koncercie Tilla Lindemanna. Shelby Lynn zarzuciła frontmanowi zespołu Rammstein podanie jej substancji odurzających oraz przemoc. Zdjęcia posiniaczonego ciała opublikowała na Twitterze. "Te siniaki, w tym ślady palców, mogły wziąć się od silnego chwytu. Nie wiem nawet, kiedy dokładnie powstały, bo byłam zupełnie nieświadoma, pod wpływem czegoś" – opisała. Ale afera szybko przybrała większe kręgi.
Niemieckie media donosiły o kolejnych fankach grupy, które miały zostać "zwerbowane do uprawiania seksu z wokalistą". W połowie czerwca prokuratura w Berlinie podjęła działania śledcze wobec Tilla Lindemanna.
Może Cię zainteresować również: Pokazała ciało całe w siniakach. Oskarża wokalistę Rammstein o dosypanie tabletki gwałtu
Niemieckie gazety, w tym "Berliner Zeitung", "Bild" i "Tagesspiegel" poinformowały, że kroki śledcze zostały podjęte w związku z podejrzeniem o przestępstwa związanego z artykułem 177 kodeksu karnego (napaść na tle seksualnym, przymuszanie do czynności seksualnych lub gwałt).
Lindemann wszystkiemu zaprzecza. Wynajął prawników, którzy będą go reprezentowali w tej sprawie.
Tymczasem perkusista zespołu Rammstein, Christoph Schneider, wydał oświadczenie w mediach społecznościowych. Nawiązał do oskarżeń wobec Tilla.
"Chciałbym podzielić się z wami moimi osobistymi emocjami i przemyśleniami. Oskarżenia z ostatnich kilku tygodni głęboko wstrząsnęły nami jako zespołem i mną jako osobą. Wami, fanami z pewnością też. Czuję się zszokowany tym, co zostało udostępnione w mediach społecznościowych i w prasie na temat naszego lidera" – zaczął.
"Nie, nie sądzę, aby wydarzyło się coś istotnego z punktu widzenia prawa karnego. Nie. Nie sądzę, żeby działo się coś nielegalnego. Nigdy nie widziałem czegoś takiego, ani nie słyszałem czegoś podobnego od nikogo z naszej 100-osobowej załogi" – dodał.
"A jednak wydaje się, że wydarzyło się coś, co (...) osobiście nie uważam, że jest w porządku" – zaznaczył. W dalszej części wspomniał: "ważne jest dla nas również, aby imprezy Tilla nie były mylone z naszymi oficjalnymi imprezami po koncertach".
Till zdystansował się od nas w ostatnich latach i stworzył własną bańkę, z własnymi ludźmi, własnymi imprezami, własnymi projektami.
"Mamy najwspanialszych fanów na świecie i wszyscy zasługują na traktowanie z szacunkiem! Przepraszam wszystkich, którzy nie byli traktowani życzliwie lub czuli się niebezpiecznie za kulisami" – napisał.
Na koniec przyznał, że "w żaden sposób nie chce obwiniać ofiar". "Warto rozmawiać, jeśli dzieje się coś złego" – podkreślił.