Alaksandr Łukaszenka zabrał głos w sprawie nieudanego puczu Grupy Wagnera. Białoruski dyktator stwierdził, że wielu obywateli jego kraju przeżywało wydarzenia w Rosji, ponieważ "ojczyzna jest jedna". Ponadto Łukaszenka powiedział wprost, w jakich granicach widzi swoją ojczyznę.
Reklama.
Reklama.
Alaksandr Łukaszenka stwierdził, w jakich granicach widzi swoją "ojczyznę"
Podczas wręczania nominacji generalskich w Mińsku Alaksandr Łukaszenka w następujących słowach odniósł się do nieudanego przewrotu Grupy Wagnera.
– Powiem wprost, z przykrością patrzyłem na to, co się dzieje na południu Rosji. Ale nie tylko ja, wielu naszych obywateli wzięło sobie do serca te wydarzenia. To dlatego, że ojczyzna jest jedna – powiedział przywódca Białorusi, którego przemówienie transmitowała stacja Pul Pierwogo.
– Nasza ojczyzna leży od Brześcia do Władywostoku. To jest nasza ziemia, nasze narody i nasza wolność – stwierdził wprost Alaksandr Łukaszenka.
Łukaszenka o puczu Grupy Wagnera. "Byliśmy gotowi"
Na antenie Pul Pierwogo białoruski dyktator przyznał również, jakie działania podjął, gdy dowiedział się o wydarzeniach, które miały miejsce w Rostowie nad Donem.
– Postawiłem wojsko w stan pełnej gotowości. Białorusini umieją bronić swojej ziemi. Jesteśmy i będziemy mocniejsi niż jakiekolwiek wyzwania – powiedział Alaksandr Łukaszenka.
Dodatkowo przywódca przyznał, że mieszkańcy Białorusi "żyją pod spokojnym niebem, ponieważ od 30 lat szykują się do wojny".
Reżimowa telewizja podała także, że niebawem ujawni szczegóły rozmów między Łukaszenką, Putinem i Prigożynem, które miały na celu zamknięcie konfliktu między Grupą Wagnera a rosyjskim ministerstwem obrony.
Łukaszenka w roli mediatora, Grupa Wagnera przenosi się na Białoruś
Alaksandr Łukaszenka podjął się prowadzenia negocjacji między Jewgienijem Prigożynem a Władimirem Putinemw trakcie marszu na Moskwę. W ramach rozmów udało się nawiązać bliżej nieokreślone porozumienie, a co za tym idzie – zatrzymać bunt wagnerowców, który mógł zakończyć się wojną domową w Rosji.
Na podstawie umowy najemnicy z Grupy Wagnera wraz ze swoim liderem mają przenieść się na Białoruś.
Jak pisaliśmy w naTemat, według różnych doniesień na Białorusi w pośpiechu budowane są obozy, w których mają mieszkać wagnerowcy. Jedno z takich koczowisk ma mieć powierzchnię 24 tysięcy metrów kwadratowych, a na jego terenie zamieszka 8 tysięcy żołnierzy.
Gdzie jest Prigożyn?
Tymczasem, jak podaje "The Moscow Times", anglojęzyczna gazeta w internecie wydawana w Moskwie, Jewgienij Prigożyn miał być widziany w hotelu Green City w Mińsku na Białorusi, o czym powiadomiło wiele kanałów na Telegramie, w tym Brief.
W poniedziałek (26 czerwca) pojawiło się też oświadczenie szefa Grupy Wagnera, pierwsze od czasu zakończenia jego "marszu na Moskwę". Jak poinformował Prigożyn, 1 lipca Grupa Wagnera przestanie istnieć w wyniku "intryg i nieprzemyślanych decyzji".
Według zarządzenia Ministerstwa Obrony Rosji, od początku przyszłego miesiąca bowiem takie jednostki jak Grupa Wagnera mają podlegać bezpośrednio rosyjskiemu MON. Ze słów Prigożyna wynika jednak, że na kontrakt z resortem zdecydowało się jedynie 2 proc. najemników Grupy Wagnera.