
Niech powiedzą jasno ci, którzy myślą, że nie każdemu człowiekowi wolno ubiegać się o funkcje publiczne. Że nie są ważne jego zalety i kompetencje, a ocenia się go, biorąc pod uwagę jego tożsamość płciową. Proszę bardzo, zgadzam się na taką prowokację.
Posłanka odnosi się również do faktu, że dostała się do parlamentu z listy w Krakowie – uważanym za raczej konserwatywne.
Tam, gdzie jest akcja, jest i reakcja. Gdy ludzie mają już powyżej dziurek w nosie wizji świata, w której człowiek musi być taki, jak ktoś go narysował, jak go rysują stereotypy – zaczynają tolerować nie tylko to, że świat jest różnorodny, ale wręcz akceptują. Na tym polega humanizm, demokracja.
Grodzka podkreśla też, że demokracja jest owszem, systemem w którym decyduje większość, ale że polega również na uwzględnieniu głosu mniejszości. Czego, oczywiście, nie robią posłowie Prawa i Sprawiedliwości, jak na przykład Krystyna Pawłowicz. Według Grodzkiej takie osoby "głęboko się kompromitują brakiem wiedzy i szacunku dla drugiego człowieka". Kandydatka na wicemarszałka podkreśla też, że choć Pawłowicz jest zadeklarowaną katoliczką, to jest w niej tyle nienawiści do drugiego człowieka, że "zaprzecza chrześcijaństwu".