Robert Biedroń i Stefan Niesiołowski byli gośćmi Moniki Olejnik. Stefan Niesiołowski ostro krytykował Krystynę Pawłowicz.
Robert Biedroń i Stefan Niesiołowski byli gośćmi Moniki Olejnik. Stefan Niesiołowski ostro krytykował Krystynę Pawłowicz. Fot. B.Bobkowski, P.Skrzydło / Agencja Gazeta
Reklama.
Stefan Niesiołowski w typowym dla siebie stylu komentował polityczne wydarzenia z ostatnich dni. Poseł zapewnia, że ewentualny wniosek o odwołanie ministra Gowina jest całkowicie polityczny i to próba wykorzystania sytuacji do osłabienia rządu. – Będę bronił Gowina, nie ma żadnego związku pomiędzy nim a poseł Pawłowicz. Nie chcę mówić o tej pani, bo na to nie zasługuje – wyjaśniał, ale chwilę później zaczął o niej mówić. I to całkiem sporo.

Pawłowicz plus Gowin?
– Robi się z niej sojusznika Gowina. On jest kulturalny, a ona zachowuje się w sposób chamski, żenujący i prymitywny. Tworzy się zbitkę pomiędzy osobą godną szacunku, jaką jest pan Gowin, a osobą godną pogardy, jaką jest pani Pawłowicz – mówił i jednocześnie nie chciał komentować politycznej samowolki Jarosława Gowina podczas debaty o związkach partnerskich. – Proszę wybaczyć, ale nie będę uprzedzał dyskusji, która będzie toczyła się w klubie. Relacja premier-minister to nasz wewnętrzny problem, którego nie będę roztrząsał publicznie, zwłaszcza z Biedroniem, który niepotrzebnie się w tej dyskusji odezwał – tłumaczył.
Chodziło o wypowiedź Roberta Biedronia, który podziękował premierowi Tuskowi za wystąpienie po kontrowersyjnych już słowach Jarosława Gowina. Robert Biedroń próbował uspokoić rozpędzonego Niesiołowskiego, mówiąc, że jego argumentacja i język nie wnoszą nic merytorycznego do dyskusji. – Miałem moralny obowiązek podziękowania premierowi, mimo że jestem z partii opozycyjnej. Widzę, że kultura dla pana marszałka jest obca, ale we mnie ją znajdzie – mówił do Niesiołowskiego.
Kto powinien być profesorem
Poseł Platformy Obywatelskiej skwitował to krótko "chamstwo, chamstwo, chamstwo". – Nie ma pan moralnego obowiązku występowania, bo jak każdy poczuje taki moralny obowiązek wchodzenia na trybunę, to jak będzie taka debata wyglądała? Bardzo zaszkodził pan tej sprawie, nie ma pan wyczucia i jest gruboskórny – wyliczał Niesiołowski i dodał, że Biedroń przeszkadza w rozwiązywaniu ludzkich spraw i zajmuje się propagandą homoseksualizmu.
Jego zdaniem cytowanie poseł Pawłowicz jest niepotrzebne i chciałby, żeby w jego towarzystwie tego unikać. – Ona nie jest profesorem, nazywa się nim. Hańbi swoją uczelnię i polski parlament. Jest osobą, którą powinien zająć się specjalista, nie tylko politolog, ale także inny na literę "P" – sugerował.
Parlamentarzysta poszedł jeszcze dalej. – Może ta uczelnia Krystyny Pawłowicz powinna zostać w ogóle zlikwidowana? Jeżeli jej rektor wyznaje takie same poglądy i w ordynarny sposób odpowiedział posłowi Rozenkowi (poseł Ruchu Palikota, Andrzej Rozenek napisał list do rektora uczelni z prośbą o usunięcie Krystyny Pawłowicz z kadry akademickiej – red.), to nie jest to sianie wiedzy i kultury, ale nienawiści i prostactwa. Prostacy mają rację bytu, ale nie muszą wykładać na uczelni. Jeżeli chodzi o panią Pawłowicz, to prokuratur ma co robić – tłumaczył i przekonywał, że poseł Pawłowicz jest "nieukiem".
– Płeć człowieka determinują chromosomy, a nie kod genetyczny – powiedział wyraźnie wzburzony w odpowiedzi na kontrowersyjne wystąpienie Pawłowicz, w którym szydziła z transseksualności Anny Grodzkiej.
Prowokacyjna kandydatura
Stefan Niesiołowski przyznał, że prawdopodobnie poprze kandydaturę Anny Grodzkiej na wicemarszałka sejmu, o ile taka wpłynie. Skąd taka decyzja? To zasługa… prof. Pawłowicz, która na wspomnianym spotkaniu z czytelnikami "Gazety Polskiej" szydziła z Anny Grodzkiej. – Nie chcę używać mocniejszych słów, ale to rynsztok i magiel. Ten cały rechot, no co to za towarzystwo. Grodzka jest tutaj przykładem kultury, taktu i tolerancji – mówił, ale nie ukrywał, że ta kandydatura jest prowokacyjna i wolałby jej uniknąć, ponieważ wtedy to pośrednio Krystyna Pawłowicz staje się kreatorem sceny politycznej.
– Muszę się jeszcze zastanowić, ale nikt tak nie pomógł pani Grodzkiej, jak pani Pawłowicz. To bardzo prowokacyjna i delikatnie mówiąc nietaktowna kandydatura, zasługi pani Grodzkiej nie są zbyt wielkie – mówił i jednocześnie przyznał, że wspomniane kontrowersje wynikają z kontekstu i jest to sprawa "bardzo delikatna".
Na wspomnienie o osiągnięciach Monika Olejnik przytoczyła liczbę sejmowych wystąpień Niesiołowskiego i Grodzkiej. – Pani chce porównywać? Proszę bardzo, ale co to za zapytania i oświadczenia? To czytanie z encyklopedii, wstaje, wyciąga kartkę i czyta, że dzisiaj mija rocznica Powstania Kościuszkowskiego – ripostował i przekonywał, że Janusz Palikot postępuje nieuczciwe chcąc zgłosić jej kandydaturę. Jego zdaniem lider Ruchu Palikota ma swoim politycznym zapleczu ma lepsze osoby na stanowisko wicemarszałka, ale po nie nie sięga.

Robert Biedroń
, któremu w końcu udało się dojść do głosu wyjaśnia, że nikt nie wykorzystuje Anny Grodzkiej. – Przez pana marszałka przemawiają demony i nienawiść, bo w jakiś sposób próbuje wytłumaczyć sobie swoje uprzedzenia. Wielokrotnie padały już argumenty o dorobku zawodowym i politycznym Anny Grodzkiej. Spór nie jest o to, ale o to, że dokonała korekty płci. To nasza kandydatka, chciałbym to uszanować, bo jej transseksualność nie ma żadnego znaczenia – wyjaśniał.
Kto się nie zna na żartach?
Prowadząca program zwróciła uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość rozważa złożenie wniosku o to, by Ruch Palikota nie miał już żadnego wicemarszałka. – W takim razie ja zgłoszę, żeby wyrzucić wicemarszałka z PiS-u. Jak zgłoszą wniosek o redukcję liczby wicemarszałków, to niech uważają, bo stracą własnego – mówił już nieco rozbawiony. Po chwili dodał, że żartuje, a Biedroń się na żartach nie zna.
Później raz jeszcze wróciła sprawa związków partnerskich. – Ja bym chciał, żeby homoseksualistów nie było, ale są. Chciałbym, żeby nie było też rozwodów i konkubentów. Chciałbym, żeby wszyscy przestrzegali dziesięciu przykazań, wtedy nie byłoby więzień. Chciałbym, żeby wszyscy mieli tyle dzieci ile chcą, ale tak nie ma. Polityk musi stanąć wobec tej rzeczywistości i musimy to robić – wyliczał.
– Ograniczenie jest jedyną odpowiedzią – tak skwitował wyliczankę Stefana Niesiołowskiego Robert Biedroń. I po chwili dodał. – On chce, żeby nie było homoseksualistów i porównuje to z patologiami. Z jednej strony potępia Krystynę Pawłowicz, a z drugiej używa takiej retoryki. To nie jest kwestia chcenia czy nie chcenia, homoseksualiści po prostu są. Szczególnie taka osoba, jak pan marszałek powinna to zrozumieć. Taki język nie pomaga – mówił i przyznał, że czuje się z tym niekomfortowo.